Z ŻYCIA WZIĘTE

Delfiny

Zryczałam się dzisiaj jak durna. Znalazłam w skrzynce kartkę…

Pocztówka przyszła z Turcji i została zaadresowana do Michałka. Chyba pierwsza kartka, która przyszła na jego nazwisko. To czytelniczka bloga – Mirella – chciała dodać nam otuchy. Sprawić, by na naszych twarzach pojawił się uśmiech. Michałek – tak jak się spodziewałam – był zaskoczony, że karteczka była dla niego. „Mamo, wygraliśmy delfinki?” – zapytał synek, sądząc chyba, że to bilet do delfinarium. Wytłumaczyłam, że jest to kartka pocztowa przysłana z ciepłych krajów, przesłana przez życzliwą osobę. Razem przeczytaliśmy treść. Były pozdrowienia i dopisek…” Ściągamy Was myślami, delfiny czekają”. Te nasze upragnione delfinki…

Po porodzie czułam, że Szymon odejdzie. To jeden jedyny raz, kiedy zawiodła mnie intuicja. Nie doceniłam woli życia i siły przetrwania dziecka, które zrodziło się z wielkiej miłości jego rodziców i – pewnie dla miłości właśnie – zniosło niewiarygodny ból oraz wielokrotne reanimacje. W dramatycznych chwilach wyobrażałam sobie, że siedzę na brzegu basenu, a chłopcy pływają z delfinami. Uwierzyłam całym sercem, każdą myślą, że będziemy razem. Byłam przekonana, że wizualizując marzenie, ono się kiedyś spełni. Najtrudniejsze już się udało: Szymon jest w fenomenalnym – jak na jego przeżycia – stanie. My staramy się nie żyć w cieniu choroby, która pozostała po wcześniactwie synka.

Dzięki wparciu serdecznych ludzi opłaciliśmy synowi chyba wszystkie znane terapie, kilka eksperymentalnych. Dzięki tym darom serca i bardzo ciężkiej pracy, odnosimy kolejne sukcesy. Szymon dobrze widzi, słyszy, wszystko rozumie, coraz lepiej siedzi, blokuje już kolana do stania, zaczyna przełykać grudki bez odruchu wymiotnego. Obecnie największe efekty fizjoterapeutyczne przynosi terapia w wodzie…

…Jej doskonałym uzupełnieniem jest delfinoterapia, czyli rehabilitacja komórek nerwowych naturalnymi ultradźwiękami. Szymon jest kontaktowy, wspaniale reaguje na zwierzęta. Nadal marzę, żeby obraz, który dodawał mi otuchy na intensywnej terapii, teraz stał się fotografią wiszącą na ścianie w naszym rodzinnym domu. Tyle już cudów zdarzyło się w naszym życiu. Dlaczego nie ten?

Niespodziewanie otrzymaliśmy od Mireli paczuszkę ze spożywczymi upominkami z krajów arabskich. Byłam bliska myśli o rozwodzie, gdy mój Mąż sam zjadł całą, przepyszną chałwę. Ha ha ha. Bezbłędny okazał się komentarz Michała: „Mamo, upieczemy Tacie ciasto, żeby Tata nie zżerał nam słodyczy?” Aaaa ha ha ha! Były też herbaty, kawa i przyprawy. Pijąc zaparzony napój będę ciepło myśleć o nadawcy paczuszki. Myśl ma niewiarygodną moc sprawczą! – jestem o tym przekonana.

Jeśli możesz chociaż w maleńki sposób przybliżyć nas do wyjazdu na turnus rehabilitacyjny z delfinami, kliknij w poniższy link i weź udział w spełnieniu wielkiego marzenia. Ziarnko do ziarnka…Dziękujemy!

https://zrzutka.pl/7rx489

***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *