Bez kategorii

Jasełka

Michał bardzo wydoroślał. Jeszcze dwa lata temu nie usiedział by w miejscu choćby na kilka minut, a oczekiwanie umilałby sobie zakręcaniem w rulon bluzki, czy wierceniem nogą dziury w podłodze. Lata jednak mijają, a włożone w wychowanie dziecka serce i naprawdę niełatwa praca, procentują. Jest to również w dużej mierze efekt działań pedagogów szkolnych, a panująca placówce przedszkolnej życzliwa atmosfera, odblokowała w Michałku większość zahamowań społecznych.

Nasz syn nawiązał przyjaźni. Codziennie tuli się i leje z najlepszym Przyjacielem Maksem, z którym łączy go nie tylko zbliżony wygląd, lecz przede wszystkim niepokorny charakter. Na szczęście wraz z Mamą chłopczyka podchodzimy do wybryków naszych dzieci z dużą tolerancją, oczekując, że kiedyś z tych przepychanek wyrosną. Ostatecznie i tak chłopcy lądują w swoich objęciach, oklepując się na zgodę po plecach.

Panie Wychowawczynie, doceniając postępy naszego synka, zdecydowały się powierzyć Michałowi rolę w najważniejszym przedstawieniu w roku, czyli Jasełkach. Został więc jednym z Trzech Króli podążających do Dzieciątka Jezus z darami. Potrzebny był kuferek na złoto, który to wygrzebałam w piwnicy i właściwe przebranie możnowładcy.

No i tu miałam mały dylemat: skąd wziąć kostium, bo koronę dostaliśmy już wcześniej od Babci Uli. Chciałam pożyczyć, naprawdę, choćby pelerynę. Nikt nie miał…W dniu przedstawienia zasiadłam do maszyny. Miałam sporo materiałów, ale tylko jeden było odpowiedni, by zrobić całe przebranie. Wymyśliłam bardzo prosty szablon na szatę i pelerynkę, sporządziłam wykrój. W odpowiedni tunel w pelerynie wsadziłam gumkę i obszyłam ją futerkiem, z którego do teraz kłaczki próbuję wykichać z nosa. W uszyciu kostiumu jest tylko jedna mała trudność. W każdej ze stron trzeba zszyć rękawek na 3 – 4cm od góry i zrobić zakładkę na gumkę (oczywiście na lewej stronie), która będzie miała więc 1,5 – 2 cm. Wcześniej jednak rękawy muszą być przynajmniej obrębione, żeby się nie troczyły. Na szwach robi się więc ciasno i ciężko przepchać gumeczkę – to właśnie ta przeszkoda.

Przebranie króla uszyłam nie mierząc na dziecku, które w tym czasie było już przecież w przedszkolu. „Jesteś pewna, że będzie pasować?” – spytał zaciekawiony Jacek. „Yyyy, nie. Ale musi” – oparłam, bo cóż innego miałam powiedzieć. byłam dobrej myśli. Ostatnie dni były tak trudne, że nie miałam głowy do czegokolwiek innego niż pisanie dokumentów formalnych, na uszycie stroju pozostało zaledwie kilka godzin. Zapału mi jednak nie zabrakło i Michałek na pół godziny stał się Królem zmierzającym do Betlejem wraz z kufrem pełnym drogocennych klejnotów.

Królem bez zęba na przodzie, ha ha ha.

Odegrał  swoją bez zająknięcia, a całe przedstawienie grzecznie usiedział w miejscu. Dumni byliśmy z naszego dziecka, bo dla niego to milowy postęp w rozwoju. „W moooo-im kraju…tak daleeee-ko, syszałem o Tobie. Złoooo-to w daaaaa-rze Ci przyyyyy-niosłem” – wyszczebiotał piskliwym głosikiem Michałek.

Wszyscy aktorzy wypadli w swych rolach bardzo przekonywająco. Dostarczyli nam wielu wzruszeń. Kim był Maksio? Oczywiście czarnym diabełkiem, świetnie recytował swój tekst. Smutno mi się zrobiło, gdy małą Darię zjadła trema i dziewczynka rozpłakała się. Tak ładnie wyglądała w kostiumie aniołka, chciałam ją dopingować brawami, ale nie pomogło. Reakcja dziewczynki uświadomiła mi, jak ciężkim wyzwaniem jest dla dzieci stanięcie naprzeciw dużego zgromadzenia. Tym bardziej doceniłam swoje dziecko, które udźwignęło ten emocjonalny wysiłek. Darusi powiedziałam po przedstawieniu, że jest ślicznym aniołkiem, dziecko miało aż purpurowe wypieki z emocji.

Po przedstawieniu był poczęstunek. Domowe ciasto i kawa nasyciły nas na całe popołudnie. Szymon w tym czasie wędrował z rąk do rąk, aż wylądował na dłużej w ramionach Pani Dyrektor. Mogłam spokojnie rozmówić się z Wychowawczyniami i podziękować za wysiłek włożony w edukację i rehabilitację Michała. Powiedzieliśmy synowi, że jesteśmy z niego bardzo, bardzo dumni…Odwdzięczyliśmy się wizytą na placu zabaw z kulkami.

***

11 thoughts on “Jasełka

  1. Iga pamiętam jak rok temu marudziłam ci na moją córę, która pod względem emocjonalnym jest bliźniaczą siostrą michałka. Przez 3 lata przedszkola wszystkie uroczystości kończyła jak wspomniana przez ciebie Daria. U mojej córeczki również w ciągu tego roku nastąpił przełom, a nawet prawdziwa rewolucja. zauważyłam że przełom ma silny związek z zapisaniem jej na kurs pływania w którym okazała się najlepsza mimo tego, że jest najmłodsza. Spodobało jej się bycie ulubienicą nauczyciela. Zawsze miała w nas wsparcie, latami tłumaczyłam jej, że jest mądrą, zdolną dziewczynką, że może osiągnąć wszystko o czym marzy a my jej w tym pomożemy. Strasznie było mi ciężko, że nie widziałam efektów naszej ciężkiej pracy. Aż nagle przełamała się i to równocześnie na wszystkich płaszczyznach, bo występy to nie był nasz najważniejszy problem. Wczoraj również byłam na jasełkach ale międzyprzedszkolnych i to w dodatku w kościele i założę się, że byłam najszczęściwszą i najgłośniej klaskającą mamą w kościele

      1. a właśnie czy taka patchworkowa rodzina jak wasza może się starać o kartę rodzinną? (uprawnia do wielu bezpłatnych wejść w różne ciekawe miejsca w tym do zoo) w końcu jakby nie patrzeć macie 3 dzieci!

          1. czemu naciągane? Jacek płaci na synka i wychowuje Michałka jakby nie patrzeć macie 3 dzieciaków, też czasem przydałoby się zabrać ich gdzieś wspólnie a bilety wstępu są naprawdę czasem kolosalne dla całej rodziny, dzięki takiej karcie możecie pokazać dzieciom kawałek fajnego świata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *