Z ŻYCIA WZIĘTE

Kurcze blade

Łub, łub, łub w drzwi. „A cha! Michał przyszedł do przedszkola na poranny rekonesans”. Tak się się składa, że obaj synowie chodzą do tej samej placówki. Tyle, że po wejściu do budynku Szymon i ja skręcamy w prawo, a Michałek w lewo, do szatni i do klasy. Otworzyłam drzwi sali i zobaczyłam rozentuzjazmowanego syna, z dyplomem w jednej ręce, a nagrodą w drugiej. „Jesteś szczęśliwa, że Ci się chce płakać?” – dopytywał. „Oczywiście, ale najważniejsze jest to, czy Ty jesteś sam z siebie dumny!” Był. Dostał się na wyższy szczebel konkursu recytatorskiego. „”Kurcze blade” – wiersz autorstwa Wandy Chotomskiej – doskonale odzwierciedlał temperament mojego pierworodnego, dlatego też z taką łatwością syn wczuł się w swoją rolę. Jego poczucie własnej wartości stało się mocne, a pyskaty blondynek miał łzy w oczach ze wzruszenia.

„W zeszłym roku już było dobrze, ale w tym roku nie było już żadnych wątpliwości” – powiedziała Pani Ela. Michał w przyszłym tygodniu będzie walczył o laur zwycięstwa na forum szkoły. To był – jak sądzę – wspaniały prezent na 75te urodziny Babci Marysi. Ukochany wnusio wyrecytował pięknie swój wiersz i złożył Babci serdeczne życzenia, takie spontaniczne, od serca.

Moje stanowisko jest takie, że nie samo zwycięstwo jest istotne, ale zaszczepienie w dziecku chęci do robienia, czegokolwiek. Malowanie, pływanie, chodzenie po górach, deklamowanie…Można prześlizgnąć się przez życie i spoglądać za siebie z rozczarowaniem, jak szybko ono minęło. Można też doświadczać życia, szukać własnych granic, budować wspomnienia. Taki posag z umiejętności jest bezcenny. Moje starsze dziecko potrafi zachować się w każdej sytuacji: w sklepie, teatrze, na górskim szlaku, szkolnym konkursie, na basenie. Potrafi sprzątać, gotować, zająć się bratem i zwierzętami, iść na zakupy. Nie byłoby to możliwe, gdyby każdy nasz dzień mijał jałowo.

Po narodzinach Szymona najbardziej obawiałam się tego, że będę niewolnikiem choroby mojego młodszego syna. Podjęliśmy z Mężem bezkompromisową walkę o naszą wolność, o przetrwanie priorytetów. I zawsze pchała mnie do przodu myśl: „Wstań z fotela. Rób. Rób cokolwiek dziś postanowisz, ale się podnieś!”…Michał to już doskonale rozumie.

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *