Bez kategorii

Mleczna kanapka dla dorosłych

   Wczoraj zrobiłam sama zakupy z Michałkiem, co do łatwych rzeczy nie należy… „Paaaaniiii, popłosze palówke, ciemną nie – stara, białą – taaaak, doooobła”. I tak na cały sklep. I na nic tłumaczenie, że te parówki nie są stare, tylko bardziej uwędzone i tak tylko wyglądają. Trochę to śmieszne nawet, ludzie nie kryli rozbawienia. Mały Struś Pędziwiatr biegał po alejkach a ja połowę rzeczy zapominam kupić. No nic, trzeba robić zakupy, gdy syn jest w przedszkolu.

   Wybierając produkty dla Michała staram się pozostawić mu wybór między dwiema rzeczami. Chcesz ten serek z truskawkami czy czekoladowy? Którą parówkę wolisz: brązową czy jasną? Chodzi o to, by dziecko umiało decydować o sobie i ponosić tego konsekwencje. Uczyło się myśleć i przewidywać. Ważne jednak jest to, aby do wyboru były tylko dwa elementy. Na bardziej skomplikowane decyzje przyjdzie jeszcze czas, mam na uwadze, że biologicznie Michał ma przecież dopiero 4 latka.

   Udało mi się dostrzec w sklepie gotowy biszkopt Delekty. Pomyślałam, że to będzie miła niespodzianka dla mojego Jacka po powrocie do domu. Nasz piekarnik wysokie ciasta gotuje, więc o zrobieniu domowego biszkopta mogę tylko pomarzyć. Dobrałam do tego masę śmietankową i polewę mleczną. Zaopatrzyłam się też w dżem wiśniowy a w monopolowym kupiłam buteleczkę rumu.

  

   Gdy mój Ukochany zadzwonił, wspomniałam mu o niespodziance. Lubię tak podsycać emocje, zawsze wtedy wraca do domu zaciekawiony. Mam taką teorię dotyczącą związku, że jeśli mężczyzna czuje się spełniony w domu, nie szuka atrakcji na boku. Zabiegam o to, by nie wkradła się w nasze życie rutyna. Teraz duże wyzwanie przede mną, niewiele wolnego czasu mamy dla siebie. To ciasto wydało mi się dobrym pomysłem na poprawę nastroju. I na kolejne wyznanie w podtekście „zobacz, pomyślałam znów o Tobie, bo mi zależy”.

   Zrobiłam 1/3 szklanki lekko osłodzonej herbaty typu earl grey (zapachowa). Potrzeba 3-4 łyżki rumu. Ma go być czuć, lecz wywar nie może być gorzki od alkoholu. Trzeba kosztować. Ja dałam dwie małe łyżeczki od herbaty, żeby Michałek mógł zjeść ciasto razem z nami. Rumu nie było czuć, tylko zapach herbaty się minimalnie zmienił. Nasączyłam pędzelkiem biszkopt, wszystkie trzy części. Dwa krążki posmarowałam dżemem. Słoiczek wystarczy. Potem zrobiłam z Michałkiem krem.

   Należy mieć schłodzone mleko. Na opakowaniu podają 300 ml, ja bym jednak pokusiła się o zmniejszenie do 250ml, żeby masa była bardziej gęsta. Nie mam zbytnio wprawy w nakładaniu kremu w taki sposób, by wszędzie było równo. Po prostu docisnęłam krążki i czekałam, aż nadmiar mi wyjdzie i go zebrałam nożem. Na koniec polałam ciasto mleczną czekoladą i wierzch się ładnie wygładził.

 

   Okazało się, że ciasto było najsmaczniejsze, gdy noc przeleżało w chłodni. Wstawiłam jednak ciasto w worku foliowym, by nie przeszło zapachem lodówki. Masa zastygła a biszkopt pachniał wiśnią i herbatą. Całkiem udany eksperyment. Moje ciasto przypomina mleczną kanapkę, tyle że ma owoce, co dodaje mu soczystości. I chętnie poeksperymentuję z ilością rumu. Tyle, że Michałek już nie skorzysta niestety.

   Dziś po śniadaniu każde z nas zjadło po kawałku. Pycha!

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *