Z ŻYCIA WZIĘTE

Nel

Dwa tygodnie temu miałam jechać do Warszawy na sprawdzian umiejętności Szymka i kolejną porcję ćwiczeń, stabilizujących napięcie w ciele porażonego dziecka. Nelka jednak była osowiała, więc skontrolowałam ją wcześniej u weterynarza. Sunia miała podwyższoną kreatyninę i wymagała leczenia. Zostałam w domu.

Kilkanaście ostatnich dni dedykowanych było naszej psiej Przyjaciółce. Zrobiliśmy ogrom niezbędnych badań, codziennie podawaliśmy na klinikach Uniwersytetu Przyrodniczego leki i witaminy…Był czas, kiedy Nala nie chciała jeść, innego dnia pochłaniała karmę jak odkurzacz. Nadzieja gasła, by za chwilę znów zaiskrzyć w naszych sercach. Kupiłam specjalną karmę, ugotowałam nawet ryż z indykiem i marcheweczką. Kreatynina w krwi nadal rosła, więc nauczyłam się robić kroplówki podskórne w domu i nawadniałam sunię dwa razy dziennie. Mąż przejął moje obowiązki, bym mogła zawieźć Szymonka na te cztery dni na rehabilitację.

Dzień przed wyjazdem Nela zaczęła odczuwać silny ból. Nie mogłam na to patrzeć!!! Za ostatnie pieniądze oddałam swoją Przyjaciółkę na intensywną terapię do kliniki Niedzielskiego we Wrocławiu. Nie umiałam zostawić jej bez właściwej pomocy.

Rozpaczliwie próbowałam udźwignąć tę sytuację i psychicznie i finansowo. Robiłam wszystko, co mojej mocy, by nie zawieść ani dziecka, ani wiernego przyjaciela. Nela zobaczyła wczoraj Jacka i Michałka, tylko zamerdała ogonkiem i polizała rękę. Nie miała siły się cieszyć. Ma wodobrzusze.

Czuję, że doszłam do ściany i walę łbem w mur. Nie mogę więcej nic zrobić. Czuję się udręczona psychicznie, aż tchu mi brakuje. Dziś o 15stej będą wyniki krwi po intensywnym leczeniu w prywatnej klinice. Wiem, że będą tragiczne. Przyjdzie mi zadecydować, czy wieczorem uśpić mojego kochanego, absolutnie wyjątkowego pieska. Nie wiem, czy mam prawo przedłużać zwierzęciu cierpienie. Wpadłam w spiralę zadłużenia i grunt usuwa mi się pod nogami. Jestem bezsilna…

***

6 thoughts on “Nel

  1. Pani Igo, na niektóre sytuacje w naszym życiu niestety nie mamy wpływu tak jak teraz ze zdrowiem Nel. Z doświadczenia wiem, ze jakakolwiek decyzja przez Was podjęta, będzie ta słuszna bo to Wy znacie ta psinkę i jej cierpienie i miłość jaka Wam daje. Życzę wytrwałości! Jestem z Wami i z Nelka całym sercem!

  2. Najgorsza jest bezsilność w patrzeniu jak cierpi i powoli gaśnie ktoś ukochany.Świadomość,że w żaden sposób nie można pomóc.
    Ściskam Cię mocno i ślę dużo ciepłych myśli! :*

  3. Igunia przytulam mocno do serca a łzy zalewają mi oczy.:( sama mam dwa psiaki w zeszłym roku nasza,,jorczyca ,,zachorowała z dnia na dzien biegunka ,wymioty…w ciągu jednego dnia psina była swoim cieniem,wydaliśmy masę pieniędzy na jej ratowanie ,wiele nie przespanych nocy i czuwanie nad psiną…nam się udało ,ale wiem co czujesz bo mało brakowało a nas by spotkało to samo.Myślami jestem z Wami :(:(

  4. Nasz nowofunland odszedl 2 lata temu do dzis nasz syn wieczorem jak patrzy w niebo to szuka najjasniejszej gwiazdy i mowi” Nora wiem ze patrzysz na mnie z nieba kocham Cie i nigdy Cie niezapomne” choc syn mial tylko 4 latka kiedy odeszla to dalej wspomina scenki z Nora o ktorych my juz nawet niepamietamy.w tym roku jak kupowalam kwiaty na cmentarz dla dziadkow syn powiedzial pani kwiaciarce ze potrzebuje jeszcze mały stroik dla Nory prawie sie poryczalam w sklepie.choc miejsce Nory w kojcu zajal juz inny schroniskowiec to ja zawsze bedziemy miec w sercu.Nora odeszla na stole operacyjnym majac guza wielkosci pilki do koszykowki i choc wydalismy pare tys zl na jej leczenie to niezalujemy ani grosza wkoncu byla czlonkiem rodziny…dalej jest w naszej pamieci i sercu.pozdrawiam mama tez Szymka;*

    1. Dziękuję za słowa otuchy. Jest mi bardzo ciężko. Cały czas myślę, co mogłam zrobić lepiej. Nie spodziewałam się, że stracę psa. Nie przygotowałam na taką stratę. Dziś śniła mi się Nela, że ożyła spod ziemi i zeszło jej wodobrzusze. Czuła się dobrze. Mogłam jej jeszcze wiele powiedzieć, to było niesamowite. Szczypałam się przez sen i czułam ból, więc to nie był sen. To było coś absolutnie niezwykłego.Jakbym dostała te kilka minut więcej na pożegnanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *