Bez kategorii

Byle by do przodu

Budowa…Reagujemy alergicznie na to słowo. Ale postęp jest. Oczywiście pracował nad tym sztab oddanych nam ludzi, którym jesteśmy bardzo wdzięczni. Czekamy na zamontowanie licznika prądu, bowiem dopełniliśmy wszelkich formalności. Jutro podpisujemy umowę z energetyką.  Jutro też spodziewamy się gazowni, po piec i część kaloryferów już wisi. Na pozostałych rurach do grzejników są już zawory, uniemożliwiające wypływ cieczy z instalacji. Odbiór wody i kanalizacja to jeszcze temat, który drążymy. Dziś został przestawiony wodomierz i wykonano „próbę ciśnieniową”? Nie pamiętam tych fachowych nazw. Usługi nazywam „to za 200zł” i „to za 500zł” i jeszcze fachowiec do gwarancji pieca, czyli „fachowiec – ten za 150”. Żyję w krainie matematyki. I lepiej niż kiedykolwiek rozumiem, czym jest wartość ujemna.

Nie mamy przewidzianej w budżecie walki z opadami. Myślę o tych nieszczęsnych rynnach, które zalewają nam ogród. Tak bym chciała, żeby teren ten był wolny od wody deszczowej. Moglibyśmy wtedy przenieść centrum zabaw dla dzieci, zasiać trawę i nasadzić krzewów. Moja mama już hoduje dla nas różne szczepki.

Plan był taki, by ogrodzić się tujami. Ale te będą od strony sąsiadów, więc nie ma sensu zrobić dodatkowego rzędu roślin tego samego typu. Namawiam Jacka na pienną porzeczkę i agrest. Poza walorami estetycznymi, krzewy cieszyć nas będą soczystymi owocami. Na paskudnym, bardzo wysokim przęśle sąsiadów, posadzę winogron.

Jeszcze czeka nas przeprowadzka i może zaczniemy żyć jak kiedyś…W maju rozpocznie się dla nas niezwykły okres. Teraz szaleńczy pęd po urzędach, załatwianie niedoróbek po deweloperze, doprowadzanie lokalu do użytkowania, odziera nas z sił. A  jeszcze są potrzeby Szymona oraz niedosłuch Michałka i odroczenie od obowiązku szkolnego. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że próbujemy pogodzić wszystkie te sprawy najlepiej jak potrafimy. Oczywiście nie jesteśmy w stanie robić wszystkiego na raz. Nie zamierzam jednak hodować w sobie poczucia winy za to, że te sprawy muszą być ułożone w stosownej kolejności. Tym bardziej, że własne potrzeby zawsze zostawiałam i zostawiam na szarym końcu.

Dziś rano Jacek wrócił z budowy wcześniej, niż zwykle. Wszystko po to, byśmy mogli przynajmniej razem poleżeć, zanim zaczniemy kolejny dzień. Resztkami chęci próbujemy uchronić przed dewastacją naszą Kurlandię, do zbudowania której potrzebne było tak wiele długich lat. A Kurlandia to On i Ja, nasza więź, która jest siłą sprawczą wszystkiego wokół nas. I choć niedługo po wstaniu znów przyszło mi się ścierać z całym światem, byłam silniejsza o świadomość, że mam przy sobie Jacka. Mimo trudności był, jest i zapowiada, że nadal będzie…

Czuję, że koniec naszych kłopotów powoli zaczyna być widoczny na odległym horyzoncie. I ta myśl podtrzymuje mnie na duchu.

***

5 thoughts on “Byle by do przodu

  1. eh, po każdej burzy wychodzi słońce- my wprawdzie już mieszkamy, ale nie udało nam się wyegzekwować pieniędzy za różnicę w metrażu, a następnie deweloper podpisał z nami ugodę na niższą kwotę, po czym nie wypłacił pieniędzy w ustalonych 7 dniach.

  2. i to właśnie jest w życiu najważniejsze, aby być aby trwać aby się wspierać 🙂
    Was już chyba nikt i nic nie jest w stanie rozkruszyć trzymacie się razem a to jest najważniejsze, kłopoty miną a Wasz związek bardziej się przez nie umocnił

  3. Z okazji Świąt Wielkanocnych najserdeczniejsze życzenia.
    Życzę Wam niezachwianej wiary w Boga, niegasnącej nadziei i dużo zdrowia.
    Niech te chwile, spędzone w rodzinnym gronie, napełnią nas wszystkich radością, nadzieją i wiarą w drugiego człowieka.
    Niech Zmartwychwstanie Pańskie da siłę w pokonywaniu trudności i pozwoli z ufnością patrzeć w przyszłość.
    Życzę pełnych pokoju świąt wielkanocnych z radosnym „Alleluja”!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *