Bez kategorii

Najzwyklejszy obiad na świecie…

   Nie mogę doczekać się wiosny. Nachodzą mnie wspomnienia ze spacerów z Babcią, lubiłam gdy powietrze zmieniało się na delikatniejsze a słońce zaczynało miło przygrzewać. Chyba stęskniłam się za Babcią, bo coraz częściej sięgam pamięcią do czasów dzieciństwa. Babunia poświęcała mi całą swoją uwagę. Bawiła się ze mną, uczyła, gotowała smakołyki, żebym tylko zjadła. Byłam straszna drobinka. A teraz to samo robię ze swoim synem. Okazuję mu dużo zainteresowania. Wiem, że to zaprocentuje w przyszłości. Dzięki Babci jestem dobrą mamą, podążam za jej naukami. I wiem, że postępuję słusznie.

   Michał znów gorzej je…Postanowiłam ugotować taki zwykły, domowy obiad. Taki najzwyczajniejszy smak z mojego dzieciństwa – kotlety mielone z ziemniakami i mizerią. Miałam nadzieję, że mój syn rozsmakuje się w tym prostym daniu jak ja, gdy byłam w jego wieku.

   Zrobiłam mizerię z zielonych ogórków, doprawionych śmietaną, szczypiorem, solą i pieprzem. Mmmmm, uwielbiam. W każdym domu ogórki ze śmietaną smakują inaczej, ale ja mam swój ulubiony smak. Smak babcinej mizerii.

   Postawiłam ziemniaki do gotowania. Podczas gniecenia doprawiłam je łyżką łyżką masła. Wtedy ładnie pachną i są smaczniejsze.

    Kiedy ziemniaki lekko zmiękły podczas gotowania, zabrałam się za smażenie kotletów. Już wczoraj wieczorem naszykowałam sobie mięso. Kupuję szynkę mieloną z Biedronki. Smaczne to mięso i niedrogie. Dodałam duże jajko, cebulę pokrojoną w kostkę i podsmażoną na maśle, sól, pieprz do smaku. Uformowałam spore kotlety i otoczyłam je bułką tartą, po którą wysłałam Jacka do Biedronki.

   Wrócił z zakupami i bukietem tulipanów. Teraz cieszą moje oczy, kocham kwiaty. Śmiać mi się chce, bo przeczytałam świetny wpis pewnej kobiety, która na Dzień Kobiet dostała patelnię i się bardzo z niej cieszyła. Stwierdziła, że „skurzyła” się do reszty i dobrze jej z tym. Bardzo podoba mi się to określenie, ja „skurzyłam” się już dawno w mojej kochanej Kurlandii. Na święto kobiet poprosiłam o miseczki, bo była dostawa moich ulubionych z Florentyny a moje zapasy szkła już się bardzo nadwątliły. Mimo tego Jacek wręczył mi dziś te tulipany, cały bukiet 😀 Stwierdził, że w takim dniu powinnam dostać kwiaty. A miseczki miseczkami…

  

   W każdym razie miałam te swoje tulipany i bułkę tartą. Sukces dobrych kotletów tkwi w ich konsystencji. Nie może być zwarta. Można dodać do mięsa odrobinę wody. Ciężko się takie kotlety formuje, bo się lepią, ale po usmażeniu mięso jest kruchutkie.

   Widziałam już przeróżnej wielkości kotlety. Od małych po duże, od płaskich poprzez pękate. A ja lubię duże i płaskie, mają wtedy chrupiącą skórkę. Kładę je po uformowaniu na drewnianej desce, to potem łatwo je podnieć. Niektórzy smażą kotlety na ciemny brąz i mi to nie zabardzo odpowiada. Ja wolę, gdy bułka się przysmaży, ale nie zwęgli. Moja mama smaży na smalcu. Ja smalec toleruję tylko ze skwarkami i ogórkiem kiszonym na wiejskim chlebie. Smażyłam swoje mielone na dobrym oleju, ale gdy kotlety mi się zarumieniły dodałam kopiatą łyżkę masła.

   Wszystkie części mojego dania ułożyłam na talerzu i ziemniaki posypałam koprem. No najzwyczajniejszy obiad…

  

   Ale udało się! Michał zjadł całego dużego kotleta. Ja wzięłam dokładkę i zjadłam podwójną porcję. Jacek cały czas wydziela sobie jedzenie, he he. Smakowało mu, ale był konsekwentny. Strasznie tęskniłam za tym domowym obiadem i wcale nie siliłam się na piękne zaserwowanie dania. „Smacznie jak u mamy” powiedziała by Magda Gessler…

***

    Kiedy mój syn zobaczył, że gotuję a jego przy mnie nie ma, domagał się posadzenia na szafie. Odmówiłam, więc wziął taboret i wlazł na szafkę sam 🙂 Chciał obierać ogórka, ale mi zależało na sprawnym przygotowaniu obiadu. Nie chciałam jednak dziecko lekceważyć (skoro mu tak zależało), więc spytałam czy może obierać marchewkę (do niczego mi nie potrzebną :P). Chętnie się zgodził. Całkiem dobrze sobie radził, już ma wprawę. Ale moje dziecko wydoroślało…Szok…

  

   A ja przypomniałam sobie jak Babcia pozwalała mi siedzieć w kuchni. Podjadać z garnków, wyjadać mizerię przed obiadem. Miałam dobry przykład. Teraz w życiu mi łatwiej…

***

  
  

1 thought on “Najzwyklejszy obiad na świecie…

  1. Najpierw przeczytałam tekst o nowym odcinku „Na kłopoty Zawadzka”… Jest piękny, naprawdę… A teraz to o tym obiedzie:) i musiałam to napisać: kupuję to samo mięso w biedronce, robię takie same kotlety lekko „mokre” ale za to jakie pyszne po usmażeniu i też uwielbiam to danie razem z ziemniakami tłuczonymi (tylko dodaję jeszcze mleko jak ubijam:)Pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *