Bez kategorii

Dinuś

Muszę to powiedzieć…po prostu muszę. Mój Mąż jest wspaniały! Wczoraj ogarnął mnie kryzys nerwowy po półtorej godzinie walki z furią rozregulowanej Jadźki. I wtedy mój Mąż, tym swoim cichym głosem wydobywanym pod samym nosem, przemówił: „spokojnie, weźmiemy instrukcję i krok po kroku wszystko nastawimy”. Jak powiedział, tak zrobił. Mój Mąż nauczył mnie rozpoczynania szycia (patent z pętelką), nawlekania bębenka, a dopieszczona Jadzia zaczęła szyć spokojnie i równo. Do pierwszej w nocy Jacek patrzył w laptopa, a ja na pulpit maszyny do szycia. Wieczorne wydarzenia pozwoliły mi docenić moją drugą połowę, wspólny wysiłek powołał na świat dinozaura sensorycznego.

Nie potrafię szyć, ale jestem inżynierem z zawodu. Zaprojektowałam wykrój, to żadna filozofia!!! Zajęło mi to 10 minut, nie więcej. To trochę jak puzzle. Trzeba wyobrazić sobie przestrzenny twór i zmontować go z kawałków. Samo zszycie elementów nadzorował początkowo Jacek, a gdy nabrałam wprawy, łączyłam kawałki materiału sama. Jadzia była posłuszna, dinozaur nabierał kształtów. Wypełniłam go kulkami styropianowymi, żeby był antyalergiczny i szeleścił. Przyszyte guziki podkleiłam dodatkowo klejem na gorąco. Na miejsce wywinięcia wybrałam dół długiej szyi łączący się z różowym podbrzuszem. W kolejnych zabawkach będą tam jeszcze metki do szarpania, żeby zamaskować zewnętrzny szew.

Zrobiłam wykroje dziesięciu żółtych dinozaurów. Połowa będzie w wersji z różem, pozostałe seledynowe lub niebieskie. Później przerysuję wykrój, który naszkicowałam na starej kartce i będę się szybciutko dzielić swoim intelektualnym dziedzictwem. Jestem wdzięczna Bogu, że mam się czym podzielić. He he he. Zostałam hojnie wyposażona w wyobraźnię i spryt, mogę ich trochę oddać bez uszczerbku dla mnie samej i moich bliskich. A tak już poważniej o tym dzieleniu…

Przy okazji wymian poznałam ostatnio dziewczynę, która utrzymuje z krawiectwa siebie i synka. Powiedziała podczas rozmowy, że jest przeciwna upublicznianiu projektów swoich prac. Czuje się odpowiedzialna za swoje dziecko, nie może pozwolić, by ktoś – kopiując jej dzieła – pozbawił ich źródła utrzymania. Dla mnie to tak zrozumiałe, że nie wymagające żadnych tłumaczeń. Każda z nas jest na dwóch różnych etapach w życiu, jesteśmy bogate o zupełnie inne doświadczenia. To jasne, że nasza motywacja i cele są zupełnie różne. Ja rękodziełem się bawię, bawię się też dzieleniem się swoją wiedzą. Ona – dzięki kreatywnej pracy – daje źródło utrzymania dwóm osobom. Wielki szacunek za to.

Mimo licznych deklaracji, że jej tłumaczenia w tej sytuacji są zbędne czuję, że nie zaskarbiłam sobie przychylności rozmówczyni. Nie wiem…będąc sobą…gdzieś nieświadomie dotknęłam czułego punktu. Ja nie uważam, żebym coś traciła dając do dyspozycji moje projekty. Z tego samego szablonu można wykonać zupełnie inne zabawki. Kombinacji materiałów, faktur, kolorów jest tak dużo, że ciężko o dwa jednakowe egzemplarze ręcznie szytych maskotek. Osoba korzystająca z szablonu, jeśli czuje taką potrzebę, może wpłacić symb0liczną sumę na konto charytatywne Szymka (informacja w górnym lewym rogu), będziemy wdzięczni za wsparcie rehabilitacji naszego syna. Dostęp do prac pozostawiam jednak otwarty i nie sądzę, bym kiedykolwiek zmieniła zdanie w tej kwestii.

Projekt trzeba wydrukować tak, by miał pożądaną przez nas wielkość (wystarczy włączyć właściwą opcję w drukarce. Można rysunek wydrukować w na jednej stronie, lub w kawałkach na dwóch lub czterech kartkach). Trzeba też wyciąć trójkąty, albo prostokąty na grzbiet.

Jeśli ktoś – uszytym dinozaurem – wywoła uśmiech jakiegoś dziecka, to ta energia płynąca z dziecięcej radości do nas wróci. Głęboko w to wierzę…

I jeszcze zdjęcie miesiąca…czyli kasownik.

***

 

4 thoughts on “Dinuś

  1. Dino SUPER a uśmiechy i radość Twoich Chłopaków Cudowne 🙂
    Masz talent Iguś i co najważniejsze..cierpliwość, cechę której ja raczej nie posiadam 😉

Skomentuj ~Magda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *