Udało mi się wyszperać świetną zabawkę, która zajęła naszych chłopców na długie godziny…
Angry birds’y to modny wytwór nowoczesnej cywilizacji. Grę – kojarzoną głównie z komputerem czy tabletem – my przenieśliśmy do świata realnego. Synowie dość szybko opanowali strzelanie z procy, która za dawnych czasów była atrybutem każdego małego chłopca. Teraz niestety to się zmienia. Staramy się jednak dbać o to, żeby Michałek, Mateusz i Szymon nie spędzili dzieciństwa przed monitorem, pochłonięci wirtualną rozrywką. Dobra pogoda jest naszym sprzymierzeńcem.
Plastikowa wyrzutnia pocisków szybko się złamała, więc pozostało mi wyciosać nową, z drewna. Najlepsza do tego jest ponoć leszczyna. Ja skorzystałam z dowolnego krzewu nieznanego gatunku, który miał dość symetrycznie rozstawione gałęzie, tworzące literę „y”. Sprawdziłam tylko, czy drewno nie łamie się z łatwością pod naporem rąk. Uchwyt procy okleiłam taśmą izolacyjną, by nie kaleczyła skóry dłoni. Potrzebny był też kawałek gumki o średnicy 8 milimetrów z pasmanterii i owalny skrawek mocnej tkaniny (np. derma), na którym umieszczamy pociski. Wystarczy go naciąć w dwóch miejscach i przepleść gumkę. Proca była gotowa do użytku.
Pociski stanowiły gumowe ptaki z piszczałką o średnicy 5 centymetrów. W komplecie znalazło się sześć ptaków i trzy rozgniewane świnki, całkiem porządnie wykonane. Patrząc na minę mojego Męża zastanawiałam się, komu większą frajdę sprawia ta zabawa. Ha ha ha.
Chłopcy spędzali czas z ojcem, a ja miałam trochę wytchnienia. Celem ataku były konstrukcje wykonane z niepotrzebnych kartonów, plastikowych kubeczków jednorazowych i puszek po napojach.
Gra kosztowała trzydzieści kilka złotych. Naprawdę dobrze wydane pieniądze. Z Jackiem myślimy jednak o uszyciu angry birdsów o średnicy dziesięciu centymetrów i wypełnieniu ich trocinami. Wtedy można by strzelać do dużych kartonów, a zbudowanie wyrzutni zajęło by znudzone dzieci na kolejne godziny. Czeka nas wyprawa z siekierką do lasu…
***
Grę znalazłam na portalu aukcyjnym, wpisując frazę „angry birds proca”.
Genialna zabawa. Kto dziś robi proce? Musze poczekać aż synek podrośnie i wyskrobać sobie takie. Pewnie będę miała minę jak Twój Mąż 🙂