Bez kategorii

Wspaniała Julka!

Ostatnie cztery dni były koszmarne!!! Szymona cały czas krzyczał, oczywiście bezgłośnie ze względu na tracheostomię. Prężył się, machał rękami, zaciskał oczy. Od kilku dni moje dziecko nie chciało na mnie spojrzeć! Załamało mnie to całkowicie, nie przeczę. Doszukiwałam się u syna stanu padaczkowego. Jest to taka sytuacja, w której atak następuje po ataku i trwa nawet dobę bez przerwy. Jest to stan zagrożenia życia i wymaga leczenia na oddziale intensywnej terapii. Lekarze twierdzili, że obserwowali chwile, w których zdenerwowanie Szymka ustępowało. Stanem padaczkowym tego zatem nie nazwali. A ja się wpatrywałam w dziecko i uprawiałam czarnowidztwo. Wychodziłam ze szpitala chora. W momentach największych prężeń synek dostawał (profilaktycznie) leki przerywające ataki epileptyczne. Pilnowano, by nie doszło do ewentualnego uszkodzenia mózgu. Czy jest to epilepsja? Wyjaśni to jutrzejsze wieczorne eeg… Zdarzało się, że rytmicznie drgał powiekami i źrenicami, wykonywał też pewien automatyczny ruch dłonią. Od piątku nie udało mi się nawiązać z nim kontaktu, patrzyłam tylko na jego krzyk. Tego się nie da opisać…Byłam bliska obłędu.

Trochę dała mi do myślenia niedzielna wizyta, podczas której zasugerowałam dyżurującej Pani Doktor, że dziecko może coś  boleć. Obstawiałam dziąsła. Szymon zagryzał mój palec nerwowo, lecz przemyślanie. Gdyby jego machanie rękoma było wyrazem trwającego właśnie ataku epileptycznego, czy byłby wtedy świadomy? Nie. A Szymon rozmyślnie kierował moim palcem. Po leku przeciwbólowym dziecko uspokoiło się nieco i zasnęło. W końcu! Chybiłam jednak z umiejscowieniem bólu. Dziś się to chyba wyjaśniło!

Prawdopodobnie była to… dziecięca kolka. Zwykła cholerna kolka, przez którą ja niemal oszalałam!!! Szymek przybrał w 3 dni 200 gramów (co też było dla mnie zastanawiające). Dziś tę  masę oddał w postaci trzech wielkich i twardych kupek. I dziecko otworzyło oczy, zaczęło się bawić i ładnie ćwiczyło z rehabilitantką. Wcześniej bardzo cierpiało i nie potrafiliśmy zinterpretować w pełni jego zachowania. Przeżyłam to bardzo mocno, aż „nasłano” na mnie Psychologa. „Czy wyglądam jakbym go potrzebowała?” – spytałam Panią Doktor. Chwila dyplomatycznej pauzy…”Tak”. No dobra…Postałyśmy trochę nad łóżeczkiem Szymka z Panią Psycholog. Kilka bardzo mądrych pytań i powoli zaczęłam oswajać  swój strach. Kiedy walczyłam o Michała, też rozmawiałam często ze szpitalnym psychologiem. Mówiłam i mówię o tym otwarcie. Nikt nie musi sobie radzić z traumą oddziału intensywnej terapii sam! Ja też nie. Jestem silnym człowiekiem, ale tylko człowiekiem…

Nic jednak nie mogło mi pomóc bardziej, niż widok wielkich brązowych ślepi wodzących dziś za mną! Piękne oczka naszego synka widziałam po raz pierwszy od piątku. Patrzyły mądrze, choć widać w nich było zmęczenie. Czułam ulgę, ale stres ostatnich dni naprawdę mnie sponiewierał. Jestem zmęczona do bólu.

Wchodzę jednak dziś w internet i widzę…

I poczułam taki…przypływ mocy. Zrobiło mi się przyjemnie, wzruszyłam się parząc na uśmiechniętą Julię Kamińską. Aktorka pokazała się na ważnej imprezie w koszulce ze zdjęciem naszego syna!

http://nocoty.pl/title,Gwiazdy-swietowaly-25-lecie-De-Mono-FOTO,wid,15150753,wiadomosc.html?_ticrsn=3&ticaid=6fa50

http://www.pudelek.pl/artykul/45625/coraz_chudsza_julia_kaminska_zdjecia/

To był pomysł i wykonanie samej Julii. Dziękując za ten wspaniały gest powiedziałam, że pomogła nie tylko Szymkowi, ale dała wiele radości jego udręczonej mamie. Nigdy tego nie zapomnimy!

Jestem też bardzo wdzięczna Jackowi, że nie posłał mnie do wszystkich diabłów, kiedy wypłakiwałam oczy i wpadałam w histerię. Zamiast tego dostałam wiadomość…”Kocham Cię najmocniej we wszechświecie…Wiele kobiet nie walczyło by tak  o szczęście swojego syna, a Ty to robisz w wyjątkowy sposób 🙂 Uwielbiam Cię za to”.

Muszę tylko bardzo porządnie wypocząć. Moim punktem krytycznym okazało się patrzenie na brak reakcji dziecka na moją osobę… Mam jednak wokół siebie wspaniałych ludzi. Oni dzielą się ze mną swoja siłą i ciepłem. Uszczęśliwiają mnie. Tak, jestem szczęściarą. Tylko czasami jestem zbyt przerażona i zmęczona, by umieć to szczęście dostrzec…

***

5 thoughts on “Wspaniała Julka!

  1. Igus, tak sie ciesze, ze u Szymonka lepiej…jak dobrze, ze to kolka…a kupa to podstawa…!!! mam nadzieje, ze bedzie dobrze i wszystkie badania pokaza, ze to tylko problem kolka i kupka…trzymam kciuki i goraco Was pozdrawiam i caluje…i brawa dla Julii!!!

  2. Pani Igo! w dzisiejszych czasach tak trudno o wzor osoby do nasladowania. Mimo moich 36 lat i 5 letniego doswiadczenia jako mama nikogo nie stawialam sobie jako wzor godnego nasladowania. Obserwuje od dluzszego czasu Pani blog i jest dla mnie Pani Wielka Osoba o wielkiej sile a jeszcze wiekszym sercu i inteligencji. Jestem dumna z tego ze moglam poznac Pani rodzine poprzez slowo pisene. Calym sercem jestem z Wami i wierze w szczesliwe zakonczenie Waszych trosk. Pozdrowienia dla Smykow oraz Ukochanego

  3. Kochany Szymonku, pani Igo! POWODZENIA!!! Dzieki inicjatywie pani Julii Kaminskiej i jej t-shirtowi i ja dowiedzialam sie o Was i trafilam na Wasz blog. Bardzo mocno trzymam kciuki za Szymonka! Sama jestem mama od 15 miesiecy i wiem, jak bardzo kazda mama pragnie, by jej dziecko bylo zdrowe. Trzymajcie sie i badzcie nadal tacy dzielni! Pozdowienia :-))

  4. o, i dotarłam do wpisu dzięki któremu tu trafiłam.
    Pani Julia na zdjęciu na Pudelku miała koszulkę z Szymkiem i adresem bloga.
    No więc jestem.
    Kończę czytać to co było i teraz już tu będę 🙂
    Pozdrawiam i dużo zdrowia Wam życzę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *