Bez kategorii

Dzień Ojca

Moja rodzina powoli rozkwita…Wybrnęliśmy z najcięższych kłopotów, ustabilizowaliśmy finanse. Jeszcze z pewną dozą nieśmiałości, ale zaczynamy cieszyć się życiem. W końcu będziemy mogli udać się w daleką podróż do Mateuszka, tysiąc kilometrów przed nami. Nie wstrzymuje nas ani praca, ani budżet, ani pakiet kłopotów wszelakich. Nie jesteśmy już niewolnikami naszych problemów. Planujemy zabrać ze sobą rowery i pokazać chłopcu choć ułamek naszego życia, naszych pasji. Plany na ten czas mamy kolorowe, a krwiobiegi wypełnione są entuzjazmem.

W Dzień Ojca staraliśmy się z chłopcami sprawić Jackowi jak najwięcej radości. Był więc ulubiony przez Tatę gyros w restauracji Mc Falafel przy ulicy Skłodowskiej. Za dziewięć złotych można się najeść pysznym mięsem, frytkami i surówką, przy czym polecam tę z koperkiem. Był i spacer po Parku Szczytnickim, odpoczynek na ławce w cieniu. Michał uporczywie gonił gołębia. Tylko naszkicowana przez nas wizja tego, że ptak wróci do Michałka z całą swoją rodziną, w zemście robiąc dziecku kleksa na głowie, ostudziła zapędy małego łobuza. Na szczęście Michał jest na tyle jeszcze dziecinny, że łyka te bajki jak przysłowiowy pelikan, można więc nieco pofantazjować. Po drodze załapaliśmy się na darmowe zdjęcia, jednak po dzień dzisiejszy nie wpłynęły na skrzynkę mailową. Tanie mięso psy jedzą…Pamiątki z tego dnia nie mamy. Nie mam ani jednego kadru Ojca obejmowanego przez dzieci.

Jak co roku Jacek nie doczekał się natomiast telefonu z życzeniami od Mateuszka. Mąż przywykł do tego przez te lata, a mi tylko żal dziecka, że ucieka mu tyle wspomnień związanych z Tatą. Michałek do swojego biologicznego Ojca dzwonił i szczebiotał: „Zdłowia, szczeńścia, pomyśłości i pociechy zsyna…zemnie”, bo jako dziecko ma do tego absolutne prawo. Tak samo jak ma prawo do Łukasza jeździć, być przez niego kochanym i być kochanym przez Dziadków. Przez najbliższe kilka dni Michałek będzie miał sposobność być przez nich rozpieszczany, bo wybieramy się na krótki urlop w tamte strony. Babcia Marysia już ponoć nie może się doczekać, a Ojciec planuje wypad do aquaparku. Dlaczego miałabym dziecku to odbierać?

Tymczasem w domu dochodzi do wielu zabawnych sytuacji związanych gaworzeniem Szymona. Mała gadzina nawołuje nas, specjalizując się powoli w głośnym, udawanym płaczu. Syn uwielbia być sadzanym na kolanach i wpatrując się we mnie, potrafi konwersować nawet godzinę. Do tego śmieje się głośno, gdy tylko uda mi się powtórzyć zadaną przez niego frazę.

– Aaaaa…

– Aaaaa – powtarzam.

– A – g.

– A – g – wtóruję.

– A gg brrrr.

A potem Aggg brrr gieeee łuuuuu eeeeee jeejee by-pp bziu jednym cięgiem. I powtórz to człowieku. Ha ha ha. A jaki zadowolony, że ograł matkę. Dzięki dekaniulacji możliwa była pierwsza kąpiel w wannie. Jacek napuścił cały zbiornik ciepłej wody, a Szymon bez obawy o zakrztuszenie, mógł wiosłować stópkami i dłońmi. Trzeba przyznać, że było to wydarzenie, przy którym zgromadziła się cała nasza czwórka. Szymon w wannie, tego jeszcze przez te dwa lata nie doświadczyliśmy…

Poza wyjazdem do najstarszego syna Jacka, czeka nas jeszcze tydzień w górach. Turnus logopedyczny z pewnością przyda się chłopcom, my będziemy delektować się przyrodą.  Kudowa Zdrój kojarzy mi się z pobliskimi Błędnymi Skałami i Kaplicą Czaszek. Pozostaje uzbroić się w folię przeciwdeszczową do wózka i możemy spacerować po miejscowości uzdrowiskowej do woli. Psa bierzemy, organizatorzy wyrazili na to zgodę.

***

 

3 thoughts on “Dzień Ojca

  1. Hej fajnie że Szymuś pięknie gaworzy. W końcu macie ze sobą ,,kontakt” głosowy 🙂 Nagraj proszę filmik z Szymonem w roli głównej oczywiście.

  2. Miło czytać, że wychodzicie na prostą 🙂 o gaworzącym Szymonie to jedno skwitowanie przychodzi mi na myśl – cud miód i orzeszki 😀 pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wypoczynku

  3. super :)) nareszcie spokój
    oby pogoda Wam dopisała, chociaż wiem że jej i tak nie potrzebujecie aby spędzać fajnie czas ale zawsze to więcej słońca dla ducha i ciała 🙂
    niestety tak bywa że ciężko nawet mimo szczerych chęci stworzyć rodzinę patchworkową jeśli opór jest po drugiej stronie po prostu się odpuszcza, nic nie pozostaje jak przeczekanie aż dziecko samo zrozumie jak należy żyć, szkoda tylko dziecka ale na niektóre ‚mamuśki’ nic nie da rady 🙁

Skomentuj ~lr Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *