Z ŻYCIA WZIĘTE

Skarb po Babci – dokończony

Mieszkanie Babci pustoszeje, przygotowywane jest do sprzedaży. Ciężko mi uwierzyć, że kręcić się po nim będą obcy ludzie. Nie daj Boże, zrobią remont…Przecież ja zawału dostanę! Wzięłam kilka drobiazgów: mały portfelik i dwie chusteczki z robioną na szydełku koronką, moją gumeczkę do włosów z czasów dzieciństwa i broszkę w kształcie pająka. Spytałam, czy mogę zabrać siatkę, którą Babcia uszyła z brązowego poliestru. Brała ją na zakupy odkąd sięgam pamięcią, świetnie mieścił się w niej gorący chleb z piekarni u Malika. Rzeczy trafiły do kufra z pamiątkami.

Z trudem powstrzymałam się, by nie zabrać nożyka z zieloną rączką, którym nie wolno mi było kroić cebuli. O ile Babcia miała do mnie anielską cierpliwość, o tyle za zapach cebuli i czosnku na ostrzu ulubionego nożyka, dostawałam burę. Jęczałam, marudziłam i ponaglałam rodzinę…aż stare ozdoby choinkowe stały się moją własnością. Umarła bym, gdyby trafiły one do kontenera na śmieci, albo zostały porzucone w zakurzonej piwnicy. Trudno mi objąć umysłem, że w dobrym stanie zachowały się misternie wykonane bombki choinkowe, a mojej Babci już nie ma. Życie jest bardziej kruche, niż – cienki jak pergamin – splot zabytkowego już szkła. Rzeczy są, Babcia zasypana ziemią…

Bluzgałam, na przemian zalewając się łzami, gdy znalazłam kilka potłuczonych bombek. Na szczęście te, które stanowiły dla mnie największą wartość sentymentalną, zachowały się w nienaruszonym stanie.

Piękny, stary szpic ozdobi w tym roku świąteczne drzewko. Widok Mikołajków i grzybków pomoże mi poczuć się przez chwilę małym dzieckiem. Najpiękniejsze są jednak sople z „reflektorkami”. Zachwycam się nimi całe życie. Koleżanka sprezentowała mi niegdyś muchomorki. Oj cudna choinka będzie w tym roku!

 

Mam też swoje sanki z dzieciństwa. Przerobimy je na pojazd dla Szymka, tylko śniegu brak – jak to na Dolnym Śląsku bywa. Ale najbardziej rozczulił mnie warzywniak. Pomarszczone ręce mojej Babci przejmowały koszyczki pełne zakupów. Niegdyś była tam też maleńka waga, na której odmierzałam ciężar jarzyn. Odważniki zachowały się do dziś, ale waga połamała się jeszcze wtedy, gdy byłam dzieckiem.

Pamiętam, jak z białej modeliny robiłam patisony. Kulkę trzeba było uformować w dysk, a ten palcami szczypnąć na krawędziach. Mam te patisonki ze śladami moich małych rączek. Są ceny odręcznie pisane przez małą Ilonkę…Minęło ćwierć wieku.

***

 

5 thoughts on “Skarb po Babci – dokończony

  1. pamiętam te bombki, grzybki, bałwanki, szyszki i mikołajki, te oczka w soplach albo dużych bombkach które dziecko nie pchało tam paluszków? tak kruche a jednak przetrwały, takich już nie ma to naprawdę skarb, mimo że Babci już z Wami nie ma zawsze będzie w Waszych sercach a te ozdoby przybliżą wspomnienia o Niej. Szkoda że mieszkanie idzie na sprzedaż, że nie zostanie dla rodziny, czy to to samo w którym się wychowałaś? smutne 🙁

  2. Mam takie same cudeńka u moich rodziców, kiedy je widzę raz w roku na choince to aż płakać mi się chce bo przywołują cudne wspomnienia z dzieciństwa. Babcie to najprawdziwszy skarb, moja zmarła jak miałam 13 lat (czyli 25 lat temu), bardzo często kiedy o niej myślę to płaczę. Miała 62 lata jak zmarła, do dzisiaj pamiętam jej wymęczone od choroby ciało. Była cudowną „wiejską” babcią, wspaniale gotowała i wymyślała super zabawy. Do dzisiaj zazdroszczę znajomym, którzy mają babcie. Niestety ból po starcie babci nie mija a czas tylko sprawia, że przyzwyczajamy się do tego bólu.

  3. Pamiętam warzywniak! Gdzieś mam jeszcze zdjęcie, jak się nim bawimy! Uwielbiałam go! I domek dla lalek zrobiony w szafce meblościanki. Koniem dla naszych lalek był wielki porcelanowy miś! Z ta torba na zakupy Pani Leokadia chodziła do samego końca. Zawsze! W późnych latach życia, jeśli tylko byłam w OGL i spotkałam Twoja Babcie, pomagałam wnieść Jej zakupy właśnie w owej torbie. I ten portfelik tez pamiętam… Do dziś się uśmiecham na myśl, jak Twoja Babcia cieszyła się, gdy znalazła pierwszy raz w sklepie pastę do zębów z taką „zatyczka-klapka”. Pochwaliła się swoim zakupem z radością oznajmiajac, że kupiła ja specjalnie dla „mojej Ilonci”, bo Ty nigdy nie zakres las tubki z pasta 🙂 hihi! Cudowna, mądra, ciepła kobieta! Magia wspomnień! Kawał naszego dzieciństwa!

Skomentuj ~Ola Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *