GOTUJEMY

Konfitura świąteczna i nalewka winogronowa

Podawałam już kiedyś przepis na konfiturę cytrynową. W skrócie przypomnę, że trzeba było 2 kg cytryn moczyć kilka dni i zmieniać wodę na czystą, potem gotować owoce 10 minut i poprzez otwór w skórce wycisnąć do miseczki miąższ z sokiem. Skórkę obierało się z białego włókna, kroiło w kostkę, a następnie smażyło z cukrem trzy, albo 4 razy po 20 minut, dolewając przetartego, cierpkiego soku z miąższem. Dodawałam wtedy miód, by konfitura była smaczna.

Teraz zagapiłam się i zrobiłam konfiturę zupełnie inaczej. Wycisnęłam czysty sok z połówek cytryn na szklanej wyciskarce. Surową skórkę obrałam z białego włókna i błonek, pokroiłam w kostkę i odparzyłam chwilę.  Odlałam gorzką wodę i czynność wykonałam dwukrotnie. Przystąpiłam do smażenia 3 albo 4 razy po 20 minut, podlewając nieco konfiturę sokiem. Na kilogram cytryn dałam szklankę cukru, trzy obfite łyżki miodu lipowego. Konfitura musi ostygnąć, zanim ponowimy smażenie. Na koniec, przed samym wekowaniem, dodałam sporo tartego imbiru, cynamonu, goździków. Do innej partii natomiast dodałam miód i laskę wanilii.

Takie przetwory nie mają goryczy, są pyszne i zdecydowanie ciekawiej smakują. Całkiem przypadkiem udało mi się stworzyć lepszą recepturę.

Konfiturę włożyłam do sześciokątnych słoiczków i zakręciłam ozdobną nakrętką z motywem pszczoły i plastra miodu. Pasteryzowałam z 10-12 minut. Słoików nie odwraca się do góry dnem, bo konfitura z miodem i karmelizowanym cukrem jest sztywna i nie opadnie na dno słoiczka potem. Jeszcze ozdobny sznureczek i guziczek przyklejony klejem na gorąco. Upominek gotowy. W długie zimowe wieczory będzie doskonałym dodatkiem to herbaty.

Tymczasem po pierwszych przymrozkach zebrałam różowe i ciemne winogrona. Ja mam absolutnie fenomenalną odmianę, która wydaje rajską woń z odległości pół metra. Są to różowe, duże i bardzo intensywnie pachnące winogrona – niczym perfumy. Włożyłam je do szklanego słoika i rozgniotłam tłuczkiem do ziemniaków. A takie były proporcje składników:
1200g winogron (tyle urodził mój ogród po odliczeniu tego, co zeżarliśmy z krzaka).
200 g cukru
150 ml wody
200 ml spirytusu
5 goździków
łyżka miodu

Do słoika wsypałam cukier, a na drugi dzień dodałam pozostałe elementy mojej receptury. Po tygodniu przetarłam winogrona przez sitko ze sporymi oczkami i czekałam tak z dwa tygodnie, codziennie potrząsając słoikiem. Wydobyłam przez to cudowny, absolutnie rubinowy kolor moich owoców. Potem czekałam, aż trunek się odstoi i zlałam klarowną ciecz z góry.

Zastanawiam się, co zrobić z pozostałą częścią zawiesiny. Albo ją przesączę przez gazę i wyklaruję, albo…zrobię galaretkę. Jeszcze nie wiem. Myślę. Tymczasem upominki dla bliskich nabierają kształtu…

Jest jeszcze nalewka bursztynowa. Okruchy bałtyckiego bursztynu wyparzyłam we wrzątku ze dwie minuty. Potem wsypałam je do buteleczki i zalałam spirytusem tak, żeby sięgał na grubość dwóch palców powyżej bursztynów. Z każdym dniem nalewka nabierała koloru, a po dwóch tygodniach była intensywnie wybarwiona. Takim roztworem można nacierać klatkę piersiową podczas infekcji. Ponoć zabieg ten potrafi obniżyć gorączkę o jeden stopień. Nalewka bursztynowa jest też idealna na bolące stawy, a gdy podamy ją doustnie po łyżeczce dziennie przez tydzień – działa antywirusowo.

***

1 thought on “Konfitura świąteczna i nalewka winogronowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *