KREATYWNIE

Kocyk sensoryczny do wózka

Poprosiłam dziewczyny z forum o szyciu o małe, niepotrzebne im ścinki. Dostałam kilka paczuszek, pełnych kolorowych kawałeczków bawełny i minky. Mimo, iż planuję materiałami podzielić się z trzema Wcześniaczkami: Dawidkiem, Oliwierem i Frankiem, sporo tego jeszcze zostało. Postanowiłam zrobić patchwork Minky. Ależ się wmanewrowałam na pole minowe!

Minky to piękny, bardzo miły w dotyku materiał „kocykowy”, z takimi przyjemnymi wypustkami. Ale jest rozciągliwy, ślizga się i wypuszcza mikroskopijne kłaczki, które wchodzą w stopkę i bęben maszyny. Wymaga fastrygowania i używania miliona szpilek. A ja jeszcze porwałam się na uszycie tęczy. Prułam i klęłam, ale skończyłam. Bo – choć nie jestem krawcową – jestem bardzo, ale to bardzo upartym człowiekiem. Jak wyznaczę sobie cel, nie ma zmiłuj. Do tego dochodzi syndrom Matki Polki – takiego tarana energetycznego nie jest w stanie powstrzymać nawet cholerny Minky. Ha ha ha.

Zaczęłam od pocięcia kwadratów 12/12 cm. Musiały zostać bardzo dokładnie wycięte, niemalże co do milimetra. Dobrze by było, żeby nie przecinać przez wpustki, bo są dosyć wysokie i ciężko potem łączyć ze sobą krawędzie materiałów. Potem ułożyłam wzór i brałam po dwa kwadraty leżące obok siebie. Przykładałam je prawymi stronami i złączyłam jeden wspólny bok. Można wspomagać się fastrygą, albo szpilkami. Mi wystarczyło wybranie odpowiedniego ściegu w maszynie, który nie rozciągał materiału. Oznaczony jako B.

Ważny jest też nacisk stopki (musi być mały) oraz poziom naprężenia nici. Nie mam sprawdzonego przepisu na sukces, dobierałam parametry metodą prób i błędów. Do drugiego kwadracika dołączyłam – również prawą stroną – trzeci element i przeszyłam. Do trzeciego kolejny i tak zrobiłam cały rząd. Kiedy miałam gotowe wszystkie rzędy, łączyłam pierwszy z drugim, drugi z trzecim i tak dalej. Tutaj ważne było kontrolowanie lewej strony, żeby ładnie rozkładać listwy przy łączeniu materiałów. Ja zagniatałam je paznokciem, bo Minky nie wolno prasować (znikają wypukłości). Wszystko dokładnie tłumaczy filmik znaleziony w internecie.

https://www.youtube.com/watch?v=JjSPtYhczCs

Gdy już wymęczyłam część kocową, docięłam na ten sam wymiar bawełnę w kolorowe sowy. Oba materiały złożyłam prawymi stronami i bardzo porządnie sfastrygowałam. Potem igłami do Minky doczepiłam ocieplinę, którą można prać w pralce. Wszystko razem zszyłam, zostawiając 20cm na wywinięcie kocyka na prawą stronę. Ołówkiem wypchałam rogi kocyka, a krawędzie „dziury” podwinęłam ku wnętrzu i zaszyłam kocyk. Przeprasowałam delikatnie bawełnianą stronę. Jeszcze przeleciałam ściegiem centymetr od krańca kocyka, dzięki czemu materiały nie przesuwają się bezwładnie.

Jestem strasznie szczęśliwa, że Szymuś dostanie taki piękny kocyk do wózka. Uszyłam jeszcze poszewkę na poduszkę Memory (poduszka zapamiętująca kształt głowy, dzięki której synowi nie wypłaszcza się czaszka). Wystarczyło przestebnować lub podwinąć krótkie brzegi prostokąta, by się nie troczyły. Potem złożyć go tak, by materiał nachodził na siebie z dobre 10-15 centymetrów. Podniosłam materiał do góry, żeby to pokazać…

Przy zielonej sowie dobrze widać tę zakładkę. Na powyższym zdjęciu są już zszyte boki poduszki. Ale zrobiłam jeszcze jedną fotografię, by to lepiej pokazać. Jest więc szeroka zakładka (u mnie jakieś 12cm) i zszyte boki.

Teraz trzeba materiał wywinąć na prawą stronę i wyprasować. Super poszeweczka, uszyta w kilka minut. Bez zamka, bez guzików. Poduszkę utrzymuje to, że materiały zachodzą na siebie właśnie na dużym obszarze – jest to oczywiście tył poduszki. Przód jest gładziutki, a sówki cudne!

Bardzo dziękuję dziewczynom z forum za ich hojny gest dla Szymka. A to dopiero pierwsza z kilku wyczarowanych ze skraweczków rzeczy.

***

3 thoughts on “Kocyk sensoryczny do wózka

Skomentuj ~natalia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *