Z ŻYCIA WZIĘTE

Urodziny Michała

Tegoroczna impreza urodzinowa Michałka została przełożona na koniec sierpnia. Dziecko musi mieć czas na zakodowanie wolnej mowy, a towarzyszące urodzinom emocje z pewnością sprzyjałyby słowotokowi i nawrotowi jąkania. Syn przyjął to ze zrozumieniem, nie pilnuje się jeszcze w pełni. Ma na ten temat swoją teorię: teraz dostanie prezenty, a potem przecież też coś dostanie jak będzie tort – spryciarzowi pasuje taki układ. Cena zdrowia, zgadzam się.

Umówiłam się z Łukaszem, że Michał będzie pisał listy do Radzynia i prosiłam, by odpisywał  synowi choć jednym zdaniem. Prezent od Taty i Dziadków miał dotrzeć kurierem, a dla dziecka to super przygoda – tak do tego podchodzi. Już oczekuje listonosza, do dwudziestego czwartego lipca zostało bowiem niewiele czasu. Biologiczny Tata wpadł na pomysł, że będzie wysyłam kartki z każdego miejsca, do którego pojedzie w delegację. Fajnie by było – wspaniała pamiątka, tylko niech nie zabraknie determinacji.

Nasz prezent wręczyliśmy już tydzień temu. Michałek dostał solidnie wykonany zestaw do koszykówki, dzięki czemu może stukać, lecz w kontrolowany sposób. Do tej pory kląskał językiem, tupał stópkami, dzwonił łyżeczką lub czymkolwiek, bujał się na krześle, by nogi mebla klekotały o podłogę. Teraz może usystematyzować ciągłą potrzebę bodźcowania się dźwiękiem. Po drugiej stronie tablicy są rzutki, przyczepiane na magnes. Dziecko potrafi już wcelować w środek tarczy ze sporej odległości. Idealne ćwiczenie na koordynację oko-ręka. Zabawa jest tak absorbująca, że potrafi wciągnąć i mnie i Jacka. Lubię słyszeć dziecięcy szczebiot i śmiech dobiegający z pierwszego piętra, gdy moi ukochani wygłupiają się.

Dzisiejszego ranka na Michała czekała wielka niespodzianka. Duża paczka była otwierana przez syna z purpurowymi wykwitami na policzkach. „Jezus Maria! Marzyłem o tym!!!” – krzyczał Michałek. Podesłałam Łukaszowi linka do aukcji, gdzie był zestaw używany, lecz w idealnym stanie. Tylko po pudełku można się było zorientować, że nie pochodzi wprost ze sklepowej półki. Dzięki temu zamiast 340 złotych, zestaw kosztował niewiele ponad jedną trzecią ceny. Michał nawet nie zwrócił na to uwagi, był przeszczęśliwy i zaczął się bawić zanim jeszcze udało mi się szczepić wszystkie tory.

Zapomniał mówić powoli, zgodnie z przewidywaniami ekscytacja zawładnęła jego nadruchliwym ciałkiem. Syn przedyktował mi informację dla Babci, którą wysłałam smsem: „Dziękuję Babciu, jesteś kochana. Dziękuję za tor wyścigowy. Jestem bardzo szczęśliwy i jeszcze się zdziwiłem bardzo. Marzyłem o tym i życzenie mi się spełniło. Bądź zdrowa i żyj do dwieście lat”.

Radość z karamboli była tak wielka, że nawet Szymon zwijał się ze śmiechu, patrząc na rozbawionego brata.

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *