Z ŻYCIA WZIĘTE

Sajgon

Szymon po operacji. Zabieram go dziś do domu, nawet na własne żądanie. Po co ma leżeć na oddziale, gdzie tylko dwa razy dziennie przychodzi pielęgniarka zmierzyć temperaturę? To potrafi nawet Michał. Obchód wygląda tak, że lekarz dochodzi do okna, odwraca się na pięcie i wychodzi. Trzeba mieć refleks, żeby o coś zapytać, a potem i tak się dowiaduję, że nikt nic nie wie.

A ja jadę zaraz na konkurs kulinarny z Michałem, bo mnie szkoła „urządziła” tym pomysłem. Asertywna to ja nie jestem. Padam na twarz.

***

1 thought on “Sajgon

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *