Bez kategorii

Pierwsza zabawka dla dziecka…

   Kiedy Michałek się urodził a ja wyszłam z pierwszego szoku, bardzo chciałam coś kupić synkowi. Urodził się 3 miesiące przed czasem, więc jeszcze nie miałam dla niego wyprawki…

   W sklepie dziecięcym czułam się ogromnie rozgoryczona. „Za duże, za duże, za duże. Ooo to jest małe. Eeee rozmiar 50, za duże…” Przeszłam przez wszystkie regały i nie znalazłam nic…Chciałam kupić skarpetki, a zmieściły by się w niej prawie całe nóżki. Te krótkie były za szerokie. A Michał miał stopki długości 4 centymetrów. Chodziłam jak oszalała szukając czegoś co będzie pasowało. Wiedziałam, że moje dziecko leży w inkubatorze zamkniętym, ale chciałam poczuć się w pełni mamą. Karmić piersią, kupować ubranka i zabawki…Pobiegłam poszukać ubranek dla lalek. Były dobre, ale tak uszyte, że ocierały by szwami skórę dziecka. „To może jakąś grzechotkę, cokolwiek…”. Biegałam jak oszalała. Wściekła, rozgoryczona. „Przecież mam dziecko! No mam, czy nie?!?!?”…

   Chciało mi się wyć. Inne mamy przeglądały regały i miały pełne koszyki a ja nie mogłam wziąć nić…I nagle znalazłam!!! Jedna jedyna rzecz w całym wielkim sklepie. Miękka grzechotka w kształcie prosiaczka. Pamiętam taką scenę w bajce, gdzie porwał go balon. Tak, pasuje do Michała!

   Co prawda nie powinno się dawać maskotek do inkubatora, ale ją wypryskałam preparatem do sterylizacji aż była mokra. I w końcu moje dziecko coś od mamy dostało…

  

   Teraz sobie myślę, że przecież mogłam coś uszyć. Ale wtedy byłam 500 km od domu, w obcym miejscu, przerażona i przez myśl mi to nie przeszło. Dziś jest inaczej. Dziś mogę wszystko 🙂

   Najczęściej popełnianym błędem przez rodziców jest kupowanie noworodkom pastelowych zabawek. Dziecko w tym wieku bardzo słabo widzi i najlepsze są dla niego kontrastowe zestawienia biel-czerń-czerwień.
Musiałam sprawdzić czy taką zabawkę potrafię zrobić samodzielnie 🙂

   Najpierw naszkicowałam jak ma ona wyglądać…

 

   Potem zrobiłam wykrój…

    

   Następnie składałam materiał na pół i odrysowywałam kształt. Wycinałam z 5 milimetrowym zapasem. Dla mojej maszyny i polaru to był właśnie odpowiedni zapas. 

 

   Przyda się też wypełnienie…Mi zostało ze starej dziecięcej poduszeczki ochraniającej szczebelki. Zostawiłam sobie otwór, żeby wsadzić wkład i uszy. Potem zaszyłam głowę ręcznie na okrętkę. Doszyłam pękaty nos.

 

   Taka mała dygresja o uszach. Początkowo miały być one zrobione z czterech białych kawałków (po dwie na ucho) a ozdobę w paski miałam naszyć w postaci małego trójkąta. Na zdjęciu jest błąd, duże ucho powinno być razy cztery. Ostatecznie jednak wycięłam dwie białe duże połówki i dwie duże połówki w paski. Zszyłam białą ze wzorzystą. Ja często projektuje w miarę tworzenia. Tak jest ciekawiej 🙂

   Mi bardzo podobał się polarek. Może też być miękka bawełna albo flanela. Wycięłam i zszyłam części. W tułowiu zostawiłam dziurę na łapki. Wypełniłam brzuch i łapy. Nogi nie, w nie pójdzie gumka.
  

     

   Głowę doszyłam na okrętkę z przodu tułowia. Doczepiłam łapki.

   W nogi wszyłam gumkę na górze, zmarszczyłam materiał i wszyłam gumkę na dole. Jak dziecko pociągnie nóżkę to się ona naciągnie. Na dole nogi doszyłam stopę. Na koniec wsadziłam nogi do tułowia i razem wszystko zaszyłam.

   Serduszko wypełniam ryżem. Ostatecznie z niego zrezygnowałam na rzecz falbanki od sukienki. Wycięłam ją z prostego paska, który ponacinałam.

   Czerwoną grubą nitką złapałam materiał na stopach i łapkach i ściągnęłam mocno. Powstały wgłębienia a kocie kończyny dostały palców 🙂 Jeszcze wodoodpornym flamastrem zrobiłam oczka (zrezygnowała z guzików) i wyszyłam na okrętkę buzię (wyszywałam wokół milimetrowej kreski na około niej raz przy razie). Czarną nitką zrobiłam wąsy.

  

   Zamiast szalika wolałabym satynową kokardę. Należy ją przyszyć a dopiero potem zawiązać, żeby się dziecko nie zachłysnęło kawałkiem materiału. Można też podszyć zawiązaną kokardkę, aby się nie rozwiązała.

   Tę zabawkę pewnie dostanie mój bratanek.

***

    Potem zabrałam się za mniejszą zabawkę. Wraz z każdym kolejnym szwem rosła we mnie myśl, że będzie to maskotka dla synka koleżanki, którą bardzo lubię.  Kubuś leży w szpitalu i tak mi się ciepło zrobiło na myśl, że kilka godzin mojej pracy trafi w jego łapki.

   Zaczęłam od znalezienia ładnej kolorowanki w internecie.

  

   Wycięłam kontur do wykrojenia z pasiastego materiału.

  

 
   Oczywiście z półcentymetrowym zapasem. Tak samo zrobiłam z ogonkiem, nosem (czerwony polar) i oczami (biały materiał). Uszy z przodu są białe a z tyłu w paski. Wycięłam też powieki w kształcie półksiężyca.

   Wszyłam rogi. Na mordce doszyłam oczy i nos. Brzuszek wypełniłam kaszą, żeby maskotka była ciekawa w dotyku. Głowę, oczy, nos, rogi wypełniłam tym samym wkładem z poduszki, żeby były pękate. To prosta maskotka, można ją uszyć nawet ręcznie.

 

   Jestem zadowolona z efektu 😀

***

   20.12.2012r. I renifer już w szpitalu u Kubusia…

  

***

  

  

6 thoughts on “Pierwsza zabawka dla dziecka…

  1. Ale naprawdę to proste. Proszę spróbować. Może będzie troszkę bardziej krzywy szew, albo zbyt ukośnie wszyta łapa. I co z tego? Zabawka będzie jedyna i niepowtarzalna.

  2. Co się stało ze zdjęciami 🙁 ? Chcaiał uszyć reniferka dla małego Maksia z ciężka wadą serca, który co rusz to wraca do szpitala… ale bez obrazkowej instrukcji sobie nie poradzę :((

  3. Dzięki serdeczne za zdjęcia :)). A dla onetu bura ! To onet powinien Pani płacić. Uważam, że ten blog ma większą wartość i oglądalność niż niejeden program w tv. To teraz szybciutko kopiuję, drukuję i mam nadzieję, że łoś się uda :)). Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *