Bez kategorii

Laureaci

Właśnie przyleciałam z Warszawy. Wybraliśmy laureatów programu grantowego Avivy „To dla mnie ważne”. Obrady były trudne i padło wiele merytorycznych argumentów, którymi wzajemni się przekonywaliśmy. Po niespełna dwóch godzinach sięgnęliśmy konsensus. Wyniki opublikowane będą niedługo.

***

3 thoughts on “Laureaci

  1. Fajnie ale ja z innej beczki. Pamięta Pani ten przepis na schab z suszonymi owocami bo niewiem kiedy i gdzie go czytałam? Potrzebuję go pilnie bo niewiem czy zaraz nie zacznie mi się akcja porodowa i musze rodzince na prędko coś fajnego wyczarować żeby w święta nie pomarli z głodu. Pozatym muszę wypróbować ten przepis bo 4 maja córka ma komunię i też mam zamiar to zaserwować. Ogólnie wolałabym mieć remont niż sajgon wielkanocno-komunijny z porodem w tle i 3 dzieci plus mąż w domu. Mother-power. A kiedyś byłam bezduszną urzędniczką.

    1. Kupiłam przed świętami sporą paczkę owoców. Niby suszone, ale jakieś takie dziwnie słodkie, jakby zakonserwowane cukrem? A może przesadzam, ostatnio odrzuca mnie od słodkiego. Przejadłam się, a i tak zawsze gustowałam w potrawach słonych i pikantnych.

      Wybrałam z paczki wszystkie owoce żółte i pomarańczowe. Bóg jeden wie, co tam było poza brzoskwinią. Ja doszukałam się na pewno gruszki. Owoce posiekałam i zrobiłam z nich farsz. Dodałam do niego łyżkę miodu i oliwy, sól, pieprz, ostrą paprykę, majeranek. Czy coś jeszcze? Szczerze mówiąc nie pamiętam. Ha ha ha. Ja smakuję wszystko i na bieżąco dokładam aromaty, których mi brakuje. Może ciut rozmarynu? Najlepiej listki urwane wprost z rośliny i posiekane bardzo drobno. Może też kilka kropel soku z limonki. Trzeba kierować się smakiem.

      Ładny kawałek schabu nie przekroiłam tak, jak robi to moja mama: żeby rozłożył się jak książka na dwie połacie. Takie grube mięso ciężko potem sklepać. Ja nacięłam go poziomo w 2/3 wysokości od góry, przy końcu mięsa zeszłam nożem kawałek w dół i zawróciłam na 1/3 wysokości. Nacięłam w ten sposób kolejną warstwę. Innymi słowy…mój schab rozpłatałam na jeden wielki kawałek mięsa, powstały z trzech płatów (nie dwóch).

      Oj klepałam go bez opamiętania. Ha ha ha. Im dokładniej sklepany schab, tym bardziej krucha i soczysta rolada. Potem rozłożyłam farsz na całej powierzchni mięsa i zwinęłam go w roladę. Oprószyłam z wierzchu solą, pieprzem i majerankiem i…zamroziłam. Wyciągnęłam dopiero dzień przed Wigilią, a piekłam kilka godzin przed uroczystą kolacją. Oczywiście w rękawie. Dlaczego? Bo wtedy mięso nie wysusza się. Mówi się, że na kilogram schabu potrzebna jest godzina pieczenia. Przy roladzie śmiało można odjąć 10 minut jak nie lepiej. A jeśli mamy ochotę podlać roladę gromadzącymi się na dnie rękawa sokami, to już nasze mięso będzie wyborne. Ja jeszcze przed włożeniem do piekarnika dodałam szczypty majeranku.

      Mięso było fantastyczne!Serwowałam je na zimno do chleba i sałatki jarzynowej. Moja była ze słodką kukurydzą, więc potrawy pasowały do siebie smakiem. Wygląd rolady zachęcał do podjadania…

      ***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *