GOTUJEMY

Makaron

Mamy taką zasadę: nie jadamy przetworzonego jedzenia. Przymykam oko na sporadyczne wypady Michała z ojcem do Mac’a, ale robię to z bólem.

Kiedyś nie zwracałam uwagi na skład żywności i jej jakość. Teraz – bombardowana informacjami o nowotworach – uważnie czytam etykiety na produktach spożywczych i sporządziłam w głowie listę tych, które nas nie trują. Ostatnio chciałam kupić dobry makaron do zupy pomidorowej, który będzie miał jakiś ciekawy kształt. Sprawdzam…”100% pszenica durum”.  Gdzie jaja? Nie ma. Sprawdzam inne makarony…jaja suszone, a dokładnie ich śladowe ilości. Do tego składniki do niczego konsumentowi niepotrzebne, jakiś badziew! „Za co ja mam płacić tyle pieniędzy?” – fukałam – „Za mąkę?”. Kilogram zwykłej mąki kosztuje niecałe dwa złote, ze zdrowszej pszenicy durum – owszem i więcej. Ale to i tak nadal czysta mąka, nie jest to makaron jaki znam z rodzinnego domu.

Swojski makaron to nic innego jak: dobrze umyte jaja od wiejskich, szczęśliwych kurek i mąka pszenna (Marzę, że jest ze zbóż bez GMO). Jaja roztrzepuje się z solą i (opcjonalnie) odrobiną kurkumy dla dodania żółtawego zabarwienia. (Jaja nam mąki nie zabarwią, nawet te wiejskie. Nie ma co się łudzić.). Następnie zasypuje się je przesianą mąką i zagniata ciasto, aż jaja przestaną dodawaną mąkę wiązać. W praktyce oznacza to jakiś kilogram mąki na 10 jaj. Warto podzielić ciasto na 4-5 kawałków i miesić je, regularnie podsypując stolnicę świeżą mąką.

Ciasto twardnieje, jest jednak jeszcze elastyczne. Odstawiłam je na 2 godziny do lodówki, uprzednio szczelnie zakryłam miskę folią. Michał chętnie kręci korbką w maszynce Fackelmann’a.

Wałkowałam z synem kawałki ciasta , a następnie lekko osypałam praskę białym pyłem i pocięłam płaty ciasta na paski  – wąskie (do rosołu) lub szerokie (do zacierki). Zasypałam nitki odrobiną mąki i zostawiłam do wyschnięcia na dwa dni. To moja pierwsza przygoda z wytwarzaniem domowego makaronu (choć urządzenie mam kilkanaście lat), więc nie był on ani równy, ani ładny. Najważniejsze było jednak to, że był…prawdziwy. Pachniał tak, że miałam ochotę go zjeść na surowo!

Potem przesiałam go przez sitko, by usunąć nadmiar mąki i szczelnie zamknęłam makaron w wielkim słoiku. Nakrętka musi być sucha.

Okazało się, że słowa Cioci Dany – „dodawaj tyle mąki, ile jaja przyjmą” – w praktyce oznaczają: wyrobienie ciasta absolutnie wysyconego mąką, które nie lepi się do stolnicy i rąk. A po przekrojeniu też nie jest lepkie w środku. Wtedy to z maszynki wyjdą cienkie i równe niteczki. Odkryłam to dzięki mojemu Mężowi, który sugerował mi nadal miesić ciasto z kolejnymi porcjami mąki, by było mniej elastyczne i wilgotne.

Przyznaję…sporo z tym pracy. Odkąd chodzę z Szymonem do przedszkola, niewiele mam wolnego czasu. Nawet moja skrupulatność w zarządzaniu dobą, na nic się zdaje. Angażując starsze dziecko do pomocy w deszczowe i nudne popołudnia – kiedy to nie wiemy, co z sobą począć – możemy zrobić zapas makaronu na najbliższe tygodnie. Do zup stosujemy zamiennie ryż, kaszę i ziemniaki, więc domowy makaron starczy nam na długo. A i szaruga szybciej nam wtedy minie…

Nie jestem zwolenniczką glutenu, który okleja jelita i utrudnia drogę wnikania składników pokarmowych do krwi. Szymonowi w ogóle nie podaję produktów z czterech podstawowych zbóż. Odkąd odstawiłam produkty mączne, dziecko ruszyło z rozwojem. Sama jednak wychowana jestem na chlebie, makaronie i kluskach, więc ciężko mi zrezygnować ze smaków, które mi wpojono od dziecka. Ale wzrost mojego organizmu dawno się zakończył, nie muszę się martwić. Dzieciom jednak warto ograniczyć gluten i mocno przetworzoną żywność z mleka.

***

3 thoughts on “Makaron

  1. Pszenica durum (twarda), jest zdrowsza od mąki z pszenicy zwykłej.
    Z Durum otrzymujemy również kaszę kuskus.
    Domowy makaron, może i smaczniejszy (sama czasami się skuszę i robię), ale czy zdrowszy od tego z semoliny, to już bym dyskutowała.

    1. Domowy makaron też można robić z durum, tylko że jest droższy wtedy. Może faktycznie warto rozwinąć ten temat szerzej. Dziękuję. Zaraz uściślę we wpisie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *