Z ŻYCIA WZIĘTE, ZWIEDZAMY

Zwierzątka są cudowne!

Kiedyś pisałam o wizycie w ZooExotica na Dworcu Świebodzkim. Tym razem właściciel kolekcji zwierząt został zaproszony do przedszkola, by zaprezentować niektóre egzotyczne gatunki. Ubawiłam się nieźle na tych zajęciach, bo tylu przypadków „arachnofobii” i „ofidiofobii” na metrze kwadratowym, to nigdy nie widziałam. Ha ha ha. Doszłam do wnioski, że lęki przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Dzieci, widząc obrzydzenie i strach u opiekunów, często przejmują te postawy i je utrwalają. Mamy w końcu w mózgu neurony lustrzane. Niektóre zwierzęta nie mają też dobrej „prasy”. Kto zjadł Popiela? Co zwisa w komnatach upiornego zamczyska? Co wkręca się we włosy nocą? Kto nakłonił biblijną Ewę do grzechu? A Godzilla, toż przecież nie pluszowy króliczek…

To nie były nasze pierwsze warsztaty tego typu, więc Szymon i ja pokazaliśmy, że można inaczej potraktować te zwierzęta. Odczarować je nieco. Dla nas przyroda jest fascynująca, a z większości wpajanych fobii wyleczyłam się dawno. Pozostało obrzydzenie do myszy. Miałam w dzieciństwie chomika, który strasznie gryzł i do dziś truchleję na wspomnienie bólu nadrywanego opuszka palca. Dzikie myszy – poza upiornymi ząbkami – dodatkowo kojarzą mi się z brudem.

Kiedy opowiedziałam, że pająk jest ciepły, miękki i lekko łaskocze, kilkoro dzieci zdecydowało się go dotknąć. Tak oswaja się lęki właśnie: opowiadając o świecie, doświadczając go na własnej skórze. Czasami się udaje, czasami nie. Michałek, kiedy zobaczył zdjęcia z przedszkola, zapragnął pająka ptasznika pod choinkę. Jacek się nie zgadza na kolejne zwierzątko, a ja w sumie nie mam nic przeciwko. Już nie mam. Na razie pat.

Najciekawszym punktem programu było karmienie kameleona. Zwierzątko stawało na dwóch tylnych kończynach, wysuwało kawałek grubego języka, a potem w ułamku sekundy rozwijało nitkowaty jęzor i sięgało po robaka, oddalonego o dobre dziesięć centymetrów. Kameleon, choć też gad, nie budził takiego obrzydzenia jak wąż. Przecież Roszpunka miała takiego, nie? Czyli musi być super. Wąż był suchy i zimny. Całkiem miłe stworzenie, tylko momentami odcinało dopływ tlenu. Schłodził mi szyję i ramiona, ten lodowaty dotyk czułam jeszcze przez dłuższą chwilę.

Były też agamy, młody jeżyk pigmejski oraz skorpion mieniący się w świetle UV, patyczak i egzotyczny „karaluch”. Szymonowi Karaczan podobał się bardzo, aż obracał się za nim, gdy oddawałam pudełko z robalem kolejnemu dziecku. Maluchy w grupie prezentowały skrajne postawy wobec zwierząt. Drobniutka Ania i Klaudia zagłaskałyby nawet tego karalucha, gdyby tylko mogły go dostać do ręki, kilkoro dzieci zachowywało bardzo duży dystans i stanowczo negowały warsztaty. Panie wykazywały dużą wyrozumiałość: zachęcały przedszkolaki, ale nie zmuszały dzieci do kontaktu z egzotycznymi stworzeniami. Jedna z tak zmotywowanych dziewczynek postanowiła dotknąć szorstką jaszczurkę palcem. Tak się rozochociła, że potem coraz śmielej podchodziła do zwierząt, aż jedno wylądowało na jej kolankach. Pękała z dumy.

Szymon w raju, kocha przyrodę. Jego spokój był dobrze postrzegany przez dzieci.

Kiedy ktoś w sali zaczynał piszczeć, natychmiast piszczały pozostałe dzieci. Nie każdego da się przekonać, by dobrze czuł się w towarzystwie włochatego pająka. Ale zajęcia takie jak te, pozwalają oswajać swoje lęki. Zdecydowana większość dzieci pokazała, że ciekawość jest dla nich dużo silniejsza, niż strach. Z wiekiem włącza się myślenie, analiza emocji i faktów blokuje przed spontanicznymi reakcjami. To najlepszy czas, by doświadczać świata. A jeśli się nie uda? Cóż…można przecież wieść szczęśliwe życie nawet z myszo-fobią. Tylko Mąż miewa czasem niezły ubaw…A i ja potrafię śmiać się z samej siebie.

***

15 thoughts on “Zwierzątka są cudowne!

  1. Cześć Iga, To nie do końca tak. Ja ogromnie brzydzę się pająków, ale staralam sie nie okazywac tego przy dzieciach. Choćby po to, by zobaczyć ich naturalną reakcję. Uznałam,że maja prawo wyrobić sobie swoje odczucia i swoj stosunek do tych stworzeń. I o dziwo od malenkosci panicznie się ich boją.Ja również uważam że przyroda jest cudowna i także uczę dzieci szacunku do niej. Kiedys pod wplywem impulsu wzięłam domowego pająka na rękę. Sądziłam, że to przełamie moje opory względem tego owada. Nie było to straszne, ale mimo wszystko wstręt pozostał i nadal czuję ciarki na widok pająków. „Pokazaliśmy, że można inaczej „. Wybacz, ale trochę brzmi to tak, jakby Ci którzy się brzydzą pająków byli śmieszni i gorsi. Mnie z kolei nie brzydzą ani myszy ani węże. Ale rozumiem, że inni mogą czuć do nich odrazę i nie zamierzam z nich się śmiać.

    1. Jak ja piszczę, gdy mysz biegnie wzdłuż ściany, to mój Mąż boki zrywa ze śmiechu. Jedni przełamują fobię sami, inni potrzebują fachowca, jeszcze inni żyją ze swoją przypadłością (jak ja z myszami). Proszę nie dorabiać dziwnych ideologii do moich słów. Dziękuję.

  2. Iga nie dorobiłam żadnej ideologii do Twoich słów. Napisałam jak to dla mnie zabrzmialo a takie było moje pierwsze odczucie po przeczytaniu Twojego tekstu.

      1. Iga ale tak szczerze. Gdzie konkretnie napisałam, że tak Ty napisałaś? Napisałam o swoich odczuciach. Nie było moim zamiarem Cię urazić. Jesli tak się stało, wybacz.

  3. No niestety,słowa niosą emocje…A w Twoich słowach również wyczytałam ewidentna drwine z osób, które boją się pająków i innych zwierzakow. Ty i Szymon pokazaliscie, ze można inaczej -co brzmi „ze mozna normalnie”.Więc może nie zamierzalas z nikogo kpic ale tak wyszlo…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *