Na początku czwartej klasy udałam się na rozmowę do nauczycielki plastyki. Powiedziałam, że Michał ma ogromny potencjał, jednak trzeba pomagać mu w koncentrowaniu się na zadaniu. Najpierw jednak należy nadpobudliwemu chłopcu dokładnie wytłumaczyć polecenie, pokazać przykłady. Michał jest w stanie stworzyć bardzo piękne i dojrzałe prace, jednak nauczyciel musi być świadomy, jak postępować z osobą ze sprzężoną niepełnosprawnością. Tej szczególnej troski syn jednak nie doświadczył. Ze znalezionych w plecaku malunków przezierał deficyt koncentracji uwagi i nadmierny pośpiech. Moje dziecko musi nadal rozwijać swoje umiejętności poza szkołą – to już pewne.
Zaczęłam poszukiwać nowych technik plastycznych, pomysłów na nietuzinkowe dzieła. Przy okazji konkursu „AUTOPORTRET, CZYLI PORTRET WŁASNY”, sięgnęliśmy po suche pastele. Praca miała przedstawiać portret, definiujący zarówno cechy fizyczne jak i osobowość autora…Jakim się jest w środku i na zewnątrz. Należało zastanowić się nad tym, „jakimi chcemy pokazać się światu, jakie rekwizyty podkreślą nasz stosunek do życia i czy tło naszej pracy ma wymowę istotnego dla nas symbolu, ponieważ autoportret jest portretem psychologicznym”. Zapytałam syna, jaki kolor do niego najbardziej pasuje. Odparł bez wahania, że zielony. Potem dodał do tego niebieski i żółty. Wspomniał też o fiolecie.
Ułożył więc pastele w takiej kolejności, w jakiej chciał przedstawić barwy na swoim portrecie. Zasugerowałam mu, że warto twarz podzielić liniami na wiele części, a każdej z nich nadać inny odcień. Musiałam tylko naszkicować na kartce o co mi chodzi, bo Michał jest wzrokowcem. Ma mocno ograniczoną zdolność rozumienia ze słuchu.
Syn był zachwycony! Narysował kontur swojej twarzy, zdecydował się konsekwentnie przedstawić wszystkie cechy w sposób geometryczny. To było zaskoczenie, bo spodziewałam się rozczochranej fryzury, utworzonej mocnymi pociągnięciami pasteli. Przyglądałam się jak blondynek rozciera drobnymi paluszkami kolory, usuwa je patyczkami do uszu i poprawia swoje dzieło, by go zadowoliło. Fajny – kreatywnie spędzony – czas. Szkoda mi bardzo, że los tak ciężko doświadczył Szymonka, iż nie utrzyma on kredki w ręce…Wszystkie zabawy plastyczne z młodszym synem wymagają ode mnie ogromnego zaangażowania i odpowiedniego przygotowania stanowiska pracy, dlatego tym razem Szymek jedynie przyglądał się malującemu bratu. Skoncentrowany Michał dopieszczał wszystkie detale w autoportrecie. Namówiłam syna, by dał się ponieść wyobraźni i nie stawiał przed sobą żadnych granic. Tak powstała postać o delikatnych rysach, zabarwiona kolorami lata. I tylko po oczach było widać, jak niepokorna dusza drzemie w tym wątłym ciałku. Udało się również Michałkowi uchwycić charakterystyczny uśmiech, który często pojawia się na jego twarzy podczas pozowania do zdjęć. „Nie rób leminga!” – wnerwiamy się wtedy z Jackiem.
Nasze dzieci są pogodne, ciekawe świata. Michał jest do tego bardzo pewny siebie, lubi zaistnieć na forum. Nie przejmuje się, że jego pasje często są wyszydzane przez kolegów. „Mi się tak podoba. I co???” – z wiekiem jest coraz bardziej asertywny. Otwarcie domaga się własnej przestrzeni, łatwo definiuje swoje uczucia. Jest bardzo wrażliwym i empatycznym dzieckiem. Patrząc na autoportret syna odnoszę wrażenie, że wszystko to w tej abstrakcyjnej pracy widać.
***