KREATYWNIE

Świąteczne dekoracje tanim kosztem

Choinkę ubierzemy na fioletowo-biało. Pomiędzy gałązkami przebijać się będzie jasny brąz tegorocznych orzechów włoskich i domowych pierników. Pierniczki już zrobiliśmy z Michałem, pozostało udekorować je białym lukrem i perełkami z cukru (zamówiłam na Allegro, bo nie ma białych pisaków we wszystkich marketach jakie obiegłam). Część wypieków trafi do naszych znajomych, pozostałe zawisną na kłujących, świerkowych odrostach. Czerwono – białe ozdoby są dla Asi. Z olbrzymią przyjemnością dekorowałam pierniczki z myślą o człowieku, który okazał nam tak wiele serca. Widać tę moją radość w uśmiechniętych pyszczkach reniferów i misternie wykaligrafowanych wzorkach.

Pozostało przemyśleć świąteczne dekoracje. Salon urządzony jest dość nowocześnie, więc girlandy ze sztucznych gałęzi oraz mięsiste wieńce, nie bardzo wpisują się w tę stylistykę. Jedynym elementem retro będzie obrus wydziergany na szydełku. Na nim staną kule wypełnione dekoracjami.

Bombki, szyszki, cotton ballsy (bawełniane kule z włóczki), duże orzechy włoskie, ażurowe gwiazdki…a wśród nich blask miniaturowych, ledowych światełek z Biedronki – 12zł. Dla fanów naturalnego płomienia polecam wkłady do zniczy. Są one w plastikowej obudowie, którą można sprytnie zasłonić naszymi dekoracjami. Ja wolę ledy, przynajmniej nie będę musiała milion razy upominać Michała, żeby nie gasił świeczki. Syn czerpie dziką radość z zabawy płomykiem, w jego wieku robiłam dokładnie tak samo. Tyle, że moja Babcia była niezwykle cierpliwa.

Ostatecznie do stroika dodałam jeszcze upominek od Mireli, który dotarł do nas z Rovaniemi…Uwielbiam takie minimalistyczne formy. Jedna kula stanie na meblach, druga na Wigilijnym stole. Szklane naczynia można pozyskać w sklepie „wszystko po 5zł”, ich cena nie przekracza tam 20zł. Warto też zajrzeć na OLX.

Całość uzupełniają poduchy na krzesła oraz poszewki z Biedronki. Wybrałam wzór najbardziej klasyczny. Skąd wzięłam fundusze? Poszłam na poddasze i wybrałam wszystkie ozdoby, których nigdy nie użyję. Miałam więc ogrom czerwonych łańcuchów i lampek oraz wielki karton bombek i słomianych ozdób. Jedno sprzedałam, drugie kupiłam. I tak właśnie radzę sobie ze spełnianiem dekoratorskich kaprysów bez obciążania domowego budżetu. Podobnie pozbywam się zabawek, z których chłopcy wyrośli.

Jest też kalendarz adwentowy. Wyszperany latem na pchlim targu za 15 złotych. Renowacja zajęła mi 5 minut, wystarczyło klejem na gorąco przykleić dwa, sterczące elementy. Kalendarz był czysty i absolutnie uroczy. Warto było przeleżakować go na poddaszu parę miesięcy, bo teraz kosztował by ze trzy – cztery razy więcej. To też metoda na oszczędzanie. Kupuj wtedy, gdy rzeczy są za gorsze, czyli poza sezonem.

W każdym okienku jest mały batonik, ale też zadanie do wykonania. Do świąt Michałek będzie uczył się życzliwości dla otoczenia. Dziś wylosował odkurzanie. Miał kilka dywanów do wyczyszczenia…I jak widać, do zadania przystąpił bardzo entuzjastycznie. Michał, któremu da się zajęcie, to anioł w ludzkiej skórze.

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *