Z ŻYCIA WZIĘTE

Budki lęgowe

Michał to ambitna bestia. Nikt nie nakłada na niego presji „bycia najlepszym”, lecz on sam stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko (cała mamusia). Efekt znamy: wspaniały wynik sprawdzianu semestralnego – klasowa czołówka. Towarzyszą temu olbrzymie emocje, które musiały gdzieś znaleźć swoje ujście. Michał zaczął się zacinać podczas mówienia. Po wstępnych konsultacjach wiemy, że najprawdopodobniej nie jest to jąkanie. Raczej pośpiech i bylejakość w konstruowaniu zdań oraz nieodparta pokusa zwracana na siebie uwagi, gdy jeszcze syn do końca nie wie, co chce powiedzieć. Mimo wszystko ma to podłoże emocjonalne i postanowiliśmy zdjąć z dziecka brzemię, które na siebie nałożyło: wspólnie z dziadkami, ojcem i dwiema zaprzyjaźnionymi ciociami spełniliśmy kolejne marzenie Michała. Synek dostał komplet narzędzi stolarskich oraz budki lęgowe dla ptaków do samodzielnego montażu. Chcieliśmy podarować coś Michałowi tak po prostu, dotąd na wszystko musiał zapracować. Zamierzenie było takie, żeby dziecko złapało oddech w płuca i się zrelaksowało – czilałt po ciężkim półroczu.

Wyprawa do Castoramy miała być rodzinnym doświadczeniem. Ostatecznie wiertarkę ręczną zamówiliśmy z Jackiem przez internet, a do marketu pojechałam z byłym Mężem i Michałem. Pora była dość późna, a na dworze lało. To nie był sprzyjający czas, by zabierać ze sobą Szymonka. Młodszy synek został w domu z Tatusiem, któremu na bieżąco zdawałam relację z zakupów (potęga internetu).

Pierwszym zakupem był kufer. Musiał mieć dużo przegródek, być lekki lecz poręczny. Wózek wypełnił się kolejno narzędziami…

…z trudem wybiliśmy blondynkowi pomysł zakupu młota, którego nawet nie był w stanie podnieść…

…ale i tak w Castoramie najciekawsze były kółka. Dziecko nie odstępowało regału na krok i próbowało nas naciągnąć na nieplanowany zakup. „Teraz robimy domki dla ptaków. Najpierw wymyśl, do czego te kółka się przydadzą” – trzeba było dziecko zagadać, bo już ładowało obrotowe elementy do sklepowego wózka. Chyba skończy się tak, że kupię kawał dechy, te kółka właśnie i zrobimy tapicerowaną platformę do leżenia na brzuchu i odpychania się rękami – genialna rehabilitacja! Tymczasem potrzebna była piła, papier ścierny, gwoździe i wkręty, obcęgi, młotek i końcówki do nawiercania otworów dla trzmieli i sikorek ( tu wspomożemy się wiertarką Taty Jacka).

Michał był szczęśliwy i nie musiał czekać długo na wykorzystanie narzędzi. Ze starej deski zbił podstawkę do swojego warsztatu, będzie na niej wykonywał wszelkie prace. Można tam łatwo zamocować ścisk stolarski, bo decha leży na dwóch, przybitych przez Michała listwach.

Kolejnego dnia naprawiliśmy też szafkę z sypialni, a dziecko nawiercało otwory na kołki i robiło drobne wiórki, które następnie połączyłam z Wikolem i uzupełniłam wolne przestrzenie w wyszczerbionej nodze mebla. Przydała się wiertarka ręczna, którą ciężko było by narobić szkód czy się skaleczyć.

Syn chce zrobić swój drewniany krzyż. Księża w naszej parafii cieszą się olbrzymią sympatią i dziecko wyraźnie lgnie do kościelnych rytuałów. Zaczniemy jednak od budek lęgowych, które to syn następnie zaimpregnuje i spróbuje sprzedać sąsiadom z leśnej polany w Radzyniu. W montażu domków na drzewach pomoże biologiczny Tata, do którego Michałek jedzie na Wielkanoc. Świąteczny wyjazd do lasu to też element, który ma obniżyć drzemiące w dziecku napięcie. Trzeba elastycznie reagować na potrzeby emocjonalne swoich pociech, a teraz synowi potrzebny jest porządny wypoczynek.

Budki lęgowe wyszperałam w internecie. Czternaście złotych za sztukę – najtaniej na Allegro. Zadzwoniłam jednak do właściciela firmy i poprosiłam, by po jednej budce z danego rodzaju złożył, a resztę przysłał w kawałkach. Michał będzie majsterkował, impregnował drewno, a potem sprzedawał swoje wyroby po sąsiadach. W ten sposób odzyska włożone pieniądze i będzie miał fundusze na zakup kolejnych materiałów stolarskich. Sczytamy wymiary danych elementów i będziemy mogli robić domki z własnych zapasów drewna.

Budka z większym otworem ma służyć ptakom pokroju szpaka. Do mniejszych dziurek zmieszczą się sikory. W planach mamy też domki dla trzmieli. Są to sześciany o długości boku około 16cm. Na razie pogoda nie sprzyja dłuższemu pobytowi na dworze, a co za tym idzie prace stolarskie muszą poczekać. Na pył w domu się nie godzę.

***

3 thoughts on “Budki lęgowe

  1. Mając w domu 8-latka z głową pełną szalonych pomysłów i zapałem do wszelkich robót montażowych powiem tylko-ale jesteś cie odważni;) Ja wolę, żeby mąż trzymał skrzynkę z narzędziami w garażu, bo jak jest w zasięgu małych rąk to wiadomo, że coś wykombinują, niekoniecznie dobrego;)

Skomentuj Iga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *