Bez kategorii

Michał w Kurlandii

   Odwiedziliśmy moją  Babcię, której zaledwie dwa lata brakuje do dziewięćdziesiątki. Nie chcieliśmy nadwyrężać spokoju kochanej Staruszki, więc zatrzymaliśmy się na noc u Cioci Dany. Michał miał okazję zetknąć się z dużym obszarem mojego dzieciństwa. Zawitał do Kurlandii…

   Ciocia przywitałam nas pysznym obiadem, a zupa pomidorowa z domowymi, ucieranymi kluseczkami była wyborna. Pachniała warzywami z przydomowego ogródka i gęstą śmietaną. Mieliśmy też ogromną przyjemność zjeść rozpływające się w ustach mięso w sosie oraz kaszę z jarzynami. Do mojej kolekcji trafi zatem kolejny, rodzinny przepis. Kasza była fantastyczna. Nie sądziłam, że można ją podawać z marchewką i zielonym groszkiem. Na samą myśl apetyt się wyostrza.

   Wypiliśmy na ganku kawę a Michał bawił się ze swoimi kuzynkami. Woził Nelę w wózku dla lalek lub sam był wożony jak mały dzidziuś, potem wsiadł do przyczepki rowerowej, wchodził w sadzie na jabłonki…

  

…szperał w garażu pełnym narzędzi. Poszedł również nakarmić kury.

  

   Moją przygodę z fotografowaniem zaczęłam jako dziecko właśnie w tym kurniku. Mając w ręku starego, ciężkiego Zenita wypstrykałam całą kliszę, zachwycając się przepięknym kogutem i królikami. Mama ponoć była zaskoczona odbierając zdjęcia od fotografa, co wspomina z rozbawieniem. A ja kochałam zwierzęta od dziecka, uwielbiałam też rozbić zdjęcia. Nie wyrosłam z tego do dziś.

   Michał miał możliwość doświadczyć tego, co wypełniało dzieciństwo jego Mamie. Idąc betonową ścieżką minął kurnik i szklarnię pełną pomidorów. Leżała w niej sparaliżowana kwoka, którą Ciocia uratowała przed zadziobaniem. W Kurlandii kury zdychają ze starości. Ciocia nie ma sumienia jeść swoich podopiecznych, o które latami tak bardzo się troszczy. Przy szklarni jest furtka do warzywniaka. A tam równiutkie rządki kapusty, selera, marchewki i innych darów ziemi. W tym roku susza mocno nadwątliła zbiory.

   Za płotem widok na pole. Były tam wały – enklawa dla dzikich zwierząt – rosły na nich przepiękne fiołki. Obecnie gospodarz zrównał to wyjątkowe miejsce z ziemią. Mimo wielkiego majątku jeszcze było mu mało miejsca do zasiewów. Głupiec zniszczył tę zieloną wyspę na rzecz monokulturowej uprawy. Serce aż boli…Sarny nie znajdą schronienia. Nie będzie już pachnących kwiatów, tylko olbrzymie silosy i zboże. Pieniądze, odbierają ludziom zdrowy rozsądek.

   Zostaliśmy zaprowadzeni w ogrodzie do wielkiej kępy malin. A tam owoce – czerwone i pachnące – oczekiwały na nasz przyjazd…Ciocia nie pozwoliła ich nikomu wyzbierać. Maliny trafiły do wiaderka, te najbardziej dojrzałe wkładałam garściami Jackowi do buzi. Pokazałam Narzeczonemu jak w dzieciństwie rwałam koper wprost z grządki i zapychałam nim buzię. Uwielbiam! Michał wyzbierał ostanie truskawki a Kamila i Emilia zajmowały się moim synkiem jak starsze siostry. Wspaniałe dziewczynki: rezolutne i dobrze wychowane. Będą miały wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa. Jak ja.

   Babcia Lodzia bardzo się postarzała. Czasy, w których jeździła na zielonym rowerze Wigry już dawno, bezpowrotnie minęły. Teraz jest mocno niedosłyszącą Babulinką, która bardzo mnie wzrusza. Okazała mi w życiu wiele troski a teraz miłością tą obdarzyła Michałka. Zawsze otaczała szczególnym zainteresowaniem najbardziej pokrzywdzonych członków rodziny. Mi zastępowała mamę, Michałkowi współczuje ze względu na pobyt w szpitalu. Okazana miłość procentuje w moim dorosłym życiu. Dochodzę do wniosku, że powinnam była zostać u Babci, skoro całe dzieciństwo mnie wychowywała. Rodzice dali mi bardzo wiele, ale wrosłam w to Babcine zaangażowanie i trudno mi się było odnaleźć w domu Mamy. Czasu się nie da nadrobić. Szukałam więc swojej drogi do wypełnienia pustki. Los nagrodził mnie Jackiem.

   Wieczorem, gdy kładliśmy się do snu wyznałam:
– „Kocham Cię…”.
– „I ja Cię mocno kocham…” – odpowiedział mój przyszły Mąż.
– „Ale ja Cię kocham mocniej” – odparłam przekornie.
– „A skąd wiesz?”
– „Bo ja Cię kocham najmocniej na świecie” – odrzekłam z przekonaniem, że wygrałam ten pojedynek słowny.
– „A ja Cię kocham najmocniej we wszechświecie” – odrzekł Jacek.

   No to sobie wszystko wyjaśniliśmy, ha ha ha. Śmialiśmy się z naszej rozmowy. Takie dzieciaki z nas i dobrze nam z tym. Mimo wszelkich przeciwności losu najważniejsze jest to, że jestem kochana najmocniej we wszechświecie. Czuję to każdego dnia, stąd też biorę swoją siłę do życia. Takiego uczucia powinien doświadczyć każdy, może ludzie nie byli by tacy zgorzkniali.

   Drugiego dnia poszliśmy na spacer. Jak za czasów dzieciństwa oglądałam wszystkie wystawy, wyszukiwałam jakiś przedmiotów. Po wielu dniach odwiedzania tych samych witryn sklepowych, upatrzone rzeczy były już trochę moje. Zazwyczaj były to szkatułki. Wszelkiego rodzaju pudełeczka uwielbiam do dziś. Tyle, że teraz większość sklepów oferuje ubrania i buty. Nic nie zachwyciło mnie już tak jak wtedy, gdy byłam dzieckiem. Dawniej okna sklepowe były ogromne. Teraz są takie…zwyczajne, w niektórych czas się zatrzymał. Tylko ja się zmieniłam…

   Prowadziłam Jacka szlakami, które moje nogi zeszły tysiace razy. Wzdłuż ciągów sklepowych dotarliśmy pod wielki kościół. A tam zjedliśmy lody. Tak samo dobre jak 20-25 lat temu. Potem minęliśmy skwerek z fontanną na której zamocowano ładną ważkę. Tam się rodziły pierwsze miłości. Boże kochany, jak to było dawno temu. Patrzę na to z taką nostalgią.

   Ciocia pożegnała nas pełnymi siatkami jarzyn i jajek. O dziwo tym razem nie dostaliśmy kiszonych ogórków – najsmaczniejszych jakie jadłam. Zupa wychodzi z nich przepyszna. Liść laurowy i ziele angielskie doskonale się tam komponują. Tym razem będzie pomidorowa, bo rośliny w szklarniach pięknie obrodziły. Prawdziwe pomidory rwane wprost z krzaka. Miały zapach i miały smak. W marketach nie ma tak aromatycznych jarzyn. Jedyną nadzieją są małe targowiska i dorabiający do niewielkiej emerytury działkowcy.

   Dwa dni minęły błyskiem. Tak jak 7 lat mojego życia pod skrzydłami Cioci i Babci…

***

  

29 thoughts on “Michał w Kurlandii

  1. Masz wielkie szczęście bo masz babcię!!Babcie to najcudowniejsze istoty na ziemi. Moja najukochańsza babcia nie żyje od 20 lat. Teraz w dorosłym życiu coraz bardziej za nią tęsknię:-(

  2. Cudownie mieć babcię i takie miłe wspomnienia z nią związane- ja mam podobnie, choć jedna z moich ukochanych babć już nie żyje to zawsze mam jeszcze tą drugą, to wielkie szczęście 🙂

  3. Masz szczęście bo masz bacie najcudowniejsza najukochańsza oobe pod słońcem zawsze mozęsz na nia liczyc i to jest dowod na to ze los sie do ciebie usmiecha

  4. Wielka szczęściara Ciebie że masz taką babcie i możliwość wypoczynku na wsi, gdzie można zapomnieć o codziennym motłhu miasta i ponieśc sie cudownej odchłani marzeń.

  5. Dosyć rodzinnie to wszystko opisane w tym plus ujawnia się ludziom jakie to życie każdego człowieka jest specyficzne i ważne bo krótkie ! aczkolwiek tutaj zapamiętane i pokazane w otwarty sposób

  6. Babcia to skarb a ja chyba jestem najbogatszą osobą na świecie, bo mam dwie babcie i dwóch dziadków, obie pary z ponad 50-letnim stażem małżeństwa. Na dziadków zawsze mogę liczyć, jeśli chodzi o rozmowę, wsparcie ale i też moja ulubioną czekoladę mleczną Goplany.

  7. Uwielbiam te powroty do wspomnień. Dzieciństwo na wsi i ja z bratem wśród całego zwierzyńca.Trochę Wam zazdroszczęZapraszama do siebiehttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

  8. lubi zupę pomidorową mam 12 lat jak mój kolega Tomek a ja mam na imię Kacper też lubię jeździć do babci na wieś .Kacperelo elo 320 jestem Tomek mam 12 lat masz fajnego bloga i wogóle kacper i tomek

  9. Też bym chciała mieć taką babcię ,moja babcia nie żyje już 1 rok i bardzo za nią tęsknię .Też mi narobiliście ochoty ,chętnie bym ją zjadła .bardzo podoba mi się ten wpis.

  10. Fajnie jest mieć taką babcię .moja babacia nieżyje juz rok ,bardzo za nią tęsknie !!Chętnie zjadła bym taką zupę jest pewnie smaczna ….to jest bardzo fajny przygodowy wpis…

  11. Takie wyjazdy są fantastyczne!! Sama mam takie wsiowe wspomnienia z dziećiństwa , wprawdzie jeździłam tylko na wakacje ale…. Och mógłby sie tak czas cofnąć.

  12. Wspomnienia o babci są fantastyczne . Mi kojarzą się z radością przebywania z Nią , a przede wszystkim z ciepłem jakie od niej zawsze promieniało. Niezapomniany smak smażonego żółtego sera . Wszystkim polecam.

Skomentuj ~Zu-Zanka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *