Bez kategorii

Nasze wypady: w poszukiwaniu kwiatów.

   Kiedy jest ciepło, słonko miło przygrzewa i wszystko wokół  kwitnie jak szalone, nikt nie jest w stanie zatrzymać nas w domu. Palcem po mapie organizujemy wyjazdy, kalkulujemy koszty. Zazwyczaj bierzemy jedzenie ze sobą, wychodzi nas dużo taniej. Paliwo warto zatankować w weekend, ma wtedy niższą cene. I zbieramy się do wyjazdu z samego rana. Szkoda dnia.

   Dawno temu odkryłam urokliwe miejsce za Wrocławiem – Arboretum w Wojsławicach. Jest to filia Ogrodu Botanicznego. Cudowne miejsce do zwiedzania pod koniec maja. Różaneczniki kwitną jak zaklęte.

http://www.biol.uni.wroc.pl/obuwr/wojs/arboretum/

   Spędziliśmy tam cały dzień. Jacek robił zdjęcia a ja spacerowałam z Michałem. Jak ja kocham kwiaty. A tam było cudownie. Szkoda, że tak niewiele osób wie o istnieniu tego miejsca…

  

   Niedaleko Arboretum były wielkie łany rzepaku. Zrobiliśmy sobie cudną, rodzinną sesję.

 

 

   Ogród Botaniczny na terenie miasta jest  również wspaniałym miejscem na relaks…

   Kiedyś przesiedzieliśmy w nim pół dnia. Michałek spał w spacerówce a ja wygrzewałam się na słońcu. Jacek jak zwykle biegał z aparatem. Robi przepiękne zdjęcia. Cieszę się, że może realizować swoje zainteresowania przy żonie i dziecku.

  

   Czasami zabieram mu aparat i Jacek zamienia się w Supernianię. He he. A ja robię własne ujęcia. Jednak tym razem fotografie zrobione przez męża okazały się bezkonkurencyjne.

  

   Jest jednak jedno magiczne miejsce, które jest przepiękne o każdej porze roku. To nasz ukochany Park Szczytnicki. Graniczy on z Ogrodem Japońskim i Pergolą, na której jest ogromna fontanna multimedialna. Fontanna to było miejsce naszej pierwszej randki z Jackiem.

   Pamiętam jak spacerowaliśmy nocą po parku…Obejrzeliśmy też pokaz. Jacek robił zdjęcia…(jak zawsze) ha ha ha…a ja Go obejmowałam. Miał na sobie seksowną marynarkę. Ech…cudnie było. No i nasz mostek na którym się pocałowaliśmy. Miałam dreszcze…Czułam, że poznałam kogoś wyjątkowego…

   W ogrodzie Japońskim karmimy wielkie karpie koi. Boże, jakie ja mam w sobie emocje, gdy widzę te wielkie ryby. Coś niesamowitego. Im większe, tym szersze mam oczy, gdy na nie patrzę :)))  Ale dokarmianie tych wielkich, kolorowych karpi jest niesamowite.

  

   Podczas spaceru trzeba uważać, żeby dziecko nie wpadło do wody. Niektóre przejścia prowadzą bezpośrednio na kamieniach przez sadzawkę. Ale jakie widoki. Symfonia barw!

  

   Kochamy Wrocław. To miasto daje ogromne możliwości. Nigdy, przenigdy już się z niego nie wyprowadzę. No chyba, że na rogatki. Jeśli miejscowość, w której jesteśmy nie daje nam takich możliwości ostatecznie zawsze możemy wyjechać za miasto w poszukiwaniu wielkich łanów słoneczników czy kukurydzy. Albo poszaleć na belach słomy.

  

   Nie mogłabym żyć ciągle wśród betonu. A Jacek uwielbia te nasze wyprawy. Choćby to był zwykły wypad do parku.

   Zabieramy koc, dziecko, psa i jedzenie i leżymy na trawce aż nam się policzki zaróżowią. Mamy już swoje ulubione kąty. Ech, rozmarzyłam się. Tak tęsknię za ciepłem.

  

  

   Potem sięgamy po mapę i wybieramy kolejny cel podróży…Nie potrafię zrozumieć ludzi, którym nie chce się ruszyć nigdzie z domu. Tłumaczą się brakiem czasu, zmęczeniem, brakiem pieniędzy. A przecież ja Jacka nie widzę czasami po 13 godzin na dobę, przy nadpobudliwym dziecku nie mam szans wypocząć nigdy a budżet mamy bardzo skromy. Tylko, że mamy te same cele i wizje życia. Kocham mojego męża i moje obecne życie. I czuję się kochana jak nigdy dotąd. Teraz wiem, jak ważne jest znalezienie odpowiedniego partnera. A te połówki jabłka idealnie do siebie pasują…:)

***

  

  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *