Bez kategorii

Surowi rodzice

Minął tydzień, od kiedy przetransformowałam w surową matkę. W tym wypadku pod słowem surowa kryje się: wymagająca, konsekwentna, sprawiedliwa, niezłomna, kochająca. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że dzieci wyciszyły się o 90 procent! Szymon daje nam pospać, Michał jest spokojniejszy i tak słodki, że aż niewiarygodne. Nawet w przedszkolu Panie dopatrzyły się poprawy w zachowaniu starszego z braci.

Wczoraj chciałam na chwilę się zdrzemnąć. Syn zapytał, czy przynieść mi kołdrę. „Chętnie” – odarłam na odczepnego, bo leki przeciwalergiczne i antybiotyk ścięły mnie z nóg. Michał dotrzymał jednak słowa. Przytargał kołderkę ze swojego łóżka, poduszkę…a potem poprosił o chwilę cierpliwości i doniósł misia. Nakrył mnie, pogłaskał po głowie i jeszcze…zaśpiewał kołysankę. „Śpij Mamo” – wyszczebiotał całując mnie w czoło.

Popełniłam błąd mojej matki i większości kobiet jakie znam: w pełni zaangażowałam się w pielęgnację mojej rodziny zapominając, że chłopców jest trzech, a ja jestem jedna. Im było wygodnie, ja opadałam z sił. Mąż mi pomaga, a i owszem. Ale nie zmienia to faktu, że mnie wspiera jedna osoba, ja pomagam trzem. Teraz przechyliłam szalę na swoją korzyść. Michałek chce bajkę? Dobrze, pozamiata najpierw podłogę w kuchni. Ma ochotę na loda? Tu jest wąż ogrodowy, niech podlewa poziomki…Już przestałam ulegać pod presją spojrzenia Jelonka Bambi, tudzież Kota ze Szreka i przydzielam konkretne zadania za daną zachciankę. Ja ciężko pracuję na nasze szczęście, czas przerzucić chociaż część moich obowiązków na pozostałych domowników.

I tu dopatrzyłam się pierwszego paradoksu. Wejście w rolę surowej mamy sprawiło, że wcale surowa być nie muszę, bo dzieci szybko załapały nowe zasady i egzekwowanie poleceń jest już po stokroć łatwiejsze. Drugi paradoks polega na tym, że Michał jest szczęśliwy, iż musi na jakąś przyjemność zapracować. W podskokach leci do ogrodu, sam odkręca kran i zasila owoce wodą. Albo zamiata, składa ubrania, lub nastawia pralkę, pakuje zmywarkę, układa zabawki i tak dalej…Życie stało się łatwiejsze dla synów i dla mnie, odkąd nie pozwalam wchodzić sobie na głowę. Daję też przestrzeń do tego, by trochę porozpieszczali mnie. Ewoluuję.

***

2 thoughts on “Surowi rodzice

  1. No i super 😉 a poza tym przygotowujesz Michałka do dorosłego życia, bo powiedzmy sobie szczerze, ilu 6 latków potrafi nastawić pralkę? (Mój maż do tej pory pyta co ma gdzie nalać i który guzik nacisnac:P) 😉 pozdrawiam

  2. no jakbym czytała o sobie, od zeszłego tygodnia też postawiłam na surową mamę, dziecko grzeczniejsze a i facet mniej wymagający 😛 wczoraj moje dziecię prało razem ze mną, w sumie to ja mu do niczego tam nie byłam potrzebna, sam zapakował, sam nastawił a i sam potem powyciągał i porozwieszał na sznurkach, ziemniaki do obiadu poobierał po swojemu, nawet sam wsiadł na rower i pognał bez proszenia o naukę i bez latania za nim z kijkiem, chęci nabrał tak wielkie że we wszystkim pomagał i nie przeszkadzał 🙂 to naprawdę działa (zastanawiam się tylko na jak długo ;P bo dla mojego dziecka wszystko co nowe jest fajne a potem wracamy do normy)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *