Bez kategorii

Bransoletka szczęścia

Kilka miesięcy temu przyszła tajemnicza przesyłka a w niej…wymarzona przeze mnie bransoletka z przywieszkami. Każdy z wisiorków obrazował jakieś moje marzenie. Magda – moja przyjaciółka – sprawiła mi ogromną radość tym prezentem. Został ofiarowany bez okazji, po prostu…żebym była szczęśliwa.  A teraz ja z ogromną radością mogę wyznać, że jedno z marzeń właśnie zrealizowało się…

Dzień był pogodny. W nasłonecznionych miejscach było tak ciepło, że rozpinałam bluzę. Michałowi, nauczona doświadczeniem, założyłam stare ubrania. Szymon natomiast pięknie prezentował się w nowiutkim dresie i czapce – jedynej, która nie spada mu na oczy, a pięknie zakrywa uszy. Mamunia dzisiaj kupiła specjalnie na ten pierwszy uroczysty spacer.

Nelka ganiała jak oszalała. Widać było, że i psie marzenie właśnie spełniło się. Dużo przestrzeni, z dala od trawniczka dziesięć na dziesięć metrów, na którym nasz pies zaprogramowany został na opcję „szybkie siku i do domu”. Tylko przy ulicy brałam szaloną psinę na smycz. Bałam się, że ciężko będzie nam ogarnąć Nelkę, Michała i zaskoczonego sytuacją Szymona. A dla Nelki auto to niegroźny stwór. Naiwna psina.

Szymcio zadowolony był bardzo. Robił boskie minki…Ja już się nie mogę zdecydować, czy nasze dziecko bardziej ma oczopląs, czy zeza. Wszystko jest kwestią nieprawidłowego napięcia mięśniowego.

Synek rozglądał się, słuchał ujadających kundli. Tych na wsi nie brakuje, aż głowa bolała, gdy przy każdej bramie napastował nas wrzaskiem inny czworonóg. Uciekliśmy na skraj osiedla od tego zgiełku. Synek zaskoczył się jasno świecącym słońcem, w domu światło jest przecież rozproszone. A pod koniec wędrówki wylądował na rączkach jak na Wstręciucha przystało. Ha ha ha. Ale tylko na chwilę, gdyż intensywny zapach wyraźnie sugerował przyczynę kapryszenia. Przyśpieszyliśmy w stronę domu. Zostało nam tylko jakieś 30o metrów.

Michał podczas spaceru oglądał kaczki, traktory, wygrzebywał kamyki, rzucał nimi w kałuże.

Udało nam się znaleźć przepiękne gniazdo bociana wraz z wygrzewającym się w słońcu ptakiem. Obejmowaliśmy się z Jackiem zadowoleni. Brakowało nam dotąd słońca, przestrzeni i naszych wspaniałych wypraw na łono przyrody. Teraz możemy cieszyć się wszystkim w czwórkę. Marzenia spełniają się, jeśli się bardzo w to wierzy…No, czasami szczęściu też trzeba troszkę dopomóc…

***

4 thoughts on “Bransoletka szczęścia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *