Bez kategorii

Jedzenie na szybko…półprodukty

   Jestem miłośniczką smacznej, domowej kuchni. Nie znoszę półproduktów, które z góry narzucają nam smak potrawy. Każda osoba gotująca posiłki powinna potrafić zrobić sos do mięsa czy sałatki samodzielnie, zamiast sięgać po torebkę z proszkiem, który rozpuszcza się w wodzie i oleju albo jogurcie. „Powinna” nie oznacza, że zawsze potrafi i zawsze ma na to czas. Niekiedy idę na skróty, ale mam już na to sprawdzone, pyszne sposoby.

   Sos do Spaghetti Bolognese i Napoli to nasza baza. W czasach studenckich wypróbowałam sosy różnych firm i zdecydowanie najlepsze okazały się te z firmy Knorr. Do tego przecier pomidorowy, najbardziej lubię z Podravki. Kawałek żółtego sera i makaron – długie nitki albo paski.

 

   Najbardziej smakuje nam makaron do spaghetti: grubsze nitki. Cienkie przypominają makaron do rosołu, paski natomiast są zbyt grube. Po nawinięciu jednego pasma na widelec, makaronu jest bardzo dużo. Dla mnie to taka gruba klucha a przecież nie o makaron tu chodzi, lecz o smaczny sos z serem. Zatem makaronu ze zdjęcia nie polecam. Cóż, człowiek uczy się na błędach. Innego nie było 🙂

  

    Zaczynamy od nastawienia dużego garnka z wodą, ma być ona lekko posolona.   Mamy naszykowany nasz makaron. Jakikolwiek żółty ser ścieramy na tarce z grubymi oczkami.

  Do garnuszka wlewamy pół litra wody i wsypujemy oba sosy. Po ich rozrobieniu z łyżeczką oleju dolewamy przecier i gotujemy z 3-4 minuty ciągle mieszając. Sos jest dość gęsty, gasimy palnik. Gdy woda w garnku zacznie się gotować dolewamy łyżkę oleju i wrzucamy makaron. Jeśli mamy mały garnek czekamy, aż dół makaronu zmięknie, pozostałą końcówkę naginamy, by zanurzyła się w wodzie.

    Makaron podajemy na świeżo. Jeśli porcja ma starczyć na drugi dzień, to musimy ten makaron zalać zimą wodą, by się nie skleił pod swoim ciężarem. Sam olej nie wystarczy.

 

   Ja podaję gorący makaron gotowany na świeżo. Jeśli mam czas, to układam go w gniazdo albo też rzucam jak leci 🙂 Zalewam go sosem i posypuję grubo serem. Jeśli mamy bazylię na parapecie w kuchni, to już cudnie! Spaghetti Bolognese to to nie jest, ale potrawa jest naprawdę smaczna. U nas znika do ostatniej nitki makaronu.

***

   Wersja z parówką jest również bardzo dobra. Parówki należy pokroić w cienkie talarki i podsmażyć na wysokiej patelni z 1 łyżeczką oleju. Do tego wlewam sos rozrobiony z wodą, lecz już nie daję do niego więcej oleju, gdyż jest on już na patelni. Następnie przecier pomidorowy. Gotuję makaron świderki. Polewam go sosem z parówkami i zasypuję serem. Można takie porcje układać w warstwami i zapiekać w małych, żaroodpornych miseczkach w piecu. Wtedy każdy z domowników dostanie porcję we własnym naczyniu a potrawa pięknie wygląda.

***

   I jeszcze z mięsem mielonym i czosnkiem… Mięso może być rożne: od wołowego po szynkę wieprzową. Ja kupuję mielone mięso z szynki na tacce w Biedronce, gdyż jest smaczne. Podsmażam je na łyżeczce oleju oczywiście na wysokiej patelni. Wlewam sos i gotuję 5-10 minut. Na koniec dodaję ząbek lub dwa czosnku. Dosypuję nieco oregano i bazylii (niewiele, gdyż jest już w sosie z torebki). Nie daję przecieru, gdyż wyszła by nam bardzo duża objętość sosu. Chyba, że robimy obiad na dwa dni. Taką porcję podaję z makaronem do spaghetti i zasypuję prawdziwym parmezanem.

    Najbardziej smakuje mi właśnie trzecia wersja wykorzystanych Fix’ów. Nie możemy powiedzieć, że ugotowaliśmy prawdziwe Spaghetti Bolognese, ale potrawy będą smaczne i szybkie do przyrządzenia. To takie wyjście awaryjne przy niedoborze wolnego czasu i chęci do gotowania.

Smacznego!

***

1 thought on “Jedzenie na szybko…półprodukty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *