Bez kategorii

Plecak pełen przygód

   Zaczęliśmy szykować się do Szymka…Michał wprowadził do przedpokoju swój błękitny rowerek na czterech kółkach i położył na nim nowy plecak z Zygzakiem. Założył też buciki, według własnego uznania wybrał sandałki. Kiedy zniecierpliwiony wyczekiwał wyjścia z domu, Tata jeszcze nie zdecydował, co na siebie włożyć. Czekaliśmy na niego jak zawsze.

   Plecak okazał się wspaniałym prezentem dla naszego syna. Michałek wszędzie z nim chodzi. Dziś trafił do niego soczek a potem kreda i autka. Byliśmy gotowi do wyprawy pełnej przygód.

   Kiedy ja próbowałam pogodzić się z faktem, że Szymon po dwóch dobach samodzielnego oddychania potrzebował jednak wspomagania respiratora, Michał i Jacek spędzali czas razem. W parku nieopodal szpitala syn jeździł na rowerku i ani na moment nie chciał rozstać się ze swoim plecakiem.

   Większość czasu w szpitalu przesiedziałam na korytarzu, bo trwała intubacja Szymka. Poprosiłam Jacka, by wrócili później niż się umawialiśmy i Chłopcy wybrali się do zajezdni tramwajowej. Wystarczyło spytać siedzących na ławce motorniczych o zgodę i przez ponad pół godziny zajezdnią zarządzał Michałek.

  

   Jeden z pojazdów był otwarty i dziecko mogło wcielić się w rolę kierowcy „zezebkiego tramwlaju” (niebieskiego).

 

   A potem wróciliśmy po Nelę i poszliśmy na spacer na pobliskie pole. Miernik radości naszego psa postawiony był  pionowo do góry i merdał energicznie. Michał wrzucał do zebranych na ścieżce kałuż obłocone kamyki, przeciągał gałęzią po tafli brązowawej wody.

   Gdy natrafiliśmy na wybetonowaną studzienki, maleńkie rączki wyjęły z plecaka pudełko z kredą. Powstał motyl i parę bazgrołów i poszliśmy dalej. Z każdym krokiem zbliżaliśmy się do niewielkiego pustostanu. Pełen kamyków, starych desek z drzazgami i kawałków szkła. No raj dla chłopaka! Trzeba było uważać, oczyściliśmy z Jackiem betonową posadzkę, na której powstał tor do jazdy autkami. Nowiutki plecaczek poszarzał od kredy. Ręce były ubrudzone do nadgarstków, spodnie na kolanach zatraciły swój pierwotny kolor. Tak właśnie miało być!

   

    Kiedy w rodzicielskiej trosce przychodzi mi do głowy, by czegoś dziecku zabronić dla jego dobra, przypominam sobie ile czasu spędzałam na dachu garażu, starym orzechu czy piwnicach w bloku. Były to najwspanialsze wspomnienia z dzieciństwa – przesycone lekkim niepokojem (kochana Babcia raczej nie była świadoma moich wyczynów) i adrenaliną. Kolana zdarte były do krwi nie jeden raz, ale chęć przeżycia przygody była silniejsza. Dlaczego mam tego odmówić własnemu dziecku?

   Od budowli prowadziła droga pełna pachnącego, żółtego zielska. Minęliśmy wielką jabłoń, która dorodnie obrodziła w tym roku w owoce. Naszym celem była mało uczęszczana droga asfaltowa. Tam można było bazgrać kredą do woli. Michałek oczywiście wyprzedzał nas od dobre kilkadziesiąt metrów i tylko w oddali słychać było miarowe „stuk, stuk, stuk” wydawane przy każdym, szybkim kroczku. To kreda uderzała o ściany pudełka, by w końcu odpuściło wieczko i popielaty pył wypełnił całe wnętrze plecaka. Mamusia wypierze…- pomyślałam pogodzona z losem.

   Jacek rozsiadł się w cieniu na niewysokim murku a ja zabrałam się do pracy…Ktoś ze spacerowiczów zrobił nam zdjęcie.

 

   W drodze powrotnej Chłopaki bawili się słońcem. Biegli wraz z promieniami a Michałek obserwował co robi Tata, oglądając rzucany przez niego cień. Dużo było przy tym smiechu, bo Jacek udawał potwora łapiącego dziecko a tak naprawdę był od syna wiele metrów dalej. Michałek, rozradowany, zachęcał Tatę do wspólnej zabawy, cały czas obserwując bacznie słoneczną ścieżkę. Wygłupy objęły i moją osobę a cień miał wyraźnie sprośne zamiary. Ha ha ha.

   Pod koniec dnia wkleiłam Jackowi zdjęcie z podpisem…„Z Tobą każdy dzień jest niezwykły. Prozaiczny spacer przeradza się w wyprawę pełną ciepłych wspomnień”.  

***

3 thoughts on “Plecak pełen przygód

  1. jakis czas temu wyslalam do Pani maila z pytaniem (a zarazem checia) pomocy. niestety pozostawila go Pani bez odpowiedzi. ja rozumiem ze ma Pani wiele obowiazkow jednak udostepnienie czytelnikom opcji NAPISZ DO MNIE do czegos zobowiazuje

    1. Skrypt bloga na Onecie jest pełen błędów i fakt wysłania wiadomości nie jest równoznaczny z jej otrzymaniem. Pani wiadomość też nie otwiera mi się do końca i nie wiem co jest dalej. Awarię Onet usunie w październiku. A teraz nie mam wpływu na to, jak bardzo blog jest niesprawny. Przykro mi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *