Bez kategorii

Niebo istnieje naprawdę

Jakiś czas minął od filmowego wieczoru, a ja nadal mam ciarki na skórze na wspomnienie filmu „Niebo istnieje naprawdę”. Czy można nie wierzyć opowieściom istoty tak niewinnej jak trzy-, czterolatek? Czy można kwestionować nadludzki dar artystyczny kilkuletniej Akiane Kramaarik?

http://www.akiane.com/store/

Film powstał na podstawie autentycznej relacji chłopca, który podczas operacji opuścił swoje ciało i odwiedziło niebo. Do tego przytoczono historię nieprzeciętnie uzdolnionej dziewczynki, która malowała niezwykle realistyczne obrazy Boga. Pomijam, czy produkcja była zrealizowana we właściwy sposób. Czy kicz ziejący z tego obrazu nie przytłumił sensu całej opowieści…(To jest przedmiotem długiej polemiki, a ja nie jestem krytykiem filmowym).

Po seansie zaczęłam jednak zadawać pytania, dlaczego pierwszą wymienioną przez Szymona osobą był „Jesus” (widząc moją konsternację, Szymek powtórzył imię raz jeszcze). Dlaczego stan naszego syna poprawił się dopiero od przekazu energetycznego, wysłanego przez kilkudziesięciu bioenergoterapeutów na naszą prośbę? Syn całymi dniami potrafi mówić „alleluła”, „allelula”, „alleluja” i śmieje się przy tym patrząc w sufit. Zwróciliśmy na to uwagę już dawno.

Oczywiście, może to być splot przypadkowych sytuacji. Niemniej jednak nasze dziecko było reanimowane kilkanaście razy i naprawdę ciężko nie zadawać sobie pytań, czy Szymon mógł doświadczyć czegoś niezwykłego? Dla nas – rodziców – Szymon jest wyjątkowy. Ten pogodny chłopczyk daje nam wiele radości, mimo jego fizycznych ograniczeń zyskał nasze uwielbienie. Jego kondycja jest jednak nieprzeciętnie dobra. Dziecko tak obciążone zdrowotnie, z ciężkimi wylewami, zaczyna coraz normalniej funkcjonować. Czy to niezwykła energia napływająca z modlitw i ciepłych myśli, nasza wielka determinacja w walce o dziecko, a może wola życia Szymona i jego spokój były odpowiedzialne za jego wyzdrowienie? Nikt na to pytanie nie odpowie.

Kłócę się z Bogiem, jestem zła patrząc na degenerację świata. Ale zawsze nabieram pokory i dziękuję za moją rodzinę. Nie winię nikogo za nasze cierpienia, przestałam też winić siebie…Przekuliśmy je na duże życiowe doświadczenie i na silną więź między domownikami. Nie jestem częstym gościem w kościele, za to staram się być dobrym człowiekiem każdego dnia, poza murami świątyni…Wierzę, że ludzie nie poznali jeszcze całej złożoności świata.

***

 

11 thoughts on “Niebo istnieje naprawdę

  1. Igo ja mam nadzieję, że Niebo istnieje naprawdę.
    Napiszę bardzo osobiście.
    Kilkanaście dni temu odeszła na zawsze moja Mama. Nie muszę chyba pisać jak ciężko mi znosić to doświadczenie … Mama zawsze mieszkała ze mną i moją rodziną. Bardzo pomagała wychowywać moje córki. Ciężko chorowała, ale do końca życia była bardzo wierząca i ufająca Bogu. Odeszła we śnie, miała spokojny wyraz twarzy.
    Nie ma we mnie zgody na to odejście, ale docierają do mnie słowa księdza, że ta śmierć była dla Niej wyzwoleniem. Tej nocy, której odeszła wołała (nie wiem na ile świadoma) „otwórzcie bramy, otwórzcie bramy”, czyżby miała wchodzić do Królestwa Niebieskiego? Wiem, że to trochę metafizyczne … Do dziś nie przyśniła mi się, ani razu choć prawie cały czas myślę o Niej i codziennie modlę się za Jej duszę. Mam nadzieję, że po Tamtej Stronie jest szczęśliwa i już nie cierpi.

    PS. Igo czytam Twój blog niemal od początku. Jesteś bardzo dobrą, wrażliwą osobą i jakże zaradną 🙂
    Bardzo Wam kibicuję w wychowaniu Synów, nieraz opowiadam swojemu mężowi historie z Twojego bloga.
    Pozdrawiam serdecznie, Małgosia

    1. Małgosiu, w tych ciężkich chwilach życzę Ci dużo siły i pogody ducha (mimo wszystko). Mama chciałaby, żebyście byli szczęśliwi. Na pewno, po długotrwałej chorobie, śmierć była czymś na kształt wyzwolenia od bólu. Trudno jest pogodzić się z odejściem tak dobrej osoby. Mogę tylko pozazdrościć tej zażyłości przez lata.

  2. Mnie właśnie ten kicz przepełnił i nie dobrnęłam do końca.
    Jak dla mnie zwycięża ludzka siła i determinacja, predyspozycje ogranizmu (nie tylko prognozy), dobra opieka medyczna, dobre myśli..Boga w to jednak nie mieszam. Bez wątpienia jednak umysł ludzki ma wielkie możliwości.

  3. Jeżeli można coś doradzić, to radzę trzymać się z dala od bioenergoterapeutow. Chyba że ktoś chce sobie narobic kłopotów.
    Nie lepiej się zwyczajnie pomodlić?

  4. bo Szymcio to prawdziwy cud narodzin, dziecko szczęścia, mądre, kochające życie i swojego „Jezusa” -czyli Ciebie 🙂 to w Tobie widzi nadzieję, ufa bezgranicznie i wykonuje co mama każe bo wie że to ma sens, że to mu pomaga i usprawnia, Michał też taki jest, po prostu jesteś kobietą stworzoną do bycia mamą wyjątkowych dzieci i nikt mi nie powie że jest inaczej 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *