GOTUJEMY

Murzynek Koko

Kiedyś podałam sprawdzony przepis na murzynek. Wraz z upływającym czasem stwierdziłam jednak, że jest on dla mnie za słodki. Zmniejszyłam więc ilość cukru do 1 i 1/3 szklanki. Zamiast masła czy margaryny dodałam olej kokosowy. Dołożyłam ćwiartki orzechów włoskich, połówki migdałów i cząstki suszonej brzoskwini. Wyborne ciasto! Polałam je prawdziwą gorzką czekoladą i osypałam kokosem. Mój prezent walentynkowy dla chłopców pięknie prezentował się po przekrojeniu.

http://kurlandia.blog.onet.pl/2013/04/24/murzynek-z-orzechami/

Czekolada to jest słowo-klucz. Czekolada i Lego. Nic tak nie euforyzuje Michała jak te – racjonowane w jego życiu – przyjemności.

Ostatnio syn zaszył się w swojej pieczarze od piętnastej do dwudziestej pierwszej i składał zestaw od Babci Marysi. Sprawdzałam tylko, czy dziecko żyje, bo było nadzwyczajnie cicho w domu: nikt nie gadał jak katarynka, nie wcinał się w rozmowę…Jakoś dziwnie, ha ha ha. Michał ułożył wszystkie pojazdy LEGO City sam. Dziecko bardzo się cieszyło, że Tata Łukasz tym razem dotrzymał słowa i pojawił się na szkolnym korytarzu zaraz po lekcjach! No i jeszcze niespodziewane odwiedziny ulubionej Babci, szał!

Udało mi się – mam nadzieje skutecznie – wybić Łukaszowi z głowy podawanie terminu przyjazdu, który potem wielokrotnie zmienia. Zawiedzione dziecko dostawało histerii: krzyczało, kłóciło się z nami, tupało po schodach, trzaskało drzwiami, rzucało zabawkami. Musiałam znosić te ataki, choć niczemu nie byłam winna. „Nie podawaj dziecku żadnych dat. Nasz dom jest dla Ciebie otwarty, możesz zawsze przyjechać. Tylko nie ustalaj daty przyjazdu, skoro potem ją kilkakrotnie przekładasz.” – tłumaczyłam byłemu Mężowi. Michał wyżywał na nas swoją złość, bezsilność i rozgoryczenie, gdy Łukasz nie dotrzymywał słowa. Tym razem biologiczny Ojciec stanął na wysokości zadania i przyjechał na czas. Tak to sobie właśnie w przyszłości wyobrażam: umawiamy się, to jesteśmy słowni. Albo przyjmujemy opcję spontaniczną i też jest dobrze.

Jeszcze na koniec kilka tekstów niepokornego blondynka:

 

Babcia, ubrana w ciepłe futerko, przysłoniła dziecku widok na pracującą koparkę.

– Odsuń się futrzaku!

 

– Mamo, zrobiem kanapki, a Ty powiesz „wspaniale synu, jesteś ginialny”.

 

– Jest mi tak smutno, że Babcia Lodzia umarła. Ja chciałem, żeby umarła jak bendzie sto lat, a nie dziewieńciesiont jeden.

 

– Mamo, jak Cie Sansa zdenerwuje to zrobisz z niej pasztet?

 

Łukasz montował czujkę zmierzchową do lampy…

– Babciu, a możemy pospacerować, żeby tata miał świenty spokój i mógł się skupić?

 

Jacek do namolnego syna…

– Booożeee, Miiiichaaał…

– Co Boże? Nie marudź człowieku!

 

O fatalnym kierowcy…

– Jak ten człowiek jedzie! Paranoja normalnie!

 

Uwielbiam jak Michał udaje, że czyta.

– Miiiś….miiiiśśświedź polarny?

 

– Jestem tak szczeńśliwy, że buchnem normalnie! (Wybuchnę).

 

Podczas powitania Łukasza…

– Cześć Tato. Aaa, aaaa…ile masz pieniendzy?

 

U weterynarza z pełną powagą.

– Proszem Pani, a my nie dajemy Sansie mleka, bo ma sraczkę.

 

Podczas karmienia zwierząt Michał śpiewa…

„Kocie nie, kocie nie. Nie ma mleka kocie, nie! Bendziesz miał, bendziesz miał…sraczkę, sraczkę”.

 

Podczas wizyty Ojca i Babci, Michał wyprowadza mnie z pokoju z rozbrajającą minką.

„Mamo idź na dół…posiedź na komputerze, napij kawy…”

 

Przytulam dziecko.

– „Wiesz synu, że jesteś mądry chłopak. Taki kochany?”

– Wiem, Ty też…

 

Przy obiedzie.

– Mamo, więcej jedzenia, mniej gadania.

 

– Byłeś grzeczny w szkole?

– No trochę…przesadzałem.

 

***

2 thoughts on “Murzynek Koko

  1. Pani Igo, rozumiem że ta gorzka czekolada do polania to tabliczka ? Jak ją najlepiej roztopić? Próbowałam kiedyś w kąpieli wodnej ale nie do końca się roztopiła. Czy coś jeszcze trzeba dodać aby ją rozrzedzić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *