Temat akwarium wywołuje już u mnie alergię…Udało mi się odratować raki i trzy krewetki z czterech sztuk oraz zalać wykładzinę i panele (na kolanach szorowałam ręcznikami frotte podłogę). Zwierzaki wróciły do formy w osobnym zbiorniku. Rak dominator postanowił wykorzystać moment i – kiedy spałam – usunął w nocy rywala. Obżarł mu łapy, a potem urwał głowę. Jakaś masakra…Zeżarł ze smakiem też krewetkę. Zostały dwie…
Wyczyściłam zbiornik, wpuściłam dominatora na próbę. Wszystko było super. Skorupiak był żwawy. Wpuściłam krewetki i… w ciągu pół godziny miałam dwa trupy.
Ostatecznie został dominator i pojawiło się pięć gupików. Wystarczyło, że zostawiłam na chwilę otwarty zbiornik i ryby wylądowały pod szafką, majtając ogonkami. Jakiś armagedon! Tym razem odratowałam gupiki, choć i tak wiem, że staną się paszą dla żarłocznego skorupiaka. Docelowo zbiornik będzie domem dominatora i nie chcę już nic więcej. Jakiś national geographic na żywo, nie na moje nerwy. Ja nie lubię jak moje zwierzaki się zżerają.
***
O kurcze! Rak załatwił akwarium lepiej niż rośliny… Szkoda, że tak się porobiło.
U nas w akwarium były przeróżne rybki, a największą frajdą były glonojady 😉