Bez kategorii

Dla szperacza drożdżówki

   Przychodzi wieczór i słyszę dźwięk otwieranej lodówki oraz szafek z jedzeniem. To Szperacz szuka czegoś do przekąszenia 🙂 Wczorajszy spacer tak mnie naładował, że koniecznie chciałam znaleźć pomysł, jak zagospodarować kostkę białego sera. Znalazłam w internecie kilka przepisów, ale żaden nie pobudził mojej wyobraźni. Aż trafiłam na bułeczki z serem.

   Popatrzyłam na przepis i stwierdziłam, że będzie moją bazą. Nie podobały mi się proporcje składników, szczególnie w przypadku sera. Zrobiłam po swojemu. Do zrobienia ciasta potrzebne były:

500g mąki pszennej (plus zapas)
2/3 kostki drożdży (60g)
2 jajka
4 łyżki cukru
250ml mleka
50g masła

Drożdże rozrobiłam z cukrem i odrobiną letniego mleka. Mąkę przesiałam a  masło rozgrzałam, żeby było miękkie. Połączyłam wszystkie składniki do uzyskania jednolitej masy. Okazało się, że miałam wielkie jaja i ciasto było rzadkie dodałam mąki. Musiało mieć taką konsystencję, żeby odchodziło trochę od palców, ale się nie lało. Było klejące, ale po obtoczeniu mąką dało się potem rozwałkować. Jeśli zrobimy za bardzo zwarte ciasto, to drożdżówki będą twarde i niesmaczne. Jeśli ciasto wyjdzie za twarde, dodajemy więcej mleka. Miskę postawiłam obok ciepłego kaloryfera nakrywając ją ściereczką.

   Teraz zabrałam się za ser…
250 kostki białego sera (ja miałam chudy)
100 ml serka waniliowego (jak Danio)
1 żółtko
20 g masła
1 cukier waniliowy

   Wszystkie składniki zmiksowałam do uzyskania jednolitej masy. Odstawiłam do lodówki i zajęłam się podrośniętym nieco ciastem. Nie musi ono dużo wyrosnąć, bo i tak zwiększy swoją objętość podczas pieczenia.

   Ciasto rozwałkowałam na jakieś 7 milimetrów. Wcześniej grubo obsypałam mąką, bo moje ciasto było jeszcze dość lepkie (ale za to wyjdą puchate drożdżówki). Wycięłam szklanką koła a odwróconym kieliszkiem wgniotłam gniazda na ser. Zalałam je taką objętością sera, żeby był on tylko w przygotowanych rowkach.

  

  Drożdżówki piekłam w temperaturze 180 stopni aż się lekko przyrumieniły. Gdybym je trzymała do uzyskania złotego koloru, były by suche. Ja dodatkowo lekko oprószyłam cukrem pudrem, ale nie trzeba.

  

 
   Potem nakroiłam kwadratów i dałam do nich dżem. Złapałam dwa rogi po przekątnej i zrobiłam rogaliki.

  

   Jacek był zachwycony.” Jakie zaje…e!!!!” – wykrzykiwał przełykając pierwsze kęsy. No udało mi się, mój Skarb rzadko w życiu sięga po takie słownictwo 😛 Drożdżówki były faktycznie przepyszne. Wyszły nam 3 pełne talerze wypieków. „-Ale mam wspaniałą narzeczoną…”. „-Taaaa, to wszystko przez te smakołyki co Ci serwuję, tak?”. „-Uwielbiam Cię :))))”.

   A Michałowi naszykowałam z resztek ciasta ślimaka i położyłam na stoliku, by miał rano niespodziankę. To była ogromna drożdżówka. Zjadł dwie trzecie. To dużo.

  

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *