GOTUJEMY

Ajvar

Pokazywałam ostatnio wory papryki do przetworzenia. Wspominałam, że zrobię paprykę marynowaną według przepisu koleżanki z Podkarpacia. W tym roku zrobiłam też kilka innych słoiczków. Do mojej marynaty dodałam curry i miód lipowy, a ponieważ zostało mi sporo doprawionej cieczy, spasteryzowałam też fasolkę szparagową. Należy ją obrać z łyka, odparzyć dziesięć minut w osolonej wodzie, a potem gotować w słoikach przez godzinę (woda w garnku powinna być do połowy słoika, warto dać pokrywkę). Fasola musi być całkowicie zalana marynatą, inaczej zbrązowieje. Z ciekawości otworzyłam ostatnio jeden słoiczek. Smaczne. Strąki były chrupiące, słodko – kwaśne, pachnące curry i lipą.

Zrobiłam też salsę do mięsa, bo Jacek uwielbia ją jako dodatek do kaszanki i kiełbasy z grilla. Zaprzyjaźniona sprzedawczyni z naszego wiejskiego sklepu namówiła mnie na zrobienie serbskiej pasty paprykowej z bakłażanem, zwanej Ajvar. Z założenia grilluje się je w piekarniku, potem paprykę obiera ze skórki i wraz z mocno zarumienionym bakłażanem mieli w maszynce do mięsa przy użyciu najdrobniejszego sitka (tzw. pasztetowego). Potem receptury różnią się już od siebie dodatkiem pomidorów, czosnku, cebuli, oleju, octu, cukru i rozmaitych przypraw. Składniki można było piec, rumienić na patelni, dodawać do pasty bez uprzedniego przetworzenia – każdy przepis podawał inaczej. Ja nie wiedziałam, że paprykę trzeba upiec w piekarniku, więc zmieliłam surową wraz ze skórką. A potem już działałam instynktownie…Byle by pasta wyszła smaczna.

Na trzy kilogramy czerwonej papryki dodałam pięć lub sześć małych bakłażanów z Biedronki (tam znalazłam nieprzerośnięte). Pokroiłam je w talarki i wraz z obranym polskim czosnkiem z jednej dużej główki oraz trzema wielkimi cebulami w plastrach, mocno zarumieniłam w piekarniku nastawionym na 200 stopni. Obracałam warzywa, by przypiekły się z każdej strony. Czosnek i cebula wyraźnie zmieniły smak: z ostrego i piekącego na łagodny, dymny. Składniki ostudziłam i zmieliłam w maszynce do mięsa, dodałam zmieloną wcześniej paprykę i zawartość trzech dużych słoiczków przecieru pomidorowego, łyżkę oleju, łyżkę octu jabłkowego, łyżkę słodkiej papryki, łyżkę miodu, pieprz, sól i sporo kminku. Taką masę należy odparować na wysokiej patelni, lub – jeśli jest jej więcej – w garnku. Dzięki podsmażeniu na patelni, pasta nabiera jeszcze bardziej grillowanego posmaku. Dodałam dosłownie jeden liść laurowy i ziele angielskie, żeby nieco wypełnić smak, skoro omyłkowo swojej papryki nie opiekłam.

Pasteryzowałam kwadrans. Do garnka położyłam bawełnianą ściereczkę, na dnie ustawiłam słoiczki i zalałam je do 2/3 wysokości wodą. Kiedy ciecz zaczęła wrzeć, zmniejszyłam nieco grzanie z dziewiątej pozycji palnika na szóstą czy siódmą, ale za to dałam pokrywkę na garnek. Unosząca się para wodna dodatkowo pasteryzowała nakrętkę. Zawsze boję się fermentacji moich przetworów.

Gotową, wrzącą pastę przełożyłam do wyparzonych słoiczków po przecierze pomidorowym (byle tylko nie zabrudzić gwintu) i kilku innych o zróżnicowanej wielkości. Zawartość większych pojemników wykorzystam do zrobienia gulaszu czy zupy paprykowej z wołowiną i domowymi kluseczkami. Ajvar pojawi się też na stole jako dodatek do ciepłych i zimnych mięs (grill, pieczony schab), kanapek z wędliną i w roli sosu na spód pizzy.

Wczoraj w Auchan napotkałam promocję „wszystko za 1 zł”. Kupiliśmy tam z Jackiem zgrzewkę soków warzywnych Dawtona, pomidorowo – paprykowych,  bez konserwantów. Michał wypił ze smakiem całą buteleczkę, a ja pomyślałam, że sok ten i mój domowy Ajvar mogą być wspaniałą bazą do zupy czy sosu, kiedy będę chciała skorzystać z szybkowaru. Na wszelki wypadek schowam ze dwie albo trzy szklane buteleczki gdzieś w ciemny i niedostępny róg spiżarni, bo Michał – wychowany w kulturze jedzenia warzyw i owoców – na pewno wszystko bez skrępowania sam by wypił.

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *