GOTUJEMY, ZWIEDZAMY

Warsztaty w Mr Chilly

W Gazecie Wrocławskiej znalazłam ciekawy konkurs. „Wygraj zaproszenie na warsztaty Taco z Piotrem Kucharskim w Mr Chilly.” – widniał zachęcający napis na plakacie. Hmmm…A co to jest to taco? – musiałam to natychmiast sprawdzić i przeniosłam się myślami do kuchni meksykańskiej, pełnej kukurydzianych placków, czerwonej fasoli, ostrych papryk i mocnych przypraw. Musiałam jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego właśnie ja mam wygrać voucher. Ja? Ja nie…Michał! Michał chce być kucharzem. Niech się dzieciak szkoli!

„Kiedy urodził się jako skrajny wcześniak, nikt nie wróżył Michałowi zdrowia i sprawności. Ten niespełna dziesięciolatek wie już na pewno: chce być ratownikiem WOPR i kucharzem. Jest wytrzymały, silny, chętny do nauki, pracowity, ciekawy świata. Ostatnio razem poznajemy tajniki kuchni japońskiej, a udział w warsztatach to nie tylko fajna zabawa, ale przede wszystkim kolejna zdobyta umiejętność. Kto bardziej zasługuje na taką lekcję, niż dziecko z umysłem chłonnym jak gąbka i sercem pełnym pasji?”

Dołączyłam zdjęcie syna w stroju kucharza. Wygrałam. Cieszyłam się jak dziecko, że Michał będzie  mógł gotować pod okiem profesjonalisty. „Majsterszef” znalazł się w swoim żywiole…pod doskonałą opieką sympatycznego szefa kuchni. Osobowość Piotra Kucharskiego gwarantowała świetną zabawę dla uczestników warsztatów, dość szybko się o tym przekonaliśmy.

Najpierw zamówiliśmy w Mr Chilly dobre, świeże koktajle. Nie widziałam swojego dziecka przez tydzień, dlatego z radością przyjęłam fakt, że do mnie wróciło. Dosłownie i…metaforycznie. Ha ha ha.

Czekało nas ze trzy- cztery godziny gotowania, podczas których zespół przygotował kilka dań oraz dipy. Poza naszym dzieckiem, było jeszcze dwóch braci w wieku szkolnym. Pozostali uczestnicy warsztatów to osoby dorosłe: od kompletnych amatorów, po doświadczonych miłośników dobrej kuchni. Michał nie odstawał od grupy, był pracowity, wytrzymały. Składniki siekał równo, dokładnie. Wszystko go ciekawiło i wszystkiego kosztował. Zezłościł się, gdy przez chwilę nie miał przydzielonego zadania. On poszedł do pracy…a ambicja nadawała mu rytm. Gdy otarłam mu łzy, nadał sobie jeszcze większe tempo. Mój charakterek…Kiedyś wyznaczyliśmy synowi tor do wyprowadzenia z ciała nadmiaru energii, a teraz z dumą patrzyłam na chłopca, który doskonale wie, czego chce. I po to sięga.

Meksykańskie Tamales należało dać do kąpieli parowej na godzinę, dlatego od niego zaczęliśmy. Kiedy ciężko o liście kukurydzy, można skorzystać z bananowca (ewentualnie kapusty, choć moim zdaniem popsuje ona smak dania). Do przygotowania ciasta potrzebne było:

600g mąki kukurydzianej,

200 g smalcu lub oleju kukurydzianego,

bulion,

dwie łyżki soli.

Dostaliśmy przepisy bazowe, które w domowym zaciszu możemy odpowiednio modyfikować, udoskonalać. Doczytałam, że smalec należy zmiksować z solą, następnie dodać mąkę i podlać bulionem warzywnym, aż powstanie ciasto jak na ciastka. My dostaliśmy już gotową masę, której nie wolno było ogrzewać rękoma. Rozsuwało się ją na liściu opuszkami palców, a przed zawinięciem liścia, dołożyliśmy jeszcze dobrze doprawione mięso.

500 g łopatki wieprzowej,

2 cebule,

6 ząbków czosnku,

2 namoczone, suszone chilly,

pół łyżeczki mielonego kminu, (liść laurowy, ziele angielskie?)

łyżka oleju,

liście kukurydzy, bananowca.

Łopatkę, 1 krojoną cebulę i 6 ząbków czosnku należy zalać niewielką ilością wody. Gdy włókna mięsa zaczną się rozchodzić, należy odlać bulion, ale zachować go do dalszego gotowania. Na patelni należy podsmażyć resztę posiekanej cebuli i czosnku, dodać przyprawy i włókna mięsa. Podlewać wywarem i dusić, by smaki harmonijnie złączyły się. Na koniec warsztatów siedliśmy wspólnie do syto zastawionego stołu i kosztowaliśmy przygotowane potrawy. Tamales mogłabym czasem przyrządzić, gdyby mięsu towarzyszyły duszone warzywa.

Samo parowane ciasto było bowiem dość suche. Pozostałe potrawy zdecydowanie bardziej przypadły nam do gustu. Szczególnie Quesadilla z kurczakiem i Guacamole. Tak, awokado może być dobre! Przyznaję.

450 g awokado należy zmiażdżyć widelcem, a pestki zachować. Mają one „pamięć” i włożone do gotowego dania powodują, że miąższ awokado nie czernieje. Owoc bowiem „jest przekonany”, że nadal tworzy spójną całość. Następnie dodać sok z limonki (około 2 łyżeczki), sól i pieprz, świeżą kolendrę,  2  świeże papryki chilly bez pestek pokrojone w drobną kosteczkę, 100 g cebuli oraz 1 posiekany czosnek. Pomidory pozbawić nasion i pokroić w kostkę. My doprawialiśmy Guacamole, kierując się smakiem, a nie proporcjami z kartki. Improwizowaliśmy.

Quesadilla to dwa placki tortilli, wypełnione serem i farszem mięsnym, które tnie się na chrupiące, dobrze wypieczone trójkąty. Kurczak musi być smacznie doprawiony:

1 czerwona cebula,

2 filety z kurczaka,

sól i pieprz,

sok z limonki,

oliwa z oliwek,

2 łyżeczki wędzonej papryki,

0,5 łyżeczki ostrej papryki.

Filety należy pokroić w drobną kostkę, przyprawić solą i pieprzem, skropić sokiem z cytryny i polać oliwą. Dodać papryki i odstawić. Na patelni podsmażyć cebulkę, dodać kurczaka i smażyć kilka minut. Na placek tortilli wysypać tarty ser Cheddar, dodać nieco kurczaka, krojonego pomidora i siekaną kolendrę. Górną warstwę stanowi kolejna warstwa sera i placek. Wszystko dociska się i piecze na rozgrzanej patelni, aż tortilla mocno się zarumieni. Składniki łączą się i placek można z łatwością przewrócić na drugą stronę.

Wypieczona Quesadilla jest bardzo pyszna i może robić konkurencję tradycyjnej tortilli, a nawet…włoskiej pizzy.

Na stole znalazła się też Salsa z mango. Składniki należy posiekać, a do wymieszanej salsy dodać świeżą kolendrę. Owoc pachnie tropikami, ale jednocześnie wyczuwalny jest w nim posmak przypominający…słodką marchewkę. Soczyste, aromatyczne danie, lekkie. Takie właśnie lubię.

2 dojrzałe mango,

2 papryczki jalapeno,

1 czerwona cebula,

1 czerwona papryka,

sok z limonki,

sól,

1 łyżka oleju,

mały pęczek kolendry.

Salsa jest doskonałym dodatkiem do bardziej treściwych dań meksykańskich. Dipy z dużą ilością ostrych papryk z pewnością nie zaistnieją w naszej domowej kuchni. Nie lubię, gdy przyprawa „zabija” smak dania, a i Michał krzywi się, gdy sos piecze go w usta i język. Biedaczek nie zauważył, że nabrał na widelec sporo salsy Habanero czy też Chipolte… Myślałam, że moje dziecko wyzionie ducha! Sporo przy tym było śmiechu, a – przeszywający podniebienie – ból, złagodzony został dopiero kremową śmietaną. Dla chętnych podaję przepisy:

Zanim Michał dał się namówić, by degustować dania wraz z dorosłymi uczestnikami warsztatów, serwował  do stolików Taco z Chilly con carne. Doskonale współpracował z wyższym o głowę kolegą. Uwijał się jak w ukropie, a czas ten wykorzystał, by przejść z doświadczonymi kucharzami na „Ty”. „Michał, to nie Twój kolega, tylko Pan!” – strofowałam syna, gdy dobiegły do mnie strzępki rozmów. „A nieeee…My z Michałem jesteśmy już kumplami.” – powiedział rozbawiony (niezwykle taktowny – trzeba przyznać) Pan Piotr. Michał naprawdę ciężko pracował, dlatego łatwo mu było wybaczyć jego bezpośredniość. Znany z telewizji i licznych publikacji kucharz, okazał się zabawnym, ciepłym człowiekiem. Sam ma trójkę dzieci i sprawił, że chłopcy dobrze czuli się w zbudowanym naprędce, czteroosobowym zespole.

Uśmiech nie schodził im z twarzy, dowcipkowali. „Stolik numer cztery” – żartował szczupły blondynek, donosząc kolejne Taco. Na koniec to był już stoliki numer „dwa miliony trzysta osiemdziesiąt pięć”, a Michałkowi spływał pot po karku.

Taco to kukurydziany, pełnoziarnisty placek. Farsz z czekoladą był godny polecenia, bo fasola nie dominowała.

2 czerwone cebule,

5 ząbków czosnku,

olej do smażenia,

1 kg mielonej wołowiny,

400 g siekanych pomidorów z puszki,

1 łyżeczka cukru,

2 łyżeczki soli,

2 listki laurowe,

1 łyżeczka ostrej papryki,

1 łyżka oregano,

1/2 mielonego kminu rzymskiego,

1 szczypta pieprzu kajeńskiego,

skórka otarta z jeden limonki,

30 g gorzkiej czekolady (70% kakao),

1 puszka odsączonej, czerwonej fasoli z puszki.

Cebule i czosnek drobno posiekać i zarumienić na oleju. Mielone mięso podsmażyć, dodać pomidory, przecier i przyprawy. Dusić przez około 30-40 minut, wielokrotnie mieszając. Na koniec dodać czekoladę i fasolę. Dusić przez kolejne kilka minut. Podać w ciepłym placku złożonym na pół i serem Cheddar.

To była niezwykła przygoda, za którą dziękujemy Mr Chilly i Gazecie Wrocławskiej. Dziękujemy też uczestnikom warsztatów za miłe towarzystwo.

Michał wyszedł z zajęć dowartościowany, dumny z siebie. Ma nowy, solidny fartuch i głowę pełną wartościowych wspomnień. Utwierdził się w przekonaniu, że gotowanie to jego przyszłość i będzie kształcił się dalej. Technikum gastronomiczne, taki jest plan…

 

* niektóre zdjęcia pochodzą ze strony Mr Chilly.

https://www.facebook.com/MrChillyMexicanGrill/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *