Bez kategorii

Psi zaprzęg

Rozmawiam z Asią…o epilepsji. Kuba ma ją od urodzenia. Asia wspomniała też, że zabierze dzieci na sanki. Przypnie Potera – utytułowanego czempiona – do zaprzęgu. Sanki? Psi zaprzęg? Tego nie mogliśmy przegapić, więc spontanicznie zaplanowaliśmy stukilometrową podróż do naszych najlepszych przyjaciół i ich hodowli labradorów z Alei Dębowej.

Przywitanie z Poterem… Ale z niego powolniak, w oczach ma również wieeeelkiii spokój. Jest to młody pies i Witek orzekł, że nie nadaje się jeszcze do zaprzęgu.

– „Illleeee maaamyyy maaaluchów?” – spytał Kuba. Rozgadał się ostatnio. Mimo ciężkiego porażenia mózgowego zrobił ogromny postęp. Jest też szansa, że zacznie chodzić. – „Siedem”: Poter, Welma, Safi, Aira, Lady, Heili i mój ukochany Quest. Wypłakiwałam przez niego oczy ostatnio, bo się struł (albo ktoś życzliwy mu w tym pomógł) i pies był w stanie krytycznym. A teraz, dzięki wspaniałej opiece i zaangażowaniu właścicieli, wrócił do pełni sił i ciągnął sanki z Michałem i Olką. Kubę wzięła Ciocia Iga z Wujkiem Jackiem na zmianę.

Ale to był fajny spacer! Ola i Michał mają takie same temperamenty. Tym razem się nawet nie tłukli, ha ha ha. Pozowali za to chętnie do zdjęć.

Michał miał czapkę, która była jednym z fantów na licytację. Naszej przyjaciółce spodobał się Michałek z biedronką na głowie i wylicytowała czapkę, żeby u naszego synka już została. Kochana Emilka! Będzie Mamą Chrzestną Szymka, bo jest wspaniałym, wrażliwym człowiekiem. Cieszymy się, że będzie w życiu naszych dzieci i na ceremonii chrztu zainteresowanie nimi się nie skończy. Sama zaniedbałam swoją Chrześnicę i jest mi bardzo przykro z tego powodu. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie dla nas łaskawszy i nie będę skoncentrowana tak na walce o Szymka i swoim cierpieniu. Ten rok był bardzo trudny…

Kuba też ma pamiątkową fotografię. Powaga na twarzy, bo sanki stały. He he.

To jest jedna z niewielu osób, która mówi do mnie korzystając z imienia z metryki. Ale Kubie tak się bardziej podoba, więc „Jiiilona” ciągnęła sanki, a chłopiec zanosił się śmiechem. Wujek Jacek zgubił raz dziecko w śniegu, ale Kubkowi humoru to nie zepsuło. Na pytanie co zrobił Kubuś, chłopiec odpowiedział: „Jeb!”. A nie mówiłam, że szybko się uczy??? Rozbawił nas do łez. Czemu dzieci najszybciej uczą się tego, co im nie wolno? I nie ma znaczenia, czy dziecko jest w pełni sprawne czy nie – zakazany owoc najlepiej smakuje.

Powoli słońce traciło na sile, a my brnęliśmy między polami…

Wydawało nam się, że pies jest zmęczony, więc Ciotka przejęła zaprzęg z dziećmi.

Tylko nam się wydawało. Quest ciągnął Aśkę, tylko nart brakowało…

I jak zwykle, gdy tego tarana mam na smyczy… „Quest, cholero, uspokój się!!!”. Raz mi nawet zerwał skórę z palca. I tak go kocham! Ha ha ha. To bydle słucha tylko Witka. Czarny labrador biegł, gdy któreś z nas przyspieszało z sankami.

W drodze powrotnej Olka ciągnęła Michała…

…a Ciocia  mogła pocieszyć się rozradowanym psem. Labradory są wielkie, masywne, a móżdżki mają szczenięce. I jak taki czterdziestokilowy „szczeniaczek” okazujący swoje zadowolenie: zaślinione ubranie, strącanie człowieka z nóg, przygryzione rękawy…Oj doceniliśmy naszą pchełkę. Ha ha ha. Została w domu, bo siedem „maluchów” mogło by ją zadeptać.

Wspaniała niedziela, bo spędzona w najlepszym towarzystwie!

***

3 thoughts on “Psi zaprzęg

  1. Przeczytała Twój blog jednym tchem nie mogłam się oderwać. Muszę Ci powiedzieć, że jesteś niesamowitą osobą a Twojego podejścia do życia tylko pozazdrościć. Już wykorzystałam parę Twoich pomysłów na zabawę z synkiem i oczywiście przepisy też. Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *