Bez kategorii

Wielkanocne kaczki z gliny.

   Szykujemy się do Świąt Wielkanocnych. Udało mi się kupił śliczny koszyczek dla Michałka za 7 zł w Realu, na targu Jacek namówił mnie do zakupu koronki na gumce do ozdoby koszyka. Mamy też przepiękną palmę splecioną w kształcie dwóch serc. Trzeba tylko czymś ciekawym (czytaj: własnoręcznie zrobionym) wypełnić koszyczek. Zaczęliśmy od kaczek…Miałam już dość przenoszenia resztek gliny z miejsca na miejsce, więc ją wykorzystaliśmy.

   Stolik okryłam folią, gdyż był świeżo wyczyszczony. Naszykowałam też suchą i mokra szmatkę (Michał lubi często wycierać ręce). No i nasze resztki gliny szybkoschnącej. Nie trzeba jej wypalać w piecu a jest dość twarda po wysuszeniu.

   Glinę zamiesiłam, żeby była jednolita. Z dużej kulki palcami wyodrębniłam mniejszą kulę na głowę. Figurkę robiłam z jednego kawałka, żeby się nie rozpadała po wyschnięciu. Kiedy miałam już okrągły tułów i głowę nacisnęłam ją dwoma palcami od góry i od dołu, tak powstał dzióbek kaczki. Potem jeszcze wymodelowałam palcami tułów, żeby był bardziej owalny, nacisnęłam glinę na końcu robiąc ogon. Nożykiem nacięłam kształt skrzydła. Wcale nie zależało mi, żeby powstało dzieło sztuki. Fajnie się bawiliśmy.

  

   Tak zrobiłam dwie kaczuszki a Michał w tym czasie koniecznie chciał im do towarzystwa dodać jajka. Dłonią formował kulki. Zwyczajnie toczył je po stole, żeby przypominały jaja. Na koniec sam wykonał kaczuszkę. Musiałam troszkę pomóc przy formowaniu głowy. Robienie figurki z jednego kawałka masy bez dolepiania czegokolwiek nie jest aż takie łatwe.

    Potem położyliśmy dzieło do wyschnięcia nad kaloryferem. Dziś figurki były gotowe do malowania. Wykorzystaliśmy do końca farby akrylowe i musieliśmy posiłkować się również farbami plakatowymi.

    Michałek pod koniec znudził się malowaniem i kazał mi dokończyć swoją kaczkę. Zieloną głowę i granatowy grzbiet zostawiłam. Pozostałe pióra potraktowałam brązowym kolorem. Tak powstał nieco już podrośnięty kaczorek i mieliśmy całą kaczą rodzinkę.

  

  
   Plakatówki po zetknięciu z wilgotnymi dłońmi farbują. Muszę kolor utrwalić lakierem do gliny, który wymaga utwardzenia w piekarniku. Przepis na tę czynność jest podany na opakowaniu lakieru. Sprawdzę jaka temperatura jest do tego potrzebna, zwykły piekarnik jednak wystarczy.

   Do koszyczka upieczemy też chlebek, kupimy baranka z cukru. A w Wielką Sobotę będziemy robić pisanki z Babcią Ulą.

***

 
  

  

3 thoughts on “Wielkanocne kaczki z gliny.

  1. Witaj, trafiłam na Twojego bloga zupełnie przypadkiem jakiś miesiąc temu i poczułam się tu wspaniale, wciągłam się w Twoje wpisy, a na nowe czekam z niecierpliwością. Sama jestem młodą mamą dwójki maluszków – 3-letniej Mai i 1,5-rocznego Mikołaja. Póki co zajmuję się domem i dziećmi i często szukam w internecie inspiracji aktywnego, ciekawego spędzania czasu z dziećmi. Twój blog stał się dla mnie taką właśnie skarbnicą pomysłów i to nie tylko jeśli chodzi o wychowanie dzieci, ale chętnie korzystam również z Twoich przepisów i innych rad. Podziwiam Cię i gratuluję zwycięskiej walki o zdrowie synka, podziwiam za zdeterminowanie i pogodę ducha. Cieszę się, że masz super partnera, który jest dla Was wsparciem i życzę dużo dużo zdrówka i MIŁOŚCI, a także życzę szczęśliwego rozwiązania:) Dbaj o siebie! 🙂

    1. Mój blog to furtka do mojego domu i bardzo mi miło Ciebie w nim gościć. Twoje dzieci są w takim wieku, że część rzeczy proponowanych przeze mnie już niedługo będziesz mogła z nimi robić. Ciekawa jestem efektów Waszych zabaw. Życzę Wam zdrowia, rodzinnej atmosfery i dużo, dużo radości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *