– „Mamoooo, kce krzydwa”.
– „Słuuucham?”
– „Kce krzydwa”.
– „Nie można robić krzywdy nikomu…”
Po tych słowach próbowałam doprowadzić pościel do porządku. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby Szymon rano nie zwymiotował (już w szpitalu zauważoną tę prawidłowość). Dziś zabrudził całe łóżeczko, a gdy przełożyłam syna na własne łóżko, by posprzątać, zwrócił również na moją pościel. Ręce mi opadły…Bielizna pościelowa, ubranko, opatrunki… Wszystko do wymiany. I tak dzień w dzień o poranku. Zawsze po nocnej przerwie w karmieniu, pierwszy posiłek jest przez dziecko oddany. A po tym zmuszona jestem ściągnąć nocny, wygodny opatrunek do tracheostomii…
Michał jednak nie ustępował. – „Mamo, kce krzydwa”. Gdy przyniósł mi nożyczki, olśniło mnie! – „Chesz skrzydła?”. – „Tak, ja bede…yyy…ja bede motilkiem”. – „Raczej Elfem”… – pomyślałam.
Wycięłam jakiś kształt z białej kartki A4, którą Michałek mi przyniósł. A raczej wetknął na siłę, jęcząc jak to ma w zwyczaju. Cieszył się, gdy coś tam naprędce wykroiłam. Żal mi się jednak zrobiło, że spełniłam prośbę syna na odczepnego. Zaczęłam więc chodzić po domu w poszukiwaniu materiałów na prawdziwe skrzydła. Myślałam o twardym, uformowanym odpowiednio drucie, na który założę białą pończochę. Ale drucika nie znalazłam. Białych pończoch, ani rajstop też nie noszę… Chodziłam więc od kąta do kąta i szukałam czegoś, co się przyda. Znalazłam wielką kopertę bąbelkową. Hmmmm…
Długi bok koperty stał się osią symetrii skrzydełek. Wycięłam więc zarys, a po rozłożeniu miałam oba płaty skrzydeł. Po ścięciu zgrzewów na kopercie, folia bąbelkowa odeszła jednak od beżowej kartki. Musiałam to podkleić. Skrzydła były bardzo giętkie. I znów chodziłam po domu w poszukiwaniu czegoś, co wzmocni konstrukcję. Wybawieniem okazała się twarda okładka starej kolorowanki. Najpierw dokleiłam wzmocnienie w kształcie litery „u”, potem wsadziłam wstążkę w dwie dziurki na skrzydłach.
Następnie Michał zajął się oklejaniem swoich skrzydeł rozmaitymi kółeczkami. Część z nich były odblaskowe. A efekt uszczęśliwił moje dziecko.
W tym czasie zrobiłam prostą koronę Króla Elfów. Oczywiście w tle leciała bajka z serii „Dzwoneczek” – przepiękne opowieści o świecie Elfów. Moja ulubiona cześć „Dzwoneczek i zaginiony skarb” mówi o przyjaźni i wybaczaniu. http://www.filmweb.pl/film/Dzwoneczek+i+Zaginiony+Skarb-2009-480768 Sama oglądałam ją z zachwytem. Nie dziwię się więc, że dziecko chciało przeniknąć do tego magicznego świata. Ma już swoje wymarzone, czarodziejskie skrzydła. Może ktoś powie: „badziew”… Ale w wyobraźni mojego dziecka to wspaniała rzecz. Choć zrobiona przez matkę, po prostu, z koperty…
Potem udało nam się zamocować skrzydła dużo wyżej (zawiązaliśmy tasiemkę tak jak uchwyty szkolnego plecaka) i Elf latał po pokoju bardzo, bardzo szczęśliwy…
***
Piękne krzydwa:) I śliczny Elfik z Michałka!
Pozdrowienia dla kreatywnej Mamy!!!
Śliczny Elfik 🙂
świetne skrzydła Michałka 🙂
piekne bajki wzmacniają dziecięcą wyobraźnię
Piękne skrzydła!!! Świetny pomysł na wykonanie:) A uśmiech zadowolonego dziecka-bezcenny!
Podziwiam Cię za kreatywność i chęć robienia takich cudów w całym natłoku codziennych obowiązków! Jesteś wspaniałą mamą!!!
Wszystko ma swoja cenę 🙂 Czasem to nieodkurzony dywan, albo niezmyte kafle. Ale życie jest sztuką wyborów.
Czymże jest nieodkurzony dywan czy brudne kafle w porównaniu ze szczęśliwym dzieckiem??? To są wspaniałe wybory właśnie! Nie każdy umie takich dokonywać…
Pani Igo jak to jest, że wysokiej klasy specjalista z CDZ w Warszawie jesnoznacznie pisze na zaświadczeniu lekarskim, że dziecko jest niezdolne do samodzielnej egzystencji, a Miejska komisja orzekania o niepełnosprawności w Kielcach uważa inaczej? Te 500 zł świadczenia to dla mnie bardzo dużo, nie mogę podjąć pracy bo dziecko z wadą nerek nie może iść do przedszkola. Załamana jestem!!!
Tak bywa. Nasi przyjaciele mają syna z wszczepioną sztuczną żyłą w sercu i było wiele razy reanimowane. Żadne przedszkole nie chce podjąć się opieki nad dzieckiem, a orzeczenia nie chcą dać i wysyłają matkę do pracy. Chore…Jak mogę Pani pomóc? Kiedy była ta komisja, trzeba zaskarżyć decyzję!!!
Podam kolejny absurd. Michał, który chodzi, może mieć miejsce parkingowe dla inwalidów (tak wynika z orzeczenia), a Szymon, który ma koncentrator tlenu (ogromne, cholernie ciężkie pudło) i ssak, prawa takiego nie ma. Porąbany kraj!!!
Mnie również się podobają. Szczególnie jak Michaś stoi przodem i widać te bąbelki.. Ojjj postrzelałoby się 🙂 hehe 🙂 Nie no wielki szacunek 😉
Witam Ponownie!!
Nurtuje mnie cały czas pytanie: Kiedy u Szymonka możliwe będzie usunięcie rurki tracheostomijnej i zamknięcie otworu? Strasznie mnie smuci, że nie może Pani usłyszeć jego głosiku.
Pozdrawiam
Latem 🙂 Musi byc ciepło, a Szymon musi umiec kaszleć.
badziew?? któż by miał czelność tak twierdzić? też usłyszałam ostatnio „po co się tak męczysz, tracisz cały dzień na te pierdoły, zamiast wypożyczyć, zobacz ile czasu poświęcasz na to!” lecz „to” było robione dla mojego dziecia na bal, „to” dało mu radochę i prawo wyboru jak ma wyglądać i „to” było dumą mojego dziecka że „mama sama zrobiła a nie kupiła a ja jej w tym pomagałem” i „to” do dziś leży w szafie i często jest wyciągane aby się pobawić w swoim tylko znanym przez dzieci świecie, więc nikt mi nie powie że to co zrobiła mama jest badziewiem!! skrzydełka cudne a bąbelki dodają tylko uroku, kreatywność jest ważniejsza niż umyta podłoga czy pozmywane gary na czas
ale Pani dodaje wiary w siebie
pozdrawiam
p.s. pochwale się że „to” to nic innego jak przenoszone wyszywane jeansy, koszula w kratę frędzle doszyte z rozmachem, kapelusz z wyprzedaży, i kamizelka uszyta z „łaciateego” ręczniczka z doszytą gwiazdą szeryfa ze sklepu z chińskim badziewiem, i tak oto „to” stało się idealnym przebraniem „Chudego” bohatera z ToyStory ulubionej bajki syna mimo że wczęśniej chciał być „prawdziwym bohaterem” w stylu Spiderman (ucieszył się że nim nie jest gdy zobaczył aż 3 w swojej grupie:) to dopiero był badziew )
Cieszę się, że jeszcze ktoś nadaje na tych samych falach. Mi bliżej do nauk babci, niż do poglądów moich rówieśnic. Chętnie zobaczę zdjęcie igagie@onet.eu 🙂