Ostatnio zrobiliśmy generalne porządki w kuchni i przypomniałam sobie o Jacka gofrownicy. Kiedyś robiłam smaczne gofry, miałam wydajne urządzenie. Ale przepisu nie pamiętałam. Poszukałam w internecie.
Potrzebne:
2 szklanki mąki
2 szklanki mleka
2 jajka
1 cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
5 łyżek oleju
mała szczypta soli
Wszystko poza białkiem jaja miksujemy w celu uzyskania jednolitego ciasta. Białko ubijamy na sztywną pianę i ostrożnie, powoli mieszamy z ciastem. Smażymy w posmarowanej masłem gofrownicy na złoty kolor.
Skosztowałam pierwszą porcję. W ogóle nie słodka. To nie są gofry z budki. Dosypałam 3 łyżki cukry pudru. Skosztowałam na końcu języka ciasto. No, teraz lepiej. Gofry wyszły w smaku podobne do tych kupnych.
Okazało się jednak, że nasza gofrownica ma słabą moc, tylko 700 W. Nie pozwala ona na wysmażenie gofrów na sztywno. Ale skosztowałam wypieczone z zewnątrz ciasto. Tak, przepis jest dobry, tylko gofrownica lipa. Gdzie ciasto nie wyrosło na tyle wysoko, by dotknąć górnej części gofrownicy, było jaśniejsze.
Zanim jednak dotarło do mnie, że to w gofrownicy tkwi problem, spróbowałam innego przepisu. Na drożdżach. Ciasto wypiekło się dużo lepiej, a gofry były sztywne. Drożdże napęczniały tak, że wypełniły gofrownicę. Część ciasta nawet wyciekło. To lepszy przepis do urządzeń o słabej mocy. Takie gofry jednak lekko pachną drożdżami. Może lepsze by były drożdże suche w proszku?
W każdym razie nam bardziej smakowały. Oczywiście poprawiłam przepis po swojemu. Potrzebne były:
1 szklanka przesianej mąki
3/4 szklanki mleka
4 łyżki masła
1 cukier waniliowy
2 płaskie łyżki cukru pudru
1/3 kostki drożdży
1 jajko
szczypta soli
Masło rozgrzewamy by było letnie. Rozrabiamy w nim cukier z drożdżami. Miksujemy z pozostałymi składnikami. Zostawiamy ciasto na noc w lodówce. Kilkukrotnie zwiększy objętość. Uwaga, może wykipieć z miski. Smażymy w rozgrzanej gofrownicy na maśle.
Ja podałam gofry z truskawkami z Biedronki (3,5zł) i bitą śmietaną, niestety z puszki. Muszę nauczyć się robić prawdziwą bitą śmietanę. W moim domu rodzinnym się jej nie robiło. Przyda się pewnie do kawy mrożonej. Tę robię dobrą.
Gofry smaczne. Ale zastawiam się nad zakupem gofrownicy 130o W na urodziny Jacka. Muszę to dobrze rozważyć…
Myślę sobie, że wyjeżdżając na wakacje wybraliśmy opcję noclegu z aneksem kuchennym, albo braliśmy jedzenie ze sobą. Zaoszczędzamy olbrzymie kwoty na żywności, możemy skorzystać wtedy z innych atrakcji. Coś zobaczyć, zwiedzić. Mi wcale nie przeszkadzało, że pół godziny dziennie stałam przy kuchence. Ja to lubię. Chłopcy byli na placu zabaw na morskiej wydmie a ja miałam chwilę, by zebrać myśli. Spaghetti to był hit wyjazdu. Nikt nie narzekał. Kosztowało na naszą trójkę 9-10 złotych w sumie na dobę. Gdy poszliśmy na obiad zapłaciliśmy 60 zł. Na gofry też wydawaliśmy majątek.
Mogłabym nasmażyć gofrów do pochrupania na wyjazdy w plener. To jest jedzenie, któremu nie zaszkodzi upał. Hmmm…niegłupi pomysł. Koszt urządzenia to około 150zł a mam je na lata. I tak sobie liczę: jeden gofr nad morzem to coś 4 złote ( z owocami 7-8 zł). Jednym się nie najemy. Wychodzi 20zł dziennie na naszą trójkę. Życie pokazało, że jedliśmy je codziennie. 7 dni urlopu to schrupane 140zł. Jeden wyjazd i zwraca się gofrownica. A przecież my ciągle gdzieś wybywamy, choćby do parku na kocyk. A Jacek to kochany łasuch…Mogłabym sprzedać naszą gofrownicę, jest w bardzo dobrym stanie i kupić z większą mocą. Tak zrobię, muszę to jeszcze przetrawić, ale pomysł jest bardzo dobry. Popatrzę na allegro.