Bez kategorii

Dolina Baryczy

Ubiegłą niedzielę spędziliśmy u Chrzestnej Mamy Szymka i jej męża – Mariusza. Byliśmy nastawieni na opcję „długi spacer”, bo tego dnia pogoda dopisała. Tylko czasami wiatr mocniej powiewał i jesień czuć już było w powietrzu. Ale kto by się tym przejmował? Na wszelki wypadek każdy z nas miał ciepłą bluzę. Zaczęliśmy od wspólnej przechadzki po deptaku prowadzącym pomiędzy dwoma Milickimi Stawami. Alejka była zarośnięta zielenią, tworząc urokliwy tunel.

Zza krzewów widać było tafle wody. Rozglądaliśmy się z zaciekawieniem…Wokół sporo ptactwa, siwe czaple brodzące w wodzie, perkozy, kaczki, gęsi. Ekosystem tętnił życiem, choć z pozoru wyglądał bardzo spokojnie.

Należało uważnie rozglądać się wokół siebie, by dostrzec wszelkie ogniwa łańcuchów pokarmowych. Zachwycałam się kolorowymi motylami, które uważam za jedne z najpiękniejszych zwierząt. One wyczuły moje intencje, bo pozowały na kwitnącym krzewie, rozpościerając przede mną swoje barwne skrzydła.

Stawy Milickie to największy kompleks stawów rybnych w Europie, którego historia sięga ośmiuset lat wstecz oraz największy w Polsce rezerwat chroniący ptaki. Dolina Baryczy, w skład której wchodzą też naturalne lasy, to największy w kraju Park Krajobrazowy. Wspaniałe miejsce na długie wycieczki rowerowe, gdzie można podziwiać zarówno grądy, olsy, buczyny, jak i lasy łęgowe. To również drugie pod względem  wielkości skupisko starych dębów, z czego dziewiętnaście stanowią Pomnik Przyrody.

Dostaliśmy w prezencie dwie książki opisujące ten teren. Kierownikiem projektu jednej z nich – „Przez stawy i lasy Doliny Baryczy” – jest przyszywany Wujek Szymona – Boguś. O tym sympatycznym człowieku już kiedyś wspominałam, a teraz gorąco trzymamy kciuki za sukces publikacji, w którą włożył sporo swojej pracy i serca. Skuszeni opisami i zdjęciami z przewodnika nabraliśmy ochoty, by dolinę poznać dużo lepiej, co też mamy zamiar w najbliższym czasie uczynić. Czekamy tylko, by jesień ozłociła liście…

Jedną książeczkę mogę ofiarować osobie, która jest gotowa wybrać się na wycieczkę w te strony. Wystarczy do trzeciego września (włącznie) wpisać w komentarzu do tego artykułu „poproszę przewodnik Bogusia”. Jeśli chętnych osób znajdzie się więcej, Michał wystąpi w roli maszyny losującej.

Przyjaciele zabrali nas na wieżę obserwacyjną. Doskonałe miejsce, by wykonać urokliwe zdjęcia o zachodzie słońca. My byliśmy w godzinach popołudniowych, więc rozejrzeliśmy się chwilę po okolicy i udaliśmy się na obiad. Kupiłam kawałki wędzonego karpia oraz chleb z domowym smalcem i grochówkę. Pyszny posiłek za niewielkie pieniądze, a do tego zjedzony na świeżym powietrzu przy samym stawie. Wędkarze nieśli całkiem dorodne sztuki ryb, za wyłowienie których płacili 10 złotych od kilograma. Karp to wizytówka Milicza, więc wykonaliśmy pamiątkową fotografię.

Chłopcy mieli jeszcze okazję pokarmić świeżą trawą i ziołami koniki polskie, które biegają półdziko na tym terenie, jest ich tam chyba ze trzydzieści. Żałowałam, że nie wzięłam siatek z chlebem, ale następnym razem będę wiedziała, ile końskich pysków jest tam do wykarmienia. Michał oszaleje ze szczęścia rozdysponowując kromki.

Wspaniały dzień, we wspaniałym towarzystwie. Przyjemne doznania skłoniły nas do refleksji…Jak to jest, że wychowujemy się w jednym kraju, zdobywamy edukację w tych samych szkołach podstawowych, ośrodkach kulturalnych, kościołach, a ludzie są tak od siebie różni? Życie nas nauczyło, by starannie dobierać przyjaciół.

Emila, Mariusz. Dziękujemy za cudowną niedzielę. Jesteście wspaniali! Bogusiowi dziękujemy za książki. Odwiedzimy Cię następnym razem, mam nadzieję, że się znów nie miniemy.

***

12 thoughts on “Dolina Baryczy

  1. Poproszę przewodnik Bogusia.
    Iga -jestem pod wrażeniem Twojej osoby i Twoich zapisków.Odkąd odnalazłam Twój blog(przez przypadek) zaglądam tu codziennie i inspiruję się na zmaganie z przeciwnościami. Sama miałam córkę skrajnego wcześniaka,która żyła niestety krótko i wiem doskonale o czym piszesz. Trzymam kciuki.

  2. I ja po proszę przewodnik Bogusia 🙂 rozumiem, ze na razie nie można go nigdzie kupić?
    Czy w miejscu, gdzie byliście, można spędzić cały dzień?

Skomentuj Iga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *