Bez kategorii

Last Vegas

Lubię te nasze wieczorki filmowe…Tylko jak dziergać narzutę, gdy trzeba czytać napisy? Trochę wspomagałam się językiem angielskim i udało mi się pogodzić obie te czynności.

„Last Vegas” to nieco naiwna, choć bardzo ciepła w odbiorze, amerykańska komedia. Czterech najlepszych przyjaciół po sześćdziesiątce spotyka się na wieczorze kawalerskim. Na Filmwebie przeczytać można „Billy, Paddy, Archie i Sam przyjaźnią się od podstawówki. Z całej czwórki tylko Billy nigdy nie dał się zaciągnąć do ołtarza. Nic więc dziwnego, że gdy wreszcie decyduje się na ślub, starzy kumple bez wahania przybywają do Las Vegas, by wyprawić mu wieczór kawalerski i pokazać światu, że faceci z takim doświadczeniem potrafią bawić się jakby nie było jutra. Zanim jednak impreza rozkręci się na dobre, jeden z panów zdąży wplątać się w romans z uroczą piosenkarką, drugi pobije się w dyskotece z gościem, który mógłby być jego wnukiem, trzeci spróbuje ulec długo oczekiwanej pokusie, a czwarty zapragnie uczynić wszystko, by nie doszło do ślubu. Co jeszcze można zrobić z tak pięknie rozpoczętym wieczorem?”

Taka dość lekka komedia. Przyjemny, relaksujący seans. Ale czego innego mogłam się spodziewać, gdy w jednym filmie zagrali Robert De Niro, Michael Douglas, Morgan Freeman i Kevin Kline. To zwyczajnie musiała być dobra produkcja.

Ja cały czas próbuje oswoić myśl, że piękni, zdolni i ambitni też kiedyś doczekają jesieni swojego życia. Z wielką nostalgią przyglądam się, jakie piętno wyrył czas na twarzach ulubionych aktorów…

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *