Z ŻYCIA WZIĘTE

Mądra zabawa

Proszę – z uporem maniaka wręcz – naszych bliskich, żeby Michałowi nie kupowali więcej zabawek. Szafy uginają się od klocków, gier, samochodów, a ciągle napływają kolejne. Leżą i się kurzą. Starsze syn odziedziczył mój charakter: po stokroć woli sam coś zbudować, niż działać z instrukcją obsługi w ręce. Wyhodował już ziemniaka, teraz rosną mu pomidory uratowany z parapetu, rozmnożyły się gupiki kupione po pogromie raków i krewetek. Dziecko szpera po łące i lesie, obserwuje świat, maluje, rysuje mapy, konstruuje. Myśli.

Często siedzimy z atlasem zwierząt i globusem. Sprawdzamy, gdzie dany gatunek występuje, uczymy się geografii świata. Dziecko wie, że Europę i Azję rozdzielają góry „Uran”.

– „Nie Uran, tylko Ural. Michał, co to jest Uran?” – pytam.

– „Planeta” – dopowiada pośpiesznie.

– „A która planeta ma pierścień?” – drążę temat.

– „Saturn”.

– „Bardzo dobrze! A która jest ostatnia?”

– „Pluton”.

– „To jak nazywały się góry?” – utrwalam wiadomości.

– ” Uuuuu-raaaaaa-l” – mówi niepewnie.

– „Bardzo dobrze! Uraaaa- l” I wracamy znów do zwierzątek, kontynentów i oceanów. Chwila zabawy skłania do rozmowy o całym wszechświecie. Szymon jest tak zasłuchany, że zapomina przełykać ślinę. Myśli.

Michałek – za sprawą mojej sugestii – dostanie na urodziny od Dziadków i Ojca buty do wspinaczki górskiej oraz upragnioną mapę Polski. Już planuję podkleić ją korkiem, żeby dziecko mogło oznaczać miejsca, które odwiedziło. Michał kocha mapy, flagi, encyklopedie o zwierzętach, kosmos, medycynę, książki typu ABC i matematyczne, pociągi i smoki. Przede wszystkim uwielbia coś tworzyć, a znudzony – jest bardzo dokuczliwy.

Dziś przyszły trzciny do budowy hotelu do pszczół. Niestety spóźniliśmy się i musimy czekać do listopada, by zakupić kokony Murarki Ogrodowej. Ale domek dla pszczół i dla trzmieli i tak zrobimy – teraz – póki jest ciepło można z przyjemnością spędzać czas w ogrodzie.  Bo nie cierpię, nienawidzę wręcz widoku dziecka wlepionego w ekran. Zabawa konstruktorska zintegruje wszystkich członków rodziny. Tata wykaże się, pracując z wyrzynarką. Pewnie znów usłyszy od syna „Ładnie. Jesteś moim bohaterem”. Mnie bardzo pociąga widok mojego Męża, dzierżącego w dłoni narzędzia budowlane. Ha ha ha. Szymuś będzie się przyglądał i pewnie uleje pół litra śliny, taki będzie zapatrzony w naszą pracę. Pewnie też dam mu potrzymać młotek i wstukamy razem kilka gwoździ. Serwujemy synom ogrom mądrych bodźców, więc co się dziwić, że tak gnają z rozwojem?

Teraz kusi mnie, za sprawą jednego z komentarzy na blogu – kupić hodowlę motyli. Mam względem tego pomysłu jednak pewne obiekcje. Muszę sprawdzić, czy te zwierzęta występują naturalnie w naszym ekosystemie. Nie ma większej zbrodni, niż zasiedlić biotop intruzami, wypierającymi rodzime gatunki. Wyhodowane motyle nie będziemy przecież dręczyć w siatce, trzeba je będzie wypuścić. Muszę zgłębić ten temat od przysłowiowej podszewki. Na razie znalazłam jakiegoś motyla żerującego na topoli i wierzbie,które w pobliży nas nie występują. Szukam więc dalej.

Na pewno kiedyś pojawi się u nas hodowla Triopsów. Te prehistoryczne skorupiaki można wyhodować z jajeczek, które są teraz w stanie spoczynku. Myślałam też o mrówkarium, ale też muszę przyjrzeć się , jakiego gatunku są owady. Są też do kupienia zestawy z dżdżownicami. Przy odrobinie pracy można taki zestaw zrobić samemu. Pozostały jeszcze kryształy na nitce. W szkole robiło się eksperyment z solą kuchenną, pamiętam. Jak się za szybko odparowywało wodę, sól była biała, a kryształek nie powstał. Aaaaa! I znalazłam za 60zł małą szklarnię i mniejszą za 40zł. To dopiero będzie ogródek eksperymetnalny. Ale to już temat na przyszły rok…

***

13 thoughts on “Mądra zabawa

  1. I ja byłam zdziwiona gdy w nowej książeczce syna o kosmosie napisane było,że w układzie słonecznym mamy 8 planet…Cóż,trzeba poszerzać horyzonty i uaktualniać wiedzę 🙂 Tak już pewnie będą uczyć nasze maluchy w szkole.
    A z hodowlą ziemniaka świetny pomysł.Super,że dziecko może uczyć się doświadczając,a nie czerpiąc jedynie suchą wiedzę z książek.

    1. Przyznam,że znalazłam w książce rysunek bez Plutona, ale nie wpadłam na to dlaczego. Jeszcze mówiłam do Michała „zobacz, brakuje Plutona”.No masakra. Ukradli nam planetę 😀

  2. Czyżbym podsunęła Ci pomysł z tymi Murarkami? Jeśli tak to jestem bardzo zadowolona. Do tej pory to ja od Ciebie czerpałam pomysły (domowy chlebek i czeko-śliwka). Pozdrawiam całą rodzinkę

  3. ooo podsunęłam pomysł motyli jako insporacji bo znając realia Twojego podejścia do życia myślałam że znajdzie się gdzieś w pobliżu jakaś mega futrzasta glizda, której stworzysz domek aby zamieniła się w pięknego motyla ;P
    a na razie polecam poszukiwania robaczków świętojańskich, wczoraj znaleźliśmy takiego w trawie koło domu, świecił cudnie aż dziw że stworzyła go natura bo wyglądał jakby mu ktoś wmontował małego leda w zadek bo po zgaszeniu światła w łazience rozbłysło jasne punktowe światełko w kolorze soczystej limonki cudo, dzieciaki zachwycone aż się chciało zamknąć stworka w słoiczku i podziwiać całą noc jednak robaczek powędrował do swojej trawy a my dzisiaj znów wyruszymy na jego poszukiwanie

          1. o nie nie nie nie, żaden ze mnie leń, jest tyle blogów że wolę pisać do zeszytu i zająć się bardziej pożytecznymi rzeczami, moje dziecko wciąż wynajduje mi kolejne zadania a moja głowa jest pełna pomysłów, poza tym brakuje czasu a wena nachodzi mnie najczęściej w łóżku po przebudzeniu w nocy i nie mogę zasnąć a skrobanie piórem czy stukanie w klawiaturę obudziło by smacznie śpiących domowników (jedyne drzwi mam tylko w łazience nie mam wanny do wygodnego leżenia i nie ma możliwości zawieszenia hamaka) ;P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *