Bez kategorii

„Na kłopoty Zawadzka”

   Wczoraj na kanale TVN Style ruszył nowy program Pani Doroty Zawadzkiej. Ciekawa byłam jego formuły, oglądałam wszystkie wcześniejsze programy, nie raz korzystałam z rad. W naszym przypadku sprawdziło się karne krzesełko, nauka jedzenia. Michał miał problemy praktycznie ze wszystkim. Nad każdą najmniejszą czynnością mozolnie pracowaliśmy. Dziecko nie uczyło się spontanicznie.

   Syn nie jadł łyżeczką, bo miał do niej piekielny uraz (intubowanie w szpitalu?). Zaczął jeść samodzielnie najpierw widelcem i to dla dorosłych. Miał z dwa i pół roku, trzy lata??? W każdym razie dużo. Każde jedzenie miksowałam i podawałam w butelce. Zupki Gerbera musiałam doprawiać, bo mdłych nie chciał przełknąć…Robiłam cudne kanapeczki, mięso przemycałam w ulubionych przez Michała ziemniakach…Koszmar.

   Z pampersem walczyliśmy do września zeszłego roku. Syn miał wtedy 4 lata…Nawet przedszkole przez 8 miesięcy nie mogło sobie z tym problemem poradzić.

   Zrobienie zakupów, czy wyjście na pocztę było traumą. Dziecko pobudzało się w obcym miejscu do granic swoich możliwości. Byłam obiektem kpin i niewybrednych komentarzy. Moje dziecko również. Tylko, że On nie zdawał sobie z tego sprawy, ja tak. A Michał miał po prostu zaburzenia integracji sensorycznej, nie radził sobie z nadmiarem bodźców. Do grupy tych zaburzeń należy między innymi ADHD i autyzm. U nas to było jeszcze coś innego.

   Michał też słabo mówił, nie słyszał i kiepsko widział. Nad każdą najmniejszą czynnością pracowaliśmy do znudzenia. Tylko serce bolało, jak zdrowym dzieciom wszystko łatwo wychodzi. A potem przestałam porównywać. Żeby oszczędzić sobie bólu, żeby zaakceptować fakty takimi jakie są. Żeby zaakceptować ograniczenia mojego wymarzonego, rodzonego dziecka, w którym pokładałam tak wielkie nadzieje. Chciałam nauczyć go wszystkiego, co sama potrafię. A okazało się, że proste rzeczy nas przerastały…Potem się już tylko modliłam, żeby poradził sobie w życiu, gdy ja umrę…

   I obejrzałam wczoraj ten program, gdzie zdrowy, fajny czterolatek nie potrafił czynności, z którymi Michał doskonale sobie radzi. Otworzyłam oczy i zamilkłam, co mi się rzadko zdarza…Musiałam sobie to wszystko poukładać. Ale emocje wzięły górę. Po prostu wzruszyłam się do łez…

   Napisałam do Pani Doroty taką wiadomość:

Witam! Musiałam zebrać myśli po Pani programie. Wstrząsnęła mną Pani. Zamilkłam i łzy miałam w oczach…Od dawna nie porównuję syna z innymi dziećmi, po prostu cieszę się, że jest. Ale dziś zrozumiałam jak wielką pracę włożyliśmy przez te lata. Mimo niepełnosprawności i głuchoty syn wykonuje wszystkie te ćwiczenia. Nie zna tylko winogron, bo ich nie jada (biegunka). Te proste ćwiczenia pokazały mi jak samodzielny jest Michał. Pamiętam jak na Oiomie śmiali się ze mnie pod nosem, że czytam dziecku grubą księgę bajek (Michał miał 700 gramów). Że daję dwulatkowi nożyczki, przyciągam do domu wszelkie zwierzęta. Zawsze znalazł się jakiś krytykant, żeby wbić szpilę, żeby wyśmiać to co robię. A ja robiłam swoje, bo czułam, że to słuszne. Czasami tylko przełykałam łzy, bo z kamienia nie jestem. A wczoraj przyjrzałam się mojej pracy z boku. Dziś Michał wziął sobie śniadanie sam. Dwa serki danio i drożdżówkę. Poprosił tylko o truskawki, których nie mam już. Potem poszedł umyć sam zęby, wybrał sobie ubranie (oczywiście mix kolorów, ale jednak). Znów dostałam skrzydeł. Pomaga Pani swoimi programami na wiele sposobów. Jestem pewna, że otwierając oczy tej mamie wszystko się ułoży. Widać, że fajna kobieta. A mi Pani dodała sił do tego, żeby robić to co robię, bo jest to słuszne. Dziękuję.

   Ktoś napisał mi, że jestem „Wielka”. Boże kochany, nie jestem. Jestem tylko matką. Długo walczyłam z wyrzutami sumienia, że nie donosiłam ciąży. I nie pomagała mi świadomość, że wykrwawiałam się przez 4 doby, było zagrożone moje życie, żeby tylko syn mógł dostać sterydy ułatwiające rozrost płuc…Potem patrzyłam na moje dziecko jak było cięte i kłute, jaki ból musiał ścierpieć, żeby przetrwać. Nie mogłam Go donosić, ale mogłam zrobić wszystko, by syna usprawnić i dać mu szczęśliwą rodzinę. Mogłam Go po prostu kochać. Ale macierzyństwo kojarzyło mi się z ciągłym bólem i rzadkimi chwilami szczęścia, gdy dziecko okazywało swoją czułość.

   Zdarza mi się do dziś poddawać w myślach, wtedy płaczę, gadam co ślina na język przyniesie. Czasami bardzo przykre rzeczy. Wyrzucam z siebie wszelkie frustracje. Ale potem zbieram się i wracam do pracy. Bo lenistwa i słomianego zapału w przypadku dziecka zarzucić mi nie można. Teraz to procentuje.

   Michał jest bardzo samodzielny. Widzę, że to co robiłam i robię jest słuszne. Naprawdę dostałam skrzydeł. Tych szczęśliwych chwil jest naprawdę dużo a złych niewiele. Michał pomaga mi w domu we wszystkim, okazuje miłość do domowników. Świetnie radzi sobie w przedszkolu. Chodzimy na zakupy, tylko sporadycznie mamy z tym kłopoty. Zaczęłam cieszyć się z mojego macierzyństwa i zebrałam się na odwagę, by powiększyć rodzinę. Teraz jest naprawdę dobrze. Tylko czasami muszę popatrzeć na to z boku, żeby się o tym przekonać i docenić…Nie tyle syna, bo on jest dzielny, ale siebie samą…

***

  

   

  

73 thoughts on “„Na kłopoty Zawadzka”

  1. Boże Drogi.. GRATULUJĘ!!! Siły, miłości, determinacji. Jest Pani wspaniałą kobietą. Pani POWINNA mieć więcej dzieci, bo ma Pani w sobie tyle miłości i dobra, że warto przekazywać to dalej. WSZYSTKIEGO DOBREGO ŻYCZĘ!!!!!!!!!!

  2. Cudnie! Dostałam skrzydeł! I choć moje dzieci nie mają takich problemów to jednak niezmiernie mi Pani pomogła swoimi słowami!Powodzenia a także wszystkiego dobrego dla Synka

  3. Pieknie napisane. Wzruszylam sie do lez.Tez mam wczesniaczke w domu, tez juz nie porownuje. Bedac z nia na oddziale wczesniakow w Norwegii przeczytalam piekna sentencje widniejaca na plakacie, po przelozeniu na polski brzmi to mniej wiecej tak: mamo tato martwicie sie ze jestem taki malutki, wszystko co mam jest takie kruche i malutkie, a ja wam mowie ze jestem w sam raz, w sam raz dlugi, w sam raz ciezki, potrzebuje tylko duzo milosci, a jak urosne to bedziecie wspominac i tesknic za tymi chwilami kiedy bylem taki malutki. Pozdrawiam z dalekiej Norwegii

  4. WSZYSTKIEGO DOBREGO I GŁOWA DO GÓRY JEST PANI WSPANIAŁYM CZŁOWIEKIEM A SYN WYROŚNIE NA MĄDREGO CZŁOWIEKA MAJĄC TAK WSPANIAŁĄ MAMĘ POZDRAWIAM

  5. Może faktycznie robisz to co robi po prostu matka, ale pomyśl , że czasem bycie po prostu matką lub po prostu człowiekiem jest najtrudniejsze. Bardzo sie cieszę z osiagnięć twojego synka i zyczę wam wszystkiego co najlepsze.

  6. To pierwszy raz, kiedy jestem pod wrażeniem wyboru Onetu. Zawsze daje na główną jakieś pierdoły, a dziś… Brak mi słów. Chcę tylko napisać, że podziwiam Panią z całego serca. Każdy z nas musi się uczyć życia dzień po dniu… Życzę dużo zdrowia i szczęścia dla Pani i Pani synka 🙂 Nigdy się nie poddawajcie.

  7. Pobeczłam się, jesteś cudowną matką! Jestem pewna, że za niedługo w ogóle nie będzie widać różnicy między Twoim dzieciątkiem a rówieśnikami, Twój zapał i wspólna praca doprowadzą do tego, że będzie on funkcjonawał jak rówieśnicy, a że jest przyzwyczajony do pracy nad sobą, całkiem możliwe, że w niedługiej przyszłości po prostu ich prześcignie, będzie lepszy:) Pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkiego dobrego:)

  8. Jesteś „Wielka”. Jak czytam Twoją historię to łzy napływają mi do oczu. Moja córka ma 3 lata, urodziła się z hipoglikemią i z niedotlenieniem okołoporodowym. Nie było wiadomo, czy przeżyje. Modliłam się do Boga o cud i tak się stało. Martyna przeżyła, rehabilitacja dawała takie efekty, że po 5 miesiącach chodziliśmy już tylko do kontroli. Nie mogłam w to uwierzyć. Dziś ma 3 lata i pół roku temu neurolog powiedziała żartobliwie, że nie chce nas już więcej widzieć -wszystko jest ok. Mała dobrze się rozwija, mówi, biega… Cały czas jednak mam świadomość, że mogło być inaczej… Nawet, gdy nie uda Ci się przywrócić dziecka do całkowitej normalności to miej świadomość, że to co robisz naprawdę daje wiele, codzienne starania, trud i miłość procentują. Życzę Wam wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej i będziecie mieli swój własny cud.

  9. Podziwiam Cie za twoja wytrwałość moja córka ma 2 i 5 miesięcy pozwalam jej aby sama się ubierała, czy sprzątała swój pokój po zabawie .w mojej rodzinie z dużą krytyka do mnie podchodzą ale jak widzę dzieci które w 1 klasie i nie potrafią same łyżką albo widelcem posługiwać to dla mnie jest straszne trzymam kciuki Za was …..Trzymam kciuki

  10. Piekny i wzruszajacy tekst o milosci matki do dziecka. Wzruszylam sie do lez ale bardzo pozytywnych lez. Kiedy czytam o takich ludziach jak Pani, jestem szczesliwa. Nie ma dla mnie nic bardzie wartosciowego niz dobry czlowiek, a Pani nim jest. Zycze duzo cierpliwosci i powodzenia w zyciu, szczescia dla calej rodziny.

  11. Jestem pełna podziwu dla Pani wysiłków. I powiem, że rozumiem doskonale. Ja swojego dziecka też nie staram się porównywać z innymi. NIe jest to łatwe i tez nie raz kręci mi się łza w oku, że nie potrafi tego co jego rówieśnicy ale kocham go całym sercem i nie oddałabym za nic na świecie. Ta praca, którą wykonujecie owocuje! Proszę się nie poddawać i trzymać tak dalej!

  12. Popłakałam się, pewnie dlatego, że jestem w ciąży. Musiałam przeczytać dużo książek i sama zostać matką, żeby nauczyć sie sama i mówić innym rodzicom, że każde dziecko jest inne i zwłaszcza w najmłodszych latach nie ma co ich porównywać. Każde rozwija sie na swój sposób i oczywiście rdzice mają na to największy wpływ. Podziwiam i pozdrawiam, tylko niektórzy rodzice potrafią docenić fakt, że mają zdrowe dzieci.

  13. Jesteś Prawdziwą Matką kochającą swoje dziecko! Każda inteligentna matka zrobi dla swojego dziecka WSZYSTKO. Niestety są też matki, które oglądamy w takich programach telewizyjnych, gdzie niby kochające matki robią ze swoich dzieci kaleki życiowe. Ja się zawsze zastanawiam jaki jest5 los podobnych dzieci, gdzie żadna niania z pomocą nie wkracza?www.smacznie-zdrowo-tanio.blogspot.com

  14. Wiem, że musiało Ci być ciężko. Mój syn też ma zaburzenia integracji sensorycznej, zespół Aspergera, do piątego roku życia nie mówił. Teraz ma siedem lat chodzi do szkoły, mówi niemal bez przerwy, a nawet wygrał konkurs na najdłuższe kozłowanie piłką w klasie. Miłość góry przenosi. Warto w życiu zrobić coś, co ma sens. Powodzenia!

  15. Nie ten mocny co burzyLecz ten który podpiera.Nie ten co łzy wyciskalecz ten który je ociera.Jesteś cudowną kobietą. Przepraszam ale brak mi słów.

  16. Wielkie uznanie dla Pani pracy .Moja wnuczka dyslektycza z problemem czytania ze zrozumieniem i problemami w pisaniu po ciężkiej pracy nad nią do drugiej klasy liceum obecnie jest studentką na trzecim roku biologi z chemią i jestem dumna z tego ,że nie zostawilamjej z tym problemem i są efekty tej pracy .Serdecznie pozdrawiam.

  17. Wielkie uznanie dla Pani pracy .Moja wnuczka dyslektycza z problemem czytania ze zrozumieniem i problemami w pisaniu po ciężkiej pracy nad nią do drugiej klasy liceum obecnie jest studentką na trzecim roku biologi z chemią i jestem dumna z tego ,że nie zostawilamjej z tym problemem i są efekty tej pracy .Serdecznie pozdrawiam.

  18. Mój syn miała 3 lata był niesamowicie ” leniwy” a ja mówiłam ostrożny , „dzielny” bo nie płakał jak się wywrócił, w przedszkolu szaleniec w domu aniołek/ . W wieku 5 lat zdiagnozowano SI ! to niej jest upośledzenie i nie ma wpływu na inteligencję dziecka. Chłopiec od dwóch lat uczeńsza na terapię jest jednym z lepszych uczniów w szkole ( oprócz W- F a to z powodu napięcia mięśni). Ponad to 70 % populacji ma SI a my uważamy te dzieci – jako nieposłuszne, gapowate, niezdarne itd a one są fanatyczne , inteligentne i wszystko jest super. Oby wszystkie dzieciaki były takie super jak mój syn. Życzę tego Pani z całego serca. Ania

  19. Dzięki za ten wpis. Takie słowa pomagają mi inaczej spojrzeć na siebie samą, na moje „normalne” macierzyństwo, na moje „normalne” dzieci. I docenić to, co mam, a co tak łatwo staje się nudną, skłaniającą do narzekań rutyną. Kiedy czytam coś takiego, od razu wracam na swoje miejsce w szeregu i zaczynam odczuwać wdzięczność za to, co dostałam. Bardzo Ci dziękuję, życzę wielu radosnych chwil, dużo sił i zdrowia. Po prostu życzę poczucia bycia szczęśliwą. Pozdrawiam serdecznie

  20. Naprawdę jesteś wielka…jesteś najlepszą matką dla swojego syna.Gratuluję i życzę nieustających sukcesów dla całej rodziny:)

  21. „Nawet przedszkole przez 8 miesięcy nie mogło sobie z tym problemem poradzić.” – jesteś żałosna. To Ty powinnaś go tego nauczyć, a nie wymagać cudów od przedszkola.

    1. Z mojej strony brawa dla matki za walkę o synka. A sfrustrowani komentatorzy, którym się wydaje, że w internecie są anonimowi i mogą obrzucić wszystkich błotem powinni spojrzeć w lustro i zapytać się, czy sami nie są żałośni. Przedszkola i szkoły są po to, żeby również wychowywać, a nie po to, żeby przechowywać dzieci.

    2. Sama jesteś żałosna!Pisze,że nauczyła przecież,a co przedszkole to tylko przechowalnia dzieciaków??Mają obowiązek uczyć tak samo jak rodzice!

    3. Lili. Zaburzeniami IS powodują dwa główne problemy, jeśli chodzi o załatwianie potrzeb fizjologicznych. Pierwszy polegał na tym, że syn nie czuł dyskomfortu na skórze (zaburzenia czucia) z powodu wilgoci i pieczenia.Po drugie dziecko z SI czuje się bezpiecznie tylko w znanym sobie środowisku. W domu udało mi się syna nauczyć samodzielności, poza nim Michał znów się „uwsteczniał”. Napisałam o tym artykuł „problemy z kupką”, zapraszam do lektury. „Nawet” przedszkole ze swoją kadrą pedagogów i psychologów nie rozwiązało tego problemu, z którym już udało mi się poradzić w znanym dziecku środowisku.Wiele pracy kosztowało nas nauczenie syna tego, z czym nawet specjaliści sobie nie radzili. Nie uważam się za osobę żałosną. Jak wspomniałam, z banalnymi sprawami walczyliśmy długimi miesiącami jak nie latami. Przy pomocy psychologów a nawet psychiatry dziecięcego. Walczyliśmy na różne sposoby. Nie byliśmy bierni, ale efekty nie zależały tylko ode mnie, moich chęci i starań, lecz głównie od Michała. To on nadawał tempo. Pozdrawiam.

    4. Pewnie jesteś z tych przedszkolanek, które dziecku za kare że się posikało myje pupe w zimnej wodzie lub kazuje się rozebrac przed innymi dziecmi.I plujesz jadem bo żal ci ze są na świecie dobre matki.

      1. Moja uwaga odnosi się do Lili, która krytykuje dzielna mamę. Lili niewiele wie w temacie, i ma problem ze zrozumieniem tekstu, jak również drugiego człowieka.

        1. Ja myślę, że po prostu nie czytała całego bloga i wnioski wyciągnęła na podstawie jednego zdania. Nic w tym złego. Nie każdy musi mieć ochotę zapoznać się z całą historią życia Michała. Złe jest to, że mnie obraziła. Ale to pozostawię bez komentarza po prostu. My pracujemy z psychologiem i poradnią od kiedy Michał ma dwa lata i stanął na nogi. Ale niektóre rzeczy przerastały nie tylko nas, lecz fachowców. Syna stymulowaliśmy codziennie ale to on zadecydował, że jest gotowy te nauki przyjąć do siebie. I tak ze wszystkim…

  22. przeczytałam Twój tekst jednym tchem! Rozpłakałam się jak bóbr na koniec! Jesteś wspaniałą mamą i wiele z nas mam mogłoby od Ciebie się wiele nauczyc! Ja napewno!!! Mam synka, który ma 3 latka. Borykaliśmy sie z problemami z jego zdrowiem przez 2 lata, często „wysiadałam” psychicznie, po przeczytaniu Twojego bloga znów mam siły! Dziękuje Ci za to!!!!

  23. Ja mam też problemy ze swoją 4 lenią córką. Urodziła się z lekkim niedotlenieniem. Nikt nam tego nie powiedział. Nikt nam nie powiedział, że badanie przezciemiączkowe jest złe. Mówili, że w normie! Dopiero po zmianie przychodni jak pokazaliśmy wszystkie badania wyszło co wyszło. Ala nie może skoncentrować się dłużej na niczym. Czasami się zawiesza i to co do niej mówie jakby przelatywało obok (słuch jest ok). a do 3 roku życia w nocy miałam pobudki jej wrzaskiem jakies 6-10 razy. W sklepach masakra. Krzyki bieganie i ogólna dezorientacja dziecka. Neurolog dawał leki na uspokojenie, ale wtedy mala siedziała osowiała i wogóle się nie uśmiechała. Leki odstawiliśmy. A ludzie bywają okropni ze swoimi uwagami! Źli rodzice albo źle wychowane dziecko!!! Po przeprowadzce zaczeły sie w domu histerie i wołanie o pomoc pomimo, że byłam w drugim pokoju. Rzucanie się na ziemie, okropny płacz jakby ktoś ją ze skóry obdzierał. Bez powodu! Zaczęła nas bić i kopać. Tego co działo się w naszym domu nie sposób opisać!!! Żadne kary nie działały, żadne metody które polecali nam znajomi (podpatrzone w TV) Zaczeliśmy chodzic z nią do psychologa. NIC Z TEGO!!! Było jeszcze gorzej! Metoda „nie zwracajcie na jej zachowanie uwagi to się wyciszy i uspokoi” wywoływała u niej gorszą agresję! Dopiero pani pedagog nam pomogła. Dziś jest dużo lepiej chociaż ma swoje gorsze dni. Stosujemy jako jedną z metod metode nagród i pochwał za dobre zachowanie. Ale musieliśmy zmienić się też my czyli ja i mój mąż. Zaczeliśmy współpracować w wychowaniu dziecka. Dużo się sami nauczyliśmy od Ali. Cieszymy się jej sukcesami. Nie porównujemy z innymi dziećmi. Nie traktujemy jakby była chora czy zła. Cierpliwość jest skarbem, ale dopiero po 4 latach szukania pomocy to odkryłam. Ala nigdy nie będzie „grzecznym” dzieckiem, ale teraz wiemy jak z nią postępować. Jest w grupie dzieci które mogą mieć ADHD, ale mam nadzieje, że damy rade!!! Pocieszam się tym, że są ludzie, którzy mają podobne problemy. Szkoda tylko, że świadomość innych nie jest na takim poziomie jak nasza doświadczonych takimi problemami rodziców. Żyłoby się nam lepiej bez wytykania nas i naszych dzieci palcami!!!

  24. Jesteś prawdziwą matką , nie z obrazka, nie z filmu, i nie z reklamówki propagandowej, bierzesz życie jakie jest i przetwarzasz dla lepszego jutra. To dzięki takim jak Ty świat podąża do przodu. A Twojemu synkowi można pozazdrościć kochającej matki. Nie każde dziecko ma takie szczęście.:)

  25. Podziwiam Panią całym sercem! Nie mam jeszcze własnego dziecka, ale bardzo na nie czekam i jeśli się już pojawi to mam nadzieję, że będę miała dla niego tyle miłości ile ma Pani do swojego Michała.

  26. Pierszy raz komentuje bloga bo zwykle wpisy polecane przez onet są po prostu kiepskie ale ten przeczytałam ze wzruszeniem i szczerym podziwem. Jest Pani wspaniałą matką i dobrym, walecznym człowiekiem.Życzę sił do dalszej walki, satysfakcji i wszystkiego dobrego!

  27. Pięknie to Pani napisała.Wzruszyłam się. Jest Pani wspaniałą matką. Życzę dalszych sukcesów i małych codziennych radości. Anna

  28. Gratuluję z całego serca!!! a to że czasem już nie masz siły i płaczesz to nic nie znaczy z faktem, że później się podnosisz i walczysz dalej!!!Podziwiam Cię!!!!I jesteś WIELKA!!!!Nie każda matka by tak potrafiła…zobacz…są takie co zdrowe dzieci mają i je biją…i pozwalają na ich cierpienie…3maj się ciepło i mocno i życzę coraz więcej chwil radości:)

  29. Jeszcze nigdy nie komentowałam bloga… ale historia wzruszająca i opowiedziana pięknymi słowami. Trochę wstyd, że czasem tracę cierpliwość do mojego synka. Podziwiam takie MAMY. Życzę samych dobrych dni i trzymam kciuki za dalszy rozwój :)))))

  30. pozdrawiam, dostajemy dziecko od Natury z przypadkowym zestawem genów i predyspozycji, cóż.. mam nadzieję, ze kiedyś religijne oszołomy pozwolą na wybieranie dla naszego dziecka, NAJLEPSZEGO ZESTAWU GENÓW, by nie musiało się tak diabelnie w życiu męczyć, z głupota ludzką…

  31. Jesteś wspaniałym człowiekiem, Nie tylko wspaniałą matką ale człowiekiem. Gratuluję wytwałości i olbrzymich pokładów miłości do synka. Życzę spełnienia wszytkich pragnień.

  32. Podtrzymuje Pani na duchu wiele kobiet walczących codziennie o wychowanie swoich dzieci. Myślę że wiele z nas w Pani postępowaniu widzi choć cząstkę siebie, tak jak ja w tej chwili. Nie ma dzieci idealnych ale dla nas matek, każde nasze dziecko jest wyjątkowe.

  33. Szanowna Pani, staram się o dziecko od kilku lat, teraz czekam z mężem na zabieg. Boję się tego, że dziecko będzie chore lub słabe. Ale nadzieja nie pozwala zrezygnować. Czasem po prostu zyje się najlepiej jak można. Życze dużo szczęścia.

  34. Jestes dobra matka i twoj syn ma szczescie ze ma ciebie. Nie mniej jednak czasem wydaje mi sie ze troche przesadzasz i podchodzisz do wszystkiego zbyt emocjonalnie. Mam wrazenie ze jeszcze nie zaakceptowalas faktu ze twoj syn ma ograniczenia i ze jest inny niz wiekszosc dzieci – ale inny nie znaczy gorszy. Kiedy go zaakceptujesz razem ze wszystkimi jego ograniczeniami – zycie bedzie o wiele latwiejszcze dla ciebie i dla niego. Odnosze rowniez wrazenie ze bardzo wazny jest dla ciebie wizerunek zewnetrzny typu „co inni ludzie powiedza” – to takie typowe dla polskiej mentalnosci. Nie czytlam calego twojego blogu, ale ciekawa jestem dlaczego ojciec twojego syna odgrywa taka mala role w jego zyciu? Pamietaj ze ojciec jest odpowiedzialny za swoje dzieci w takim samym stopniu jak matka i nie powinien wykrecac sie od obowiazkow praca albo zmeczeniem. Praca matki w domu jest duzo ciezsza niz jaka kolwiek inna praca i bardzo meczaca, wiec jak ojciec dziecka wraca ze swojej pracy to obowiazki od tego czasu w domu powinny byc podzielone pomiedzy wami. Na przyklad – ty ugotowalas obiad – twoj maz/partner serwuje obiad i myje naczynia. Ty nakarmilas i przygotowalas dziecko rano – twoj maz/partner karmi dziecko wieczorem i przygotowuje do lozka. Niestety kobiety w Polsce sa nadal niesamowicie dyskryminowane i zaganiane do „swoich obowiazkow”, czy zdaja sobie z tego sprawe czy nie…Powodzenia!

    1. Myślę, że ma Pani rację. Jestem bardzo emocjonalną osobą. Zawsze byłam taka wrażliwa. Można powiedzieć, że jest to ogromna zaleta. Bywa też wadą, bo wszystko bardzo przeżywam. Sama sobie tłumaczę, że nie zawsze warto.Czy zaakceptowałam niepełnosprawność syna? Pogodziłam się z nią, nauczyłam z nią żyć. I jego tego uczę. Ale nigdy nie zapomnę, że gdybym donosiła ciążę, mój syn byłby absolutnie zdrowy. Więc póki mam siły, to będę walczyć o jego zdrowie. Bo nie tylko go kocham, lecz czuję się się odpowiedzialna. Nie dałam rady utrzymać ciąży, ale mogłam zrobić wszystko, żeby syn wrócił do zdrowia.

    2. Jutro napiszę o relacji Michała z ojcami. Tym, który dał życie i tym, który wychowuje. Dziękuję za podpowiedź. A ludźmi się zazwyczaj nie przejmuję (pisałam o tym w innym artykule). Ale jak mam ciężki okres to jestem bardziej czuła na ludzką złośliwość. Po prostu przelewają kielich goryczy. Na co dzień nie jest łatwo, a ludzie potrafią obedrzeć z resztek sił i chęci do walki.Dziękuję za szczerą wypowiedź, doceniam.

  35. To nie gadaj co ślina na język przyniesie tylko policz do 10-ciu 😉 Życzę radości z dalszego postępu życiowego Twojego syna. Powodzenia:)

  36. Super! Głowa do góry! Jeszcze wiele przed Tobą, ale tym bardziej będziesz cenić każdą nową umiejętność, tym więcej będzie smakować każdy sukces. Wasz wspólny sukces.

  37. Jesteś wielka, ja bym nie wytrzymał psychicznie i odszedł. Ludzie jak zwykle muszą dokładać cierpienia, tak jakby czerpali z tego niezdrową satysfakcje. Ja boje się mieć dzieci żeby nie przechodzić przez coś podobnego albo nawet gorszego.

  38. Jesteś wielka, ja bym nie wytrzymał psychicznie i odszedł. Ludzie jak zwykle muszą dokładać cierpienia, tak jakby czerpali z tego niezdrową satysfakcje. Ja boje się mieć dzieci żeby nie przechodzić przez coś podobnego albo nawet gorszego.

  39. Walcz dzielnie dalej , bo warto . Olewaj ludzi „małej wiary” i krytykantów.Uwierz w siebie bo tylko Ty możesz pomóc swojemu dziecku . Wiem coś o tym . Gdy córka miała 4 lata zdiagnozowano u niej uszkodzenie ośrodka mowy i słuchu z cechami autystycznymi, a wcześniej zaliczyliśmy wszystko – brak słuchu , ADHD, autyzm itd. wszystko nam wmawiano . Wiele lat ciężkiej pracy , wiele chwil zwątpienia i niewiele pomocy z zewnątrz , ale udało się . Kilka dni temu skończyła 11 lat , chodzi do zwykłej szkoły , ale w małej liczebnie klasie , jest kontaktowa , radosna , samodzielna, całkiem nieźle sie uczy , chociaż do orłów nie należy . Jeszcze wiele przed nami nadal ma kłopoty z mową „Kali być , zostać , stać się” i tym sposobem z pisaniem , ale już wiem , że poradzi sobie sama w życiu i mam nadzieję , że już niedługo nie będzie potrzebowała pomocy i rehabilitacji.Trzymam kciuki.

  40. Wzruszyłam się czytając Twój post. Dla mnie jesteś WIELKA. Sama mam dziecko z licznymi zaburzeniami i wiem jak ciężko wypracować u takich dzieci to, co zdrowym dzieciom przychodzi spotnanicznie. Wiem też jak najdrobniejszy choćby postęp cieszy, jak dodaje skrzydeł. Kila dni temu ja też opadłam z sił. Wydawało mi się, że moje wysiłki są bez sensu, że działania są bezowocne. A dziś trafiłam na Twojego posta i… odżyłam. Nie oglądałam programu Pani Zawadzkiej, ale Twoje słowa wystarczyły mi, żeby wierzyć, że się uda, że moje dziecko mimo swoich niepełnosprawności osiągnęło już bardzo dużo, częściowo pewnie też dzięki mojemu wsparciu. Ktoś kiedyś zarzucił mi, że zbyt surowo traktuję swoje dziecko, że traktuję je cyt:”jak normalne dziecko”. Wtedy zrobiło mi się przykro, dziś wiem, że to że nigdy nie pogodziłam się z chorobą dziecka dawało mi motywację do działań. Wiele jeszcze zostało do zrobienia, ale to co zrobiłam też jest powodem do dumy. Podobnie jak Ty ja również jestem dumna z mojego syna. Życzę Tobie i Jemu dużo zdrówka, siły, wytrwałości i wiary, że wszystko się uda. Pozdrawiam Was bardzo ciepło i raz jeszcze dziękuję za ten wpis.

    1. Taktując swoje dziecko jak niepełnosprawne, nigdy nie osiągnęli byście tak dobrych efektów. Zawsze dawała byś dziecku ten „margines” błędu i zaniżała jego możliwości. Oczywiście jak coś się nie uda to trzeba się z tym pogodzić, ale na pewno próbować.Michał miał być dzieckiem leżącym, jego intelekt nie miał szans rozwoju. Dziecko w wieku siedmiu miesięcy od urodzenia ważyło zaledwie 2800 gramów. Tak! Niecałe 3 kilogramy. A teraz zna cały alfabet, liczy do 19stu, śpiewa, gotuje, jeździ na rowerze, nastawia pranie. Robi wszystko. Tylko mowa jest jak u 2-3 latka. Ale to jest skutek prawdopodobnie utraty słuchu. Skoro mowa jest nierozwinięta to i rozumowanie jest osłabione. Ale od czasu operacji na migdał i uszy Michał odblokował się i nadaje jak katarynka :)))Nie poddawaj się! Rycz, krzycz w sufit, idź na długi spacer, ale potem zabieraj się znów do dzieła. Praca zaprocentuje rozwojem Twojego dziecka. Ale nie zapomnij o sobie, o mężu. Każdy z Was jest tak samo ważny. Pozdrawiam ciepło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *