Idę na odwyk od dziergania. W takim tempie to jeszcze nie szydełkowałam. Nowe poduchy rosły w oczach, ale już patrzeć na nie nie mogę. Od świtu do nocy, supełek za supełkiem…
Ogrom pracy. Jutro wysyłam koleżance gotowe poduchy, by pokolorowała sofę w salonie. Chowam szydełko w ciemny kąt, bo muszę odtajać. Czas na robótki w glinie…
***
Jeszcze piękniejsze od poprzednich.