Bez kategorii

Jedno mięso 4 dania.

   Kiedy patrzę na cenę mięsa to za każdym razem przeżywam totalny szok. Zastanawiam się, dlaczego to wszystko tyle kosztuje, skoro i tak ogromną część wagi produktu zajmuje woda z konserwantami. Tłoczona jest nawet do skrzydełek i szyjek z kurczaka, byle by były cięższe podczas sprzedaży. A nam się wydaje, że płacimy za mięso…

  Kiedy już zdecydujemy się na zakup wołowiny, która jest jednym z najdroższych mięs, muszę ją bardzo dobrze zagospodarować. Będzie z niej 4 różne dania.

Dzień 1. Rosół wołowy i pierogi z mięsem.

   Zaczynam od rosołu, szukam ogromnego garnka. Potrzebne są:
duży kawałek wołowiny
3 marchewki
2 pietruszki
mały kawałek kapusty włoskiej
zielona część pora (z białej się robi pyszną, ostrą sałatkę)
mały kawałek korzenia selera
natka pietruszki
1 cebula
2 suszone kapelusze podgrzybka lub prawdziwka
1 kostka rosołowa
liść laurowy, ziele angielskie

  

   Rosół.   Kiedy wiemy już jakim garnkiem dysponujemy, wybieramy proporcje mięsa. Muszą nam się zmieścić warzywa i oczywiście jeszcze spora ilość wywaru. Wybieramy kawałek ładnej wołowiny bez „żyłek”, gdyż będą się wkręcać w trybiki maszynki. Mięso zalewamy wodą. Gdy zacznie się gotować, to wodę wylewamy, mięso płuczemy i nalewamy do garnka świeżej wody na zupę.  Właśnie usunęliśmy nadmiar konserwantów a nasza potrawa będzie pięknie pachnieć. Wołowinę gotujemy z kostką rosołową przez godzinę, półtorej. Potem dorzucamy do garnka obrane i umyte jarzyny. Zmieniamy palnik na małe grzanie. Rosół ma tylko lekko się gotować. Na dnie powinno być mało bąbelków. Gotujemy tak długo, aż jarzyny zmiękną. Ostatnie 10 minut to doprawianie. Sól do smaku. Dwa liście laurowe, kilka ziarenek ziela angielskiego (najlepiej je policzyć). Na razie wystarczy.

   Gdy wywar ostygnie przelewamy go przez sitko do mniejszego garnka. Musimy skosztować, czy wyszedł nam aromatyczny. Możemy dodać szczyptę pieprzu. Przy tulu jarzynach i mięsie powinien być bardzo esencjonalny. Jeśli nie przegotujemy zbytnio wywaru, to nasz rosół będzie klarowny.

   Rosół podajemy z makaronem w kształcie nitek. Układamy go na talerzu wraz z pokrojoną w kosteczkę odrobiną marchewki. Po nalaniu zupy posypujemy ją drobno posiekaną zieloną pietruszką.

   Pierogi.   Potrzebne:
mięso i jarzyny z zupy
dwie cebule
łyżka masła
garść suszonych grzybów
majeranek

   Ostygłe mięso i jarzyny mielimy maszynką używając sitka z najgrubszymi oczkami. Grzyby zalewamy wcześniej wrzątkiem. Gdy ostygną, też przepuszczamy je przez maszynkę. Dwie cebule siekamy drobno i smażymy na maśle.  Mieszamy składniki i kosztujemy. Może trzeba będzie dosolić. Z pewnością musimy dodać sporo pieprzu i dużo majeranku. Farsz powinien być przepyszny! Pachnące mięso z grzybami i aromatycznym majeranem. Mmmmm, pyszne!

   Do pierogów brakuje nam ciasta. Potrzebne:
kilogram mąki (zostawiamy z tego na kolejny dzień 4 szklanki)
dwa jajka
dwie łyżki oleju
ciepła woda

   Wszystkie składniki na ciasto zagniatamy w misce i wałkujemy na cienko, podsypując mąkę, żeby ciasto nie przywierało do wałka i stolnicy. Wycinamy szklanką krążki. Potrzebna nam będzie tylko połowa farszu!!! Farsz nakładamy na każde z kółek i zawijamy pierożki. Tutaj mam fajny gadżet. Wybieram odpowiednią wielkość miarki i napycham do niej farszu. Dzięki temu wszystkie pierożki będą wyglądały tak samo. Tę miarkę znalazłam na allegro a nazwa użytkownika pozwoli na odszukanie tej oferty i dokonanie zakupu.

  

   Skrawki ciasta wrzucamy do pozostałej bryły. Chwilę zagniatamy i znów wałkujemy. Jeśli zostanie nam ciasto, to kroimy je na prostokątne kawałki, posypujemy kminkiem i smażymy na patelni na maśle. Wyjdą pyszne postne placuszki do pochrupania. Możemy potraktować je jako kromki do zrobienia kanapki z pomidorem, ogórkiem i sałatą lodową.

   Pierogi podaję ze sklarowanym masłem. Jeśli zostaną po obiedzie, to zamrażam je na drewnianej desce. Gdy zamarzną porcjuję je do woreczków. Nie zamrażam od razu wszystkich w woreczku, bo się sklejają. Potem rozmrażam w temperaturze pokojowej i wrzucam na rozgrzany, głęboki olej. Tak podane pierożki mają cudną, chrupiącą skórkę, obsypuję je kiełkami słonecznika.

Dzień 2.   Barszcz czerwony i krokiety z mięsem.

   Barszcz.   Potrzebne:
5 buraków
2 ząbki czosnku
majeranek

   Do naszego rosołu wrzucamy obrane i pokrojone na ćwiartki buraki. Gotujemy na wolnym ogniu aż zmiękną. Wyłączamy palnik, dodajemy wyciśnięty czosnek i majeranek. Barszcz mamy gotowy.

   Zupę podajemy na talerzu lub specjalnym naczyniu do barszczu wraz z krojonymi w drobną kostką burakami. Albo nalewamy barszcz do kubeczka, do popicia krokietów.

   Buraki ścieramy na tarce na grubych oczkach. Dodajemy trochę soku z cytryny, pół łyżeczki cukru i mamy sałatkę z buraków na kolejny dzień. Ja lubię jeszcze skroić małą, ostrą cebulkę do tego.

  Krokiety.   Potrzebne:
druga połowa farszu
4 szklanki mąki
2 jajka
mleko
łyżka masła
szczypta soli i pieprzu

   Musimy zrobić naleśniki. Po dodaniu składników patrzymy jaka jest gęstość ciasta. Musi być lejące, nie gęste. Za rzadkie, wodniste, będzie nam się rwało podczas smażenia. Regulujemy to ilością mleka.

   Smażymy cienkie naleśniki na niedużej patelni na maśle. Ciasto musi się ściąć, ale nie powinno być przypieczone. Smarujemy farszem prawie cały krążek z wyjątkiem dołu. Boki zwijamy do środka a potem naleśnika składamy od góry na 3 obroty. Końcówkę bez farszu zawijamy pod spód krokieta.

   W wersji dla leniwych – czyli dla mnie – wystarczy takie krokiety podsmażyć na maśle nie tylko z góry i dołu, ale również boków. Krokiety robią się wtedy kwadratowe w przekroju. Ambitni krokiety panierują jak kotlet schabowy w jajku, mące i bułce tartej i dopiero smażą.

   Krokiety podaje się je jednocześnie z barszczem. Wybieramy kubek – mały talerzyk, albo głęboki talerz na zupę a obok mały z krokietem. Mnie irytuje wymienianie sztućców co kęs, więc podaję barszcz w kubeczku.

***

   Nasza wołowina pojawiła się na stole w postaci pierogów i krokietów. Dodatkowo była bazą smacznego, aromatycznego wywaru. Mając nieduży budżet kuchnię domową powinno się prowadzić jak małą restaurację. To znaczy: planować, co w tygodniu pojawi się na naszych stołach. Zrobić odpowiednie zakupy, żeby nie marnować czasu i pieniędzy na dokupowanie pojedynczych składników w droższych sklepach pod domem. Zawsze w zamrażarce jest zapas gotowych dań na niezaplanowane sytuacje.

   Mój prawie Mąż dostaje niemal codziennie obiady do pracy. Rzadko się zdarza, żeby Jacek kupował jakieś gotowe jedzenie. O tych jego obiadach krążą już opowieści w pracy. „Jacek, co masz dzisiaj na obiad?”. „Na pierwsze, czy drugie danie?” – odpowiada Jacek. Mina kolegi…bezcenna.
Kiedyś na imprezie dyrektor mojego męża opowiadał, że napatrzył się na obiady Jacka i postanowił się ustatkować, znaleźć sobie porządną kobietę, która będzie szykować mu domowe jedzenie do pracy. Jak postanowił, tak też zrobił. A teraz ma już dziecko i zdarza mu się wspomnieć, że to dzięki mojej kuchni i zazdrości jaką w nim wzbudziła…

  


1 thought on “Jedno mięso 4 dania.

  1. Po co wylewać wodę po zagotowaniu wołowiny (usuwasz przez to mnóstwo białka), jak i tak dodajesz konserwanty i inne świństwo w kostce rosołowej?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *