KREATYWNIE

Farbowanie traw

Odwiedziłam wszystkie kwiaciarnie na wrocławskim Psim Polu. W żadnej wtedy nie było suszonych traw. Jeden z właścicieli zaproponował, że przywiezie mi kilka wiązanek z giełdy, ale poraził mnie koszt. Ja potrzebowałam raptem kilkanaście źdźbeł w dwóch – trzech kolorach. Zaproponował wtedy, żebym…zafarbowała trawę barwnikami do jajek.

Sugestia była niezwykle trafna. Pojechaliśmy z Jackiem nad jezioro, urwałam dwa pęki jakiś wiechci i zabrałam się za farbowanie. Rozpuściłam barwnik w niewielkiej ilości wrzącej wody i zanurzyłam w nim trawy…

…które następnie pozostawiłam do wyschnięcia.

Rzeczywiście udało się znacząco odmienić wygląd źdźbeł, chociaż ich odcień pozostał dość naturalny. Mocne, intensywne kolory otrzymać można, używając barwników do tkanin. Ja jednak wyznaję zasadę, że używam tego, co mam pod ręką. Nie narażam się na zbędne wydatki. Muszę poradzić sobie z tym, co mam do dyspozycji. Trawa schła kilka godzin i znów stała się puszysta. Pomogło w tym ciepłe powietrze z rozgrzanego kaloryfera.

Stelaż do palmy wykonałam z kilku gałązek bazi, które związałam mocno sznurkiem. Trawy przykleiłam w dwóch rzędach klejem na gorąco i dla pewności mocno związałam kawałkiem elastycznej włóczki. Nic połączyła się z roztopionym plastikiem i nic mi się już nie rozpadnie.

Potem, w podobny sposób – rzędami – przymocowywałam bukszpan. Klej, włóczka… i kolejny pęczek gałązek wokół stelaża. Trzeba uważać, by żadna nie wystawała znacząco, poza kompozycję. Czynność powtarzałam wielokrotnie, aż zostało mi tyle miejsca, by palmę uchwycić zaciśniętą dłonią. To miejsce zabezpieczyłam satynową wstążką. Wyglądało ono schludnie, a i gałązki bazi dzięki temu zostały na dole solidnie związane. Teraz przyszedł moment zdobienia.

Zabrałam się za zrobienie gniazdka. Rafię zawinęłam na dłoni, a wokół powstałego okręgu, zawinęłam wszystkie wystające wąsy.

Powstał mi mały wianuszek, który okleiłam trawami i uzupełniłam dwoma jajeczkami. Zabezpieczyłam klejem niesfornie wysnuwające się kawałki rafii.

Moje palmy zawsze mają jakiś motyw przewodni: łan zbóż, ptasia rodzinka, motyle, żonkile…One muszą opowiadać jakąś historię. Ty razem pokusiłam się o suszone kwiaty przypominające ogrodowe stokrotki, nawiązujące barwą do przygotowanych przeze mnie traw, a wśród wiosennych narcyzów ze wstążki i bazi, wkomponowałam gniazdko z jajami i cytrynowym ptaszkiem. Tym sposobem wygrałam właśnie konkurs na najpiękniejszą palmę wielkanocną w gminie Długołęka.

Szymcio okazał się najlepszą niszczarką gazet w gminie. Zdobył pierwsze miejsce za swojego baranka z makulatury, malowanego rękoma i stopami, pokonując tym samym starszego brata Michała. To Ci dopiero heca…W sobotę odbieramy dyplomy.

PS. Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że Szymon może wieść aktywne, satysfakcjonujące życie? To my kontrolujemy chorobę, nie ona nas.

***

2 thoughts on “Farbowanie traw

  1. Piękna palma, gratuluję zasłużonej nagrody 🙂 No i Szymkowi też gratuluję. Jeśli się nie mylę, to te kwiatki nazywają się kocanki czyli nieśmiertelniki 🙂 Pozdrawiam całą rodzinę 🙂

Skomentuj ~Ag Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *