– Jacek szok! Przyjechał deweloper z jakiś starszym Panem i rozplantowali nam ziemię przed domem – napisałam do Męża. Byłam przekonywująca, bo w końcu uwierzył, a efekt pracy skwitował słowem „Wow!!!”. Po chwili przerwałam tę grę… – Czy Ty naprawdę sądzisz, że ten sk…(piiiiip) wywiązał się ze swoich zobowiązań względem nas? To moje dzieło! – odparłam z dumą i przesłałam zdjęcie terenu.
Ja wiem, że dziś niedziela – dzień święty…Do tego wielkie uroczystości w Watykanie…Ale słońce tak cudownie grzało, że żal było siedzieć w domu przed telewizorem. Początkowo miałam tylko posadzić bukszpan, bo już zaczął mi marnieć w doniczkach. Jałową, piaszczysto-gliniastą ziemię zmieszałam z torfem. Poprawiłam strukturę gleby, dzięki czemu stała się bardziej przepuszczalna i zasobna w składniki odżywcze. Ale jakoś tak dziwnie wyglądały moje kopczyki, więc osypałam je ziemią przyniesioną wiadrem z wielkiej hałdy.
W tę cudowną, ciepłą niedzielę, dzieci były zachwycone! Szymcio przyglądał się wszystkiemu z perspektywy fotelika samochodowego, Michał poznał nowych kolegów z sąsiedztwa. Bardzo miłe i serdeczne dzieci, niezmiernie mnie to ucieszyło. Do tego odwiedził nas najlepszy przyjaciel mojego syna wraz ze swoją mamą. Rozentuzjazmowana atmosferą, zamieniłam wiaderko na taczkę. Potem…tłumacząc sobie – „jeszcze tylko jedna” – przewiozłam ich ponad dwadzieścia. Ha ha ha. Myślałam o tym, jak zareaguje Jacek, widząc te zmiany. Niesiona falą wyzwolonych endrofin, wywaliłam też do kontenera ogromną górę śmieci, z czego większość stanowił ciężki gruz i beton. A tak na osłodę, wyniosłam wszelkie śmieci z domu, co było niewiele mniejszym wysiłkiem, niż sprzątanie przed budynkiem. W ten oto sposób stałam się obolałym, zapęcherzonym na dłoniach, ale bardzo szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Jestem dumna ze swojej pracy.
Synowie śpią jak zabici…Michał zasnął z chwilą przyłożenia głowy do poduszki, Szymonek niedługo potem. Boli mnie wszystko piekielnie, ale warto było! Przed naszym domkiem jest czysto i schludnie. Powoli przestaję używać słowa „budowa”…
***
Pani Igo, proszę się położyć do wanny jeśli jest taka możliwość a do wody dowac soli kamiennej. Sprawdzony sposób by nawet „najprzyemniejzy” ból po tak cudownej pracy odszedł w zapomnienie 🙂 Wystarczy dosłownie 15-20 minut w takiej wodzie a ludzki organizm czuje się jak nowo narodzony 🙂
Spróbuję. Rano się obudziłam i ledwo chodzę. Ale jestem szczęśliwa